Zamiast reformy tylko niewielkie zmiany
REKLAMA
Od przyszłego roku nie będzie gruntownej reformy finansów w kształcie proponowanym kilka miesięcy temu przez minister finansów Zytę Gilowską. Zamiast tego ma wejść w życie nowelizacja obecnej ustawy o finansach publicznych, czyli zapowiadany przez premiera Jarosława Kaczyńskiego pierwszy etap reformy. Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt tej nowelizacji – z trzymiesięcznym opóźnieniem.
Najważniejsze zmiany
Nowelizacja zakłada trzy istotne zmiany. Najważniejszą jest włączenie środków unijnych do budżetu państwa i budżetów jednostek samorządu terytorialnego jako dochody.
Profesor Eugeniusz Ruśkowski, kierownik Katedry Finansów Publicznych i Prawa Finansowego Uniwersytetu w Białymstoku stwierdził, że jest to dobra zmiana, ponieważ pozwoli na lepsze zarządzanie finansami publicznymi oraz objęcie jednolitymi zasadami całego sektora finansów publicznych.
Po drugie, projekty planów budżetów agencji i pozostałych państwowych osób prawnych mają być załącznikiem do ustawy budżetowej, co pozwoli na lepszą ich kontrolę i większą przejrzystość. Po trzecie, proponuje się likwidację prefinansowania, co również porządkuje finanse publiczne.
Jak podkreślają eksperci, do budżetu nie będą zaliczane wszystkie pieniądze pochodzące z Unii Europejskiej. Dotyczyć to będzie jedynie środków na rolnictwo, które stanowią dużą część dofinansowania dla Polski.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Nowelizacja z jednej strony porządkuje część finansów publicznych, ale jak podkreśla prof. Leszek Patrzałek z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, trudno zgodzić się z tezą, że jest to pierwszy etap gruntownej naprawy funkcjonowania sektora publicznego w Polsce.
– Proponowane rozwiązania mają połowiczny charakter – powiedział Gazecie Prawnej prof. Leszek Patrzałek.
– Uczucie niedosytu i połowiczności proponowanych rozwiązań jest tym bardziej odczuwalne w sytuacji, kiedy jeszcze w maju Ministerstwo Finansów zapowiadało zasadnicze zmiany, m.in. dotyczące funkcjonowania jednostek organizacyjnych sektora finansów publicznych, zniesienia limitów ilościowych długu jednostek samorządowych oraz wprowadzenia kategorii nadwyżki operacyjnej – stwierdził ekspert z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
Zwrócił również uwagę na niedostateczne rozwiązanie w nowelizacji kwestii powiązania rocznych budżetów państwa i jednostek z wieloletnimi planami finansowymi.
Bez gruntownej reformy
Brak dużej reformy i jej podział na trzy części oznacza rezygnację z likwidacji zakładów budżetowych, gospodarstw pomocniczych, funduszy celowych, czyli najważniejszych zmian, o których mówiła Zyta Gilowska i które miały przynieść oszczędności w budżecie. Dziś w zakładach i funduszach mamy formę sektora publicznego, a zadania z sektora prywatnego, co – zdaniem ekspertów – należy zmienić. Nie będzie również podziału budżetu państwa na część bieżącą i majątkową ani zmiany kwalifikacji przychodów i dochodów, czyli czynników, które mają decydujące znaczenie przy obliczaniu wielkości deficytu.
Nowelizacja przewiduje wprowadzenie od 2007 roku podziału na część bieżącą i majątkową jedynie w budżetach jednostek samorządowych. Jak powiedział nam prof. Eugeniusz Ruśkowski, jest to krok w bardzo dobrym kierunku. Z kolei dr Michał Bitner podkreśla, że na wprowadzenie tego rozwiązania od początku roku jest już za późno.
– Nie można już zmieniać niczego w planach finansowych jednostek sektora finansów publicznych, ponieważ są one przygotowane na podstawie noty budżetowej, która została przedstawiona już w kwietniu. Jeśli planuje się takie zmiany, muszą one zostać przyjęte co najmniej z półrocznym wyprzedzeniem – powiedział dr Michał Bitner.
Najważniejsze problemy
Przyczyn braku dużej reformy jest wiele, ale jedną z najważniejszych jest brak gospodarza finansów publicznych.
– Aby te prace mogły być kontynuowane w odpowiednim tempie, potrzebny jest człowiek, który będzie nad tym czuwał – przyznaje Marek Zuber. Jego zdaniem taką osobą jest Zyta Gilowska, która właśnie wróciła na stanowisko ministra finansów. Z drugiej jednak strony ciągła zmiana szefów resortu nie sprzyja wprowadzaniu reform. Jak podkreślają eksperci, powrót Zyty Gilowskiej nie daje szans na wejście w życie dużej reformy finansów publicznych.
Skok na kasę
Tarcia na scenie politycznej są kolejną przyczyną opóźnień. Jak podkreśla Marek Zuber, dziś mamy do czynienia ze swoistym „skokiem na kasę” polityków, który polega na rozdawnictwie publicznych pieniędzy zamiast dokonaniu inwestycji.
– Minister finansów musi zatem skupiać się na walce z politykami przed zakusami do wydawania publicznych pieniędzy, zamiast pracować nad zmianami w finansach publicznych – przyznaje Marek Zuber.
Na ostatnią chwilę
Jak podkreślają eksperci, grozi nam powtórka z poprzedniego roku, kiedy ustawa o finansach publicznych weszła w życie w ostatniej chwili, z wieloma brakami oraz trzema przepisami, które Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą. Rok temu nikt nie konsultował zmian i propozycji z sejmową Komisją Finansów Publicznych. Jak powiedział Gazecie Prawnej Zbigniew Chlebowski z Platformy Obywatelskiej i członek komisji, również w tym roku nikt z Ministerstwa Finansów nie konsultował z komisją zmian w ustawie o finansach publicznych.
Eksperci mają więc nadzieję, że rząd i parlament zdążą przyjąć nowelizację, tak aby mogła wejść w życie od 1 stycznia 2007 r.
Łukasz Zalewski
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat