Rząd przymierza się do podwyżki podatków
REKLAMA
Premier Donald Tusk zapowiedział w sobotę, że będzie ustalał z prezydentem i opozycją kształt przyszłorocznych podatków. Zapowiedział, że decyzja rządu w sprawie podatków zostanie ogłoszona najpóźniej na przełomie lata i jesieni.
REKLAMA
Platforma proponuje, aby - jeśli trzeba będzie podnieść podatki - przeprowadzić taką operację w dwóch ratach. "Czyli - jeśli byśmy mieli jakieś podatki podnieść w latach 2010-2011 - to od razu w ustawie musiałby się pojawić zapis o roku 2012-2013, a więc powrocie do stawek, które są dzisiaj" - powiedział szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak powiedział PAP, że jest przeciwnikiem podwyższania podatków, szczególnie bezpośrednich. Zastrzegł jednak, że kryzys może zmusić rząd do takiego kroku. Podkreślił, że podwyższenie podatków od dochodów osobistych będzie ostatecznością. Jego zdaniem, możliwe jest podwyższenie akcyzy, szczególnie w odniesieniu do towarów tzw. niepierwszej potrzeby - alkoholu, tytoniu.
"Podnoszenie podatków bezpośrednich to ostatnia rzecz, do której sięgniemy. Rząd szuka rozwiązań najmniej bolesnych dla ludzi. Ale w tej chwili trudno rozstrzygać, czy to będzie VAT, akcyza, czy inne podatki pośrednie" - zaznaczył wiceszef klubu PO. Zastrzegł, że wszystkie propozycje zmian będą przygotowywane przez resort finansów, a dopiero później konsultowane w klubie Platformy.
REKLAMA
Również według Chlebowskiego, podnoszenie podatków przez rząd będzie wyjściem ostatecznym. Szef klubu PO przyznał jednocześnie, że są zamówione analizy, które pokazują, ile pieniędzy możnaby uzyskać po ewentualnym zwiększeniu VAT, składki rentowej, czy akcyzy.
"Podnoszenie podatków jest ostatecznością. W budżecie na 2010 rok chcemy przede wszystkim redukować wydatki, szukać oszczędności, po drugie - wykorzystywać środki unijne, po trzecie - zintensyfikować procesy prywatyzacyjne. Jeżeli okaże się, że mimo wszystko wpływy są na tyle małe, że deficyt może nadmiernie rosnąć, wtedy być może podejmiemy decyzję o podnoszeniu podatków" - dodał Chlebowski.
Według szefa klubu PO, generalnie najwięcej można uzyskać na podwyżce podatków pośrednich. "VAT jest głównym źródłem dochodów państwa - około 100 mld złotych, w związku z tym największe możliwości drzemią po tej stronie".
Wiceszef PO Waldy Dzikowski podkreślił, że na razie nie ma decyzji o podnoszeniu podatków. "To będzie ostateczny i niechciany przez nas krok" - zapewnił. Jak zaznaczył, Platforma czeka na ewentualne propozycje ministerstwa finansów.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek powiedział PAP, że jego partia "na pewno" nie zgodzi się na podwyższenie podatku VAT. Jak zauważył, stawka tego podatku na poziomie 22 proc. jest jedną z najwyższych w Europie. "Jeśli jeszcze byśmy podnieśli VAT, to dusimy obrót gospodarczy. To spowoduje obniżenie potencjału nabywczego i możliwości obrotu gospodarczego" - ocenił.
Politycy PSL mówili wcześniej, że nie ma też mowy o podnoszeniu niższych stawek VAT; 3-proc. podatek obejmuje np. produkty rolne i spożywcze, a 7-procentowym objęte jest np. budownictwo mieszkaniowe.
Kłopotek zapowiedział, że ludowcy są natomiast skłonni rozmawiać o podniesieniu stawki akcyzy, szczególnie jeśli chodzi o towary tzw. niepierwszej potrzeby. Wiceprzewodniczący komisji finansów publicznych Jan Łopata (PSL), zwrócił jednak uwagę, że ostatnie zwiększenie akcyzy na alkohol nie przyniosło wielkich wpływów do budżetu.
Kłopotek przyznał, że - jeśli nie udało by się tego uniknąć - najłatwiejszym do zaakceptowania dla ludowców rozwiązaniem byłoby czasowe przywrócenie trzeciej stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających - mieliby oni płacić 40 proc. podatek. Poseł PSL uważa też, że bardzo prawdopodobna jest zmiana stawki składki rentowej. W 2007 i 2008 r. została ona obniżona z 13 proc. do 7 proc. "Nie będziemy tu specjalnie oponować, trzeba będzie wrócić do poprzedniego rozwiązania" - zaznaczył.
Również w ocenie Łopaty można rozmawiać o ponownym zwiększeniu składki rentowej. "Decyzje byłej wicepremier Zyty Gilowskiej (o obniżeniu składki rentowej - PAP) to było +kukułcze jajo+, które przyniosło ponad 20 mld ubytku w budżecie" - podkreślił.
Zdaniem Kłopotka, rozmowy o zmianach w podatkach, to na chwilę obecną "wróżenie z fusów". "Jak zobaczymy propozycje ministerstwa finansów, to przedstawimy swoje opinie. Waldemar Pawlak zwracał uwagę, żebyśmy już nie szukali oszczędności, bo już nie za bardzo jest gdzie szukać, tylko pomyśleli o tym, w jaki sposób zwiększyć dochody do budżetu państwa. Trzeba troszeczkę się wysilić panie ministrze Rostowski" - apelował Kłopotek.
Wiceszef sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski (PiS) powiedział, że jego partia sprzeciwia się podnoszeniu jakichkolwiek podatków. "PiS opowiada się za obniżaniem podatków, a nie ich podwyższaniem. W czasie kryzysu należy pobudzać gospodarkę. Jeżeli premier chce przenieść ciężar kosztów związanych z walką z kryzysem na przedsiębiorców, to nie ma na to zgody" - podkreślił.
Według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka, rząd przed rozmowami z innymi partiami powinien doprowadzić do nowelizacji tegorocznego budżetu i przedstawić założenia budżetowe na rok przyszły. "Dopiero wtedy można odpowiedzialnie rozmawiać o dochodach i wydatkach państwa" - ocenił. "Potrzebna jest rozmowa na podstawie dokumentów, konkretna. Mamy wrażenie, że politycy PO i premier traktują nas niepoważnie" - zaznaczył Błaszczak.
Wiceszef klubu Lewicy, członek sejmowej komisji finansów publicznych Marek Wikiński powiedział, że jego klub mógłby się zgodzić na "czasową podwyżkę podatków dla najbogatszych". "Ale diabeł tkwi w szczegółach" - zastrzegł. Wikiński ostrożnie podchodzi do zwiększenia składki rentowej, ponieważ - w jego opinii - zwiększyłaby koszty pracy.
Na pewno - jak podkreślił Wikiński - klub Lewica nie zgodzi się na zwiększenie podatku VAT, np. na artykuły spożywcze i podwyżkę podatku CIT.
Zdaniem polityka Lewicy, premier, zapowiadając konsultacje z prezydentem i z opozycją w sprawie podatków. "szuka alibi" i chce zrzucić część odpowiedzialności na opozycję.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat