W dobie sankcji, wojny za granicą i zaostrzonego nadzoru eksportu, firmy spedycyjne nie mogą działać automatycznie. Brak weryfikacji dokumentów, analizy zleceń czy ryzyk sankcyjnych może prowadzić do współodpowiedzialności prawnej, utraty licencji i długofalowych strat reputacyjnych.
- Nieznajomość dokumentacji przewozowej to zgoda na ryzyko
- Brak weryfikacji kraju przeznaczenia to poważne ryzyko sankcyjne
- Spedytor nie pyta – spedytor odpowiada
- Brak procedur compliance – bomba z opóźnionym zapłonem
- Przemycone – przez nieświadomość lub wygodę
- Podsumowanie: czas na logistykę świadomą ryzyka
W dobie sankcji gospodarczych, zbrojnego konfliktu za naszą granicą oraz zaostrzonego nadzoru nad eksportem – firmy spedycyjne nie mogą działać na autopilocie. Ich rola w międzynarodowym łańcuchu dostaw to już nie tylko „przewóz towaru z punktu A do B”, lecz pełnoprawny element systemu zgodności (compliance). Brak znajomości dokumentów przewozowych, niedbalstwo w analizie zleceń, czy ignorowanie ryzyk po stronie nadawcy to dziś nie tylko przejaw braku profesjonalizmu – to potencjalna współodpowiedzialność za naruszenie prawa sankcyjnego, w tym Rozporządzenia Rady UE 833/2014 i 765/2006.
Nieznajomość dokumentacji przewozowej to zgoda na ryzyko
Zlecenie transportowe, list przewozowy (CMR, AWB, B/L), faktura, specyfikacja towarowa – to nie tylko formalność. To dokumenty, które zawierają informacje o pochodzeniu towaru, jego kodzie CN, odbiorcy końcowym i kraju przeznaczenia. Spedytor, który ich nie weryfikuje, naraża się na udział – często nieświadomy – w procederze m.in. obejścia sankcji lub przemycie towarów o podwójnym zastosowaniu (dual-use). Brak analizy tych danych to niedopełnienie obowiązku należytej staranności wobec klienta.
Co więcej, może to prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych, w tym odpowiedzialności karno-skarbowej lub utraty pozwoleń celnych. Organy kontroli coraz częściej oczekują, że operatorzy logistyczni wdrażają procedury weryfikacyjne w łańcuchu dostaw. Przedsiębiorca, który ignoruje te ryzyka, traci wiarygodność i naraża swoją firmę na długofalowe straty reputacyjne
Brak weryfikacji kraju przeznaczenia to poważne ryzyko sankcyjne
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady UE 833/2014 i 765/2006, eksport towarów do Rosji, Białorusi i niektórych regionów Ukrainy (np. Krymu, Donbasu, Chersonia, Zaporoża) jest zabroniony lub wymaga specjalnych zezwoleń. Spedytor, który przyjmuje ładunek „do Kazachstanu”, „Armenii” czy „Turcji” – bez sprawdzenia, czy nie jest to tzw. rynek trzeciego ryzyka reeksportowego – może przyczynić się do naruszenia sankcji, nawet jeśli formalnie nie jest nadawcą ani odbiorcą. Zgodnie z przepisami, współudział w organizacji zakazanego przewozu może skutkować odpowiedzialnością cywilną, administracyjną, a nawet karną.
Coraz częstsze przypadki reeksportu z krajów trzecich do Rosji sprawiają, że służby celne i organy kontrolne zwracają szczególną uwagę na trasy i odbiorców towarów strategicznych. Brak dochowania należytej staranności, np. w zakresie sprawdzenia końcowego przeznaczenia towaru lub podmiotu odbiorcy, może zostać uznany za celowe działanie z pominięciem reżimu sankcyjnego. Dlatego przedsiębiorstwa logistyczne i spedycyjne powinny wdrożyć mechanizmy weryfikacji partnerów handlowych oraz analizować zlecenia pod kątem ryzyk sankcyjnych i dual-use.
Spedytor nie pyta – spedytor odpowiada
W polskim prawie cywilnym obowiązuje zasada należytej staranności zawodowej (art. 355 §2 k.c.). Oznacza to, że spedytor, jako profesjonalista, powinien działać z większą starannością niż zwykły uczestnik obrotu gospodarczego. Jeśli nie zadaje pytań o towar, nie żąda dokumentacji, nie analizuje ryzyk – nie może zasłaniać się niewiedzą.
Sądy (np. Sygn. akt VII AGa 868/19) coraz częściej przyjmują, że firma spedycyjna, która przyjęła towar bez podstawowej weryfikacji, narusza swoje obowiązki umowne względem klienta, a w niektórych przypadkach współposiada za skutki prawne i finansowe takiego przewozu. Brak weryfikacji zawartości przesyłki, jej zgodności z dokumentami czy tożsamości nadawcy i odbiorcy może zostać uznany za rażące niedbalstwo. W takich przypadkach odpowiedzialność spedytora nie wynika z winy, lecz z naruszenia profesjonalnego standardu staranności.
Brak procedur compliance – bomba z opóźnionym zapłonem
Większość firm spedycyjnych nie wdrożyła systemów wewnętrznej kontroli eksportu (Internal Compliance Programme – ICP), mimo że działają w bezpośrednim sąsiedztwie obrotu sankcyjnego. Bez polityk dotyczących weryfikacji kontrahentów, list sankcyjnych (np. unijnej, OFAC, krajowej), kierunków ryzyka i rodzaju towarów – firma działa „na ślepo”. W przypadku kontroli lub ujawnienia naruszenia, nie będzie w stanie wykazać, że dochowała należytej staranności.
Brak ICP to nie tylko ryzyko finansowe, ale również ryzyko odpowiedzialności karnej zarządu i utraty reputacji. Organy celne oraz banki coraz częściej żądają od firm dowodów istnienia procedur zgodności już na etapie odprawy lub płatności. Każdy przypadek naruszenia może skutkować nie tylko cofnięciem licencji lub blokadą transakcji, ale także wykluczeniem z międzynarodowego łańcucha dostaw.
Przemycone – przez nieświadomość lub wygodę
Wielokrotnie ujawniane przypadki przewozu towarów zakazanych (np. elektroniki wojskowej, dronów, materiałów o podwójnym zastosowaniu) pokazują, że to właśnie brak czujności logistyków otwiera drogę do obchodzenia sankcji. Czasami to „przymknięcie oka” na niejasne dane, czasami celowa niewiedza – ale efekt jest ten sam: towar trafia tam, gdzie nie powinien. Udział w takim przewozie może być zakwalifikowany jako współudział w przemycie lub naruszeniu sankcji, a nawet objęty dochodzeniem ABW lub służb celno-skarbowych.
Co gorsza, w wielu przypadkach firmy nie potrafią później wykazać, kto konkretnie zatwierdził dany transport – brak dokumentacji i nadzoru sprzyja rozmyciu odpowiedzialności. Organy ścigania coraz częściej analizują nie tylko nadawcę i odbiorcę, ale także wszystkie ogniwa pośrednie – w tym spedycję i operatorów logistycznych. W efekcie nawet bierna postawa może zostać uznana za świadome ułatwienie procederu objętego odpowiedzialnością karną lub administracyjną
Podsumowanie: czas na logistykę świadomą ryzyka
Współczesna firma spedycyjna nie może być wyłącznie „kurierem przemysłowym”. To partner biznesowy, który ma realny wpływ na zgodność obrotu z przepisami prawa krajowego i unijnego. W dobie sankcji, wojny i przestępczości gospodarczej – ignorancja nie chroni przed odpowiedzialnością. Odpowiedzialność spada nie tylko na podmiot jako całość, ale także indywidualnie na osoby zarządzające, które nie wdrożyły procedur lub świadomie tolerowały ryzyko.
Świadoma logistyka to nie luksus, lecz konieczność – wymaga edukacji, systemów weryfikacyjnych i decyzji podejmowanych na podstawie faktów, a nie domysłów. Każdy błąd, zaniedbanie czy brak reakcji może pociągnąć za sobą konsekwencje finansowe, prawne i reputacyjne – zarówno dla firmy, jak i jej ludzi.