REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Deflacja w Europie - od kiedy?

inforCMS

REKLAMA

REKLAMA

O deflacji zrobiło się głośno od czasu, gdy Europejski Bank Centralny zaczął nią straszyć i zapowiadać, że się z nią rozprawi. Dla większości z nas opowieści o deflacji są jak bajka o żelaznym wilku. Wszyscy o niej coś słyszeli, ale nikt nie widział. Oprócz Japończyków, którzy żyją z nią od kilkunastu lat. Podobno u nas się nie pojawi, ale ceny już prawie nie rosną.

Wzrost cen, czyli inflacja jest we współczesnym świecie zjawiskiem uważanym za normalne i tak powszechnym, że zdążyliśmy się do niej przyzwyczaić. Zwykli obywatele narzekają na nią co prawda znacznie bardziej niż ekonomiści, ale dopóki nie jest zbyt wysoka, wszyscy są w miarę zadowoleni. W Polsce nie kojarzy się najlepiej, bowiem przez wiele lat dokuczała nam bardzo mocno. Dziś już jednak mało kto pamięta, jak potrafi być dokuczliwa i uparta. Z niedowierzaniem słuchamy o tym, jak ceny w Argentynie czy Wenezueli mogą rosnąć o kilkadziesiąt procent rocznie. A jeszcze 20 lat temu sięgała w Polsce 30 proc. rocznie, nie wspominając już najgorszego pod tym względem 1990 r., gdy sięgała niemal 600 proc. Nic więc dziwnego, że boimy się wysokiej inflacji, która zżera realną wartość naszych pieniędzy.

REKLAMA

REKLAMA

 

Deflację definiuje się jako długotrwały spadek ogólnego poziomu cen, a w uproszczeniu rozumie się ją jako przeciwieństwo inflacji.

Z punktu widzenia konsumentów deflacja, czyli spadek cen, wydaje się zjawiskiem korzystnym. Któż nie chciałby, idąc na zakupy, widzieć na sklepowych wywieszkach coraz niższych cen? I dlaczego ekonomiści tak bardzo boją się takiej sytuacji obawiają? Wszystko zależy od tego, z jakiego powodu ceny są coraz niższe. Nie ma nic dziwnego i groźnego w tym, że ceny komputerów czy telefonów komórkowych idą w dół, wraz z rozwojem technologii ich wytwarzania, pociągającym za sobą obniżanie się kosztów produkcji. Gdy jednak koszty się nie zmniejszają, a ceny idą w dół, to sygnał, że coś nie gra.

REKLAMA

Mocno spadająca inflacja, a w gorszym wariancie deflacja, to zjawiska nieodłącznie towarzyszące pogarszającej się sytuacji w gospodarce, czy wręcz recesji. Najczęstszym wyjaśnieniem przyczyny deflacji jest zbyt mała ilość pieniądza w gospodarce, w wyniku czego zmniejsza się popyt na towary, a w konsekwencji w kłopoty popadają firmy, zmuszone do obniżania cen poniżej kosztów produkcji, ograniczania produkcji, zwolnień pracowników lub obniżek płac. To zaś nakręca spiralę recesji.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Gdyby jednak problem ograniczał się jedynie do niedoboru pieniądza, łatwo można byłoby sobie z tym poradzić. Wszak banki centralne mają możliwość emisji pieniądza. Jak dowodzi historia kilku ostatnich lat, nadzwyczajnie luźna polityka pieniężna głównych banków centralnych świata i pompowanie gigantycznych ilości pieniądza na rynki, wcale groźby deflacji nie oddaliło, choć być może zapobiegło jej pojawieniu się. Najlepszym tego przykładem są niedawne działania Europejskiego Banku Centralnego. Jak widać strumienie pieniądza nie są jednak najbardziej skutecznym lekiem na deflację, a jej przyczyny są bardziej złożone.

Wyjaśnienie tego fenomenu to jednak zadanie dla ekonomistów, być może zasługujące na nagrodę Nobla.

 

Polecamy: Samochód po zmianach od 1 kwietnia 2014 - multipakiet

Zapisz się na nasz newsletter

Podyskutuj o tym na naszym FORUM

 

 

Inflacja w strefie euro, Niemczech, USA i Japonii (w proc.)

 

 

 

Źródło: Eurostat.

 

Nam pozostaje nieco prostsze zadanie, określenia jakie mogą być konsekwencje deflacji dla konsumentów i inwestorów. Najczęściej opisywanym przy tej okazji zjawiskiem jest wstrzymywanie się konsumentów z nabywaniem różnego rodzaju dóbr, w oczekiwaniu na okazję ich kupna w przyszłości po jeszcze niższej cenie. Trudno takim argumentom odmówić logiki, jednak jest to problem nieco teoretyczny. Jest oczywiste, że mechanizm ten nie dotyczy wszystkich dóbr. Nikt nie będzie czekał, aż chleb będzie o 10 groszy tańszy. W przypadku większości potrzeb innego typu też raczej trudno sobie wyobrazić odraczanie ich zaspokojenia. Niewielu powstrzyma się przed kupnem butów, telewizora, nowego telefonu, czy samochodu. Chociaż w Japonii takie zjawisko niewątpliwie można było zauważyć. Rzecz w tym, że z drugą Japonią bywa różnie, szczególnie w kwestii konsumpcji.

 

Nie ulega jednak wątpliwości, że deflacja jest bardzo niekorzystna dla osób zadłużonych. Wraz ze spadkiem cen zwiększa się bowiem realna wartość kwot, które muszą zwrócić, nie mówiąc o odsetkach. Te ostatnie zresztą w warunkach deflacji zwykle są mniejsze, ze względu na spadające zwykle wówczas stopy procentowe. Za tę samą kwotę nominalną, którą musimy oddać, moglibyśmy kupić większą ilość towarów. Szczególnie drastycznie to zjawisko dotyka kredytów hipotecznych. Spadające ceny nieruchomości mogą bowiem doprowadzić do obniżenia zabezpieczenia poniżej wartości wymaganej przez bank. To zjawisko groźne nie tylko dla kredytobiorców, ale i dla banków, mogące stanowić źródło kryzysu finansowego, podobnego do tego sprzed kilku lat. Tym bardziej, że dotyka również zadłużone firmy, które zmuszone do obniżania cen, mogą popaść w niewypłacalność.

 

W diametralnie odwrotnej sytuacji zdają się być wierzyciele, którzy otrzymują swego rodzaju premię, przy zwrocie pożyczki. Za otrzymane kwoty mogą kupić więcej, bo ceny w międzyczasie się obniżą. Dotyczy to jednak przede wszystkim pożyczkodawców nie będących bankami, dla których odzyskany pieniądz nie ma „wartości użytkowej” poza tą, że może być ponownie użyty do udzielania kredytu. W dobrej sytuacji będą tu z pewnością posiadacze obligacji. Sytuacja oszczędzających i inwestorów nie jest już jednak tak oczywista, jak mówi się w teorii. Z pozoru inwestowanie jest nie tylko dziecinnie proste, ale wręcz... niekonieczne. Skoro realna wartość posiadanych pieniędzy w warunkach deflacji rośnie, to wystarczy je tylko trzymać, nie siląc się na inwestowanie. Ale większości oszczędzającym takie działanie nie wystarcza. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do inflacji, skala deflacji bywa niezbyt wielka, czyli ceny nie spadają w tempie kilku czy kilkunastu procent rocznie, ale zwykle kilku dziesiątych procent. W fazie zagrożenia deflacją i w jej początkowej fazie, posiadacze gotówki zazwyczaj intensywnie poszukują możliwości jej zainwestowania i osiągnięcia wyższego zysku.

 

Być może właśnie taki mechanizm obserwujemy w ostatnim czasie, gdy rosną zarówno ceny akcji, obligacji, czy większości surowców, choć ożywienie gospodarcze wcale nie stanowi wystarczającego uzasadnienia dla zwyżki notowań. Problem w tym, że gdy rzeczywiście mamy do czynienia z deflacją z prawdziwego zdarzenia,  czyli zgodnie z definicją, występuje długotrwały spadek cen, inwestowanie, szczególnie w akcje, czy surowce, staje się coraz bardziej ryzykowne. Deflacja wkracza bowiem także na rynki tych aktywów. Tu znów można powołać się na przykład Japonii. Najnowsza historia deflacji w tym kraju datuje się od początku wieku, z dwuletnią przerwą (2007-2009) na schyłek globalnego boomu, czy jak kto woli, spekulacyjnej bańki, a chwilowo zakończył się w połowie 2013 r., w wyniku bezprecedensowych wysiłków japońskiego banku centralnego. Większą część tego okresu spędził w silnym trendzie spadkowym, a jeszcze wyraźniej widać to w horyzoncie obejmującym lata 90. ubiegłego stulecia.

 

Deflacja straszy więc niemal wszystkich, a wśród nich przede wszystkim zadłużone rządy, banki i inwestorów. Przy tak silnym lobby antydeflacyjnym, szansa na jej pojawienie się, na wzór japoński, jest raczej niewielka. Najlepszym zaś na nią lekarstwem jest wzrost gospodarczy. Pocieszeniem jest również to, że poza Japonią, w najnowszej historii nigdzie się jeszcze nie pojawiła.

 

Roman Przasnyski, Open Finance

 

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

REKLAMA

Księgowość
Kiedy stawki VAT spadną do 22% i 7%? Minister Finansów i Gospodarki wyjaśnia i wskazuje warunki, które muszą być spełnione

Podwyższone o 1 punkt procentowy stawki VAT (23% i 8%) powrócą do poziomu sprzed 1 stycznia 2011 r. (tj. do wysokości 22% i 7%), gdy wydatki na obronność nie przekroczą 3% wartości produktu krajowego brutto - PKB (tj. wyniosą 3% lub mniej PKB). Taką informację przekazał 7 listopada 2025 r. - z upoważnienia Ministra Finansów i Gospodarki - Jarosław Neneman, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów w odpowiedzi na interpelację poselską.

KSeF 2026: Czy przepisy podatkowe mogą zmienić treść umów?

Faktura ustrukturyzowana w rozumieniu ustawy o VAT nie nadaje się do roli dokumentu handlowego, którego wystawienie i przyjęcie oraz akceptacją rodzi skutki cywilnoprawne. Przymusowe otrzymanie takiego dokumentu za pośrednictwem KSeF nie może rodzić skutków cywilnoprawnych – pisze prof. dr hab. Witold Modzelewski.

Składki ZUS od zlecenia - poradnik. Co gdy zleceniobiorca ma kilka umów w tym samym czasie? [przykłady obliczeń]

Rynek pracy dynamicznie się zmienia, a elastyczne formy współpracy stają się coraz bardziej popularne. Jedną z najczęściej wybieranych jest umowa zlecenia, szczególnie wśród osób, które chcą dorobić do etatu, prowadzą działalność gospodarczą lub realizują różnorodne projekty w ramach współpracy z firmami i organizacjami. Jakie składki ZUS trzeba płacić od zleceń?

KRUS do zmiany? Kryzys demograficzny na wsi pogłębia problemy systemu emerytalnego rolników

Depopulacja wsi, starzenie się mieszkańców i malejąca liczba płatników składek prowadzą do coraz większej presji na budżet państwa oraz konieczności pilnej modernizacji systemu KRUS, który – jak podkreślają eksperci – nie odpowiada już realiom współczesnego rolnictwa.

REKLAMA

Odroczenie KSeF? Nowa interpelacja poselska jest już w Sejmie

Planowane obowiązkowe uruchomienie Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF) wywołuje coraz większe napięcia w środowisku przedsiębiorców. Firmy z sektora MŚP alarmują, że system w obecnym kształcie może zagrozić stabilności ich działalności, a eksperci wskazują na liczne braki techniczne i prawne. W obliczu rosnącej presji poseł Bartłomiej Pejo złożył interpelację, domagając się wstrzymania obowiązkowego wdrożenia KSeF i wyjaśnienia ryzyk przez Ministerstwo Finansów.

Poprawa błędnej faktury w KSeF to zawsze konieczność korekty. Szkic faktury, czy portal kontrahenta: producenci oprogramowania widzą problem i proponują rozwiązania

Pomimo, że przepisy już dziś nie pozwalają na anulowanie lub zamianę faktury dostarczonej do nabywcy, podatnicy obawiają się uszczelnienia, jakie przyniesie w tym zakresie KSeF. Skala obaw wyrażanych przez przedsiębiorców oraz reakcje producentów oprogramowania do wystawiania faktur zdają się ujawniać, jak bardzo powszechnym zjawiskiem jest poprawienie faktur bez użycia faktury korygującej.

Konsolidacja sprawozdań finansowych – czy warto przekazać przygotowywanie skonsolidowanych SF firmie outsourcingowej?

Konsolidacja sprawozdań finansowych, czyli przygotowanie skonsolidowanego sprawozdania finansowego (SSF), to proces wymagający precyzji, wiedzy i czasu. Wraz ze wzrostem złożoności grup kapitałowych oraz częstymi zmianami regulacyjnymi, coraz więcej przedsiębiorstw staje przed pytaniem: czy proces konsolidacji realizować własnymi siłami, czy powierzyć go zewnętrznym ekspertom?

KSeF obejmie nawet rolników. Ale nie wszystkich

Z sygnałów spływających do redakcji Infor.pl wynika, że podatnicy VAT chyba nie mają entuzjazmu co do przejścia na KSeF. Może się jednak okazać, że nie taki diabeł straszny. I pod koniec 2026 r. większa część przedsiębiorców będzie chwaliła nowe rozwiązanie. Dziś jednak każda grupa zawodowa zwolniona z KSeF jest traktowana jako szczęściarze. I taką grupą są rolnicy. Ale tylko „ryczałtowi” (transakcje dokumentują fakturami VAT RR). Ta kategoria rolników może przystąpić do KSeF dobrowolnie.

REKLAMA

Jaka inflacja w Polsce w latach 2025-2026-2027. Projekcja NBP i prognozy ekspertów

Opublikowana przez Narodowy Bank Polski 7 listopada 2025 r. projekcja inflacji i PKB w Polsce przewiduje, że inflacja CPI w 2025 r. znajdzie się na poziomie 3,7 proc., w 2026 r. wyniesie 2,9 proc., a w 2027 r. spadnie do 2,5 proc.. Natomiast PKB wzrośnie w 2025 r. ok. 3,4 proc., w 2026 r. ok. 3,7 proc., a w 2027 r. ok. 2,6 proc.

Harmonogram posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej w 2026 roku

Narodowy Bank Polski opublikował harmonogram posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej i publikacji opisów dyskusji z posiedzeń decyzyjnych w 2026 r.

Zapisz się na newsletter
Chcesz uniknąć błędów? Być na czasie z najnowszymi zmianami w podatkach? Zapisz się na nasz newsletter i otrzymuj rzetelne informacje prosto na swoją skrzynkę.
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

REKLAMA