Podatek od transakcji finansowych dzieli UE
REKLAMA
- Jest znacząca różnica zdań między państwami, i to nie tylko w ramach 27 (państw UE), ale i 17 należącej do strefy euro. Linia podziału nie przebiegała między 17 i 27. Pozytywny element tej dyskusji to to, że wszyscy zgadzają się, że dobrze by było podjąć zasadniczą decyzję, czy jest możliwość osiągnięcia konsensusu w sprawie takiego podatku szybko. Należy pamiętać, że sprawy podatkowe według traktatów wymagają jednomyślności - powiedział Rostowski na zakończenie ostatniego posiedzenia ministrów finansów Ecofin w Brukseli.
REKLAMA
Pomysł zdecydowanie odrzuca Wielka Brytania, która boi się, że taki podatek najbardziej dotknie londyńskie City, a także Sztokholm, wskazując na własne złe doświadczenia we wprowadzeniu takiego podatku w latach 90.
Zdecydowanymi orędownikami podatku są jednak Niemcy i Francja, dwie najważniejsze gospodarki w UE. Liderzy tych państw już w sierpniu podpisali wspólny list domagający się wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Dlatego w Brukseli dyplomaci coraz częściej wskazują na możliwość użycia tzw. wzmocnionej współpracy, która zgodnie z traktatem pozwala grupie państw, które chcą zacieśniać dalej integrację w jakiejś dziedzinie, by poszły do przodu, nawet przy sprzeciwie innych. Taką wzmocnioną współpracę nawiązało niedawno 25 krajów UE ws. europejskiego patentu, mimo sprzeciwu Włoch i Hiszpanii.
O takiej możliwości mówiła w Brukseli np. austriacka minister finansów Maria Fekter. - Jeśli się nie uda w 27 państw, to będę za, jeśli grupa państw to zrobi. (...) Jeśli wdrożymy podatek od transakcji finansowych tylko w strefie euro, przychody (z podatku) powinny być wykorzystane do stabilizacji strefy euro. Będę bardzo za tym - powiedziała Fekter. Jej zdaniem ma sens wprowadzenie podatku nawet przy sprzeciwie Londynu, mimo że to w tym mieście znajduje się wielkie europejskie centrum finansowe. - Frankfurt i Berlin to też główne centra finansowe - dodała.
Podczas debaty żaden kraj strefy euro nie powiedział, że jest zdecydowanie przeciw, ale aż siedem, w tym Malta, Cypr i Luksemburg, zgłosiło różne zastrzeżenia, zwłaszcza gdyby podatek miał obowiązywać bez Wielkiej Brytanii. - Gdybym dziś musiał głosować, to nie byłby to kolor czerwony ani zielony, ale pomarańczowy - mówił minister Luksemburga Luc Frieden.
- To bardzo dobry sposób, by ograniczyć wzrost gospodarczy - powiedział sceptycznie o podatku minister finansów Szwecji Anders Borg.
Polska jako kraj sprawujący prezydencję, który musi szukać kompromisu 27 państw, nie deklaruje się otwarcie po którejś ze stron. We wrześniu minister Rostowski mówił jednak, że podatek od transakcji finansowych "nie jest kluczowym elementem w ustabilizowaniu sytuacji fiskalnej".
REKLAMA
- Polska nie jest głównym rozgrywającym w tej dyskusji - zapewnił polski dyplomata, wskazując, że Polska nie należy do największych centrów finansowych w Europie. Przyznał, że Polska od początku wskazywała, że inicjatywa podatku od transakcji finansowych ma sens, jeśli miałaby obowiązywać globalnie. Tymczasem na ostatnim posiedzeniu G20 swój sprzeciw wobec takiego podatku podtrzymały USA i Chiny.
Komisja Europejska 28 października zaproponowała podatek od transakcji finansowych (tzw. FTT - z ang. financial transaction tax) w UE od 2014 roku, licząc, że jeśli jej propozycja zostanie wdrożona w całej UE, to może przynieść około 55 mld euro rocznie. Pomysł polega też na tym, by część zysków z tego podatku (ok. 15-20 mld euro) trafiała do budżetu UE jako tzw. nowe źródło dochodu, a nie tylko do budżetów narodowych.
Podatek FTT miałby być nakładany na wszystkie transakcje, których przedmiotem są instrumenty finansowe, przeprowadzane pomiędzy instytucjami finansowymi, jeżeli co najmniej jedna ze stron transakcji znajduje się w UE. Ma być niski - obrót akcjami i obligacjami byłby opodatkowany według stawki wynoszącej 0,1 proc., a obrót instrumentami pochodnymi według stawki wynoszącej 0,01 proc.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat