Firmy, które chcą skorzystać z programu wsparcia swoich inwestycji, będą musiały przedstawić urzędnikom dokładne badania ich kondycji finansowej. - Rząd powinien raczej obniżyć wymogi otrzymania pomocy, aby mogły z niej skorzystać małe firmy - uważają pracodawcy.
Przygotowana przez resort gospodarki nowelizacja ustawy z dnia 20 marca 2002 r. o finansowym wspieraniu inwestycji (Dz.U. nr 41, poz. 363 z późn. zm.) ma dostosować polskie regulacje do norm Unii Europejskiej, a zwłaszcza wytycznych dotyczących pomocy państwa na ratowanie i restrukturyzację zagrożonych firm. Obecnie firmy mogą otrzymać pomoc regionalną na nowe inwestycje (budowę nowych fabryk lub rozbudowę już istniejących, wprowadzanie nowoczesnych technologii itp.) oraz tworzenie nowych miejsc pracy. Pomoc uzależniona jest jednak od spełnienia różnych warunków, np. zainwestowania minimum 10 mln euro (lub 500 tys. euro w przypadku rozbudowy) lub utworzenia co najmniej 20 miejsc pracy na minimum 5 lat, wprowadzenia innowacji technologicznych lub rozwiązań proekologicznych itp.
Projekt nowelizacji przewiduje, że na pomoc z tego programu nie mogą liczyć firmy w trudnej sytuacji ekonomicznej (np. nadające się do wszczęcia postępowania upadłościowego). Firmy starające się o pomoc finansową będą więc musiały przedstawić sporządzone przez niezależnych ekspertów analizy ekonomiczno-rynkowe swojej pozycji konkurencyjnej i wyników finansowych. Takie są wymogi określone w wytycznych UE. Przy okazji nowelizacji pojawiły się też inne propozycje zgłaszane przez organizacje pracodawców. Przykładowo, Związek Rzemiosła Polskiego (ZRP) apeluje do ministra gospodarki, aby zliberalizować wymóg tworzenia minimum 20 miejsc pracy na 5 lat. ZRP zauważa, że obecnie małe firmy nie mają praktycznie szans, aby spełnić to kryterium. W 95 proc. polskich firm zatrudnienie bowiem nie przekracza granicy 5 osób. Wsparcie dla mniejszych przedsięwzięć powinno więc być uzależnione od utworzenia tylko 5 nowych miejsc. Związek zauważa też, że wymogi stawiane firmom są nadmiernie rozbudowane.
Projekt nowelizacji musi jeszcze zatwierdzić rząd i dopiero wtedy trafi on do Sejmu.