W jednym z wywiadów dla Newsweeka premier Jarosław Kaczyński powiedział: "(...) Niektórzy ciągle żądają niskich podatków, ale one są już niskie. 95 proc. obywateli płaci podatek liniowy, niski jest podatek od osób prawnych".
Z wypowiedzi premiera wynikało, że reforma podatkowa zostanie przeprowadzona, ale nie jest to najważniejsza sprawa. Trzeba przyznać, że stwierdzenie to jest dość rewolucyjne, zwłaszcza że od kilku lat jesteśmy świadkami zapowiedzi – zarówno ze strony polityków, jak i niezależnych ekspertów – że
podatki w Polsce należy obniżyć i uprościć. Również z ust polityków PiS-u słyszymy od wielu miesięcy obietnice obniżki podatków. Zresztą zapowiedzi te w wielu przypadkach znalazły swoje odzwierciedlenie w projektach zmian w ustawach podatkowych, nad którymi pracuje już Sejm. Czyżby takie zmiany okazały się już niepotrzebne? Zapytaliśmy o to ekspertów podatkowych.
Wyższe progi podatkowe
– To, że duża część podatników płaci podatek według stawki 19 proc. nie może przesłonić faktu, że pozostała część płaci podatek obliczany według stawek wyższych i dla nich nie jest to podatek liniowy, lecz bardzo progresywny – podkreślił dr Janusz Fiszer, partner w Kancelarii Prawnej White & Case i adiunkt Uniwersytetu Warszawskiego. Dodał, że w Polsce najwyższa stawka PIT, czyli 40 proc., dotyczy relatywnie niskich – jak na średnie warunki Unii Europejskiej – dochodów. Osoby z tej grupy wpłacają do budżetu, proporcjonalnie do swej liczebności, znacznie więcej niż grupa opodatkowana stawką 19-proc.
– W każdym systemie podatku progresywnego dla osób z pierwszej grupy podatkowej będzie istniał quasi-podatek liniowy, lecz nie sposób zgodzić się z tezą, że jeżeli grupa takich podatników jest w miarę liczna, to tym samym obowiązuje system podatku liniowego – argumentował nasz rozmówca. Co zaś do obciążeń podatkowych osób prawnych, najlepiej zapoznać się z podatkami w Irlandii, Estonii i na Cyprze – gdzie podatki są autentycznie niskie (10-12 proc.).
– Może wtedy polski system podatkowy nie będzie już jawił się politykom jako raj o niskich podatkach – dodaje.
Podobnie uważa Jarosław Koziński, partner zarządzający działem podatkowym w Ernst & Young. Jego zdaniem podatki od dochodów osobistych w Polsce nie są wysokie. Pozostają one w granicach europejskiej normy. Natomiast wysokość progów i to jak szybko wpada się w stawki 30 proc. i 40 proc. – to demonstracja nadmiernego i szkodliwego fiskalizmu.
Płacimy za dużo
Prawdą jest – co podkreślają eksperci – że stosunkowo niskiemu podatkowi podlegają dochody przedsiębiorców, ale nie wszystkich.
– Przedsiębiorcy prowadzący spółkę kapitałową płacą podwójnie, tj. 38 proc. Po raz pierwszy 19 proc. od dochodu spółki, po raz drugi 19 proc. od dywidendy – twierdzi Marek Bytof, prawnik z Kancelarii TaxWays.
Jego zdaniem faktem jest, że 95 proc. obywateli wykazuje dochody mieszczące się w pierwszym przedziale skali. Jednak według różnych badań 85-90 proc. tych samych obywateli uważa, że podatki są za wysokie. Dlaczego? Otóż 30-proc. PIT objęte są dochody już w wysokości 37 024 zł rocznie.
Nie najlepsze są też odczucia społeczne dotyczące polskich podatków. Potwierdziło to przeprowadzone w maju badanie PBS DGA na zlecenie Gazety Prawnej i CMS Cameron McKenna. Wynikało z niego, że polscy podatnicy oceniają system podatkowy jako skomplikowany i niesprawiedliwy. Jednak nie chcą reformy. Chcieliby raczej uproszczeń systemu podatkowego (sondaż przedstawiliśmy w GP nr 98 z 22 maja 2006 r.).
Reforma jest potrzebna
Jacek Tkaczyk, ekspert podatkowy uważa, że na pewno niskie mamy podatki dochodowe związane z prowadzeniem działalności gospodarczej (PIT i CIT), gdyż przy 19-proc. stawce podatku liniowego plasujemy się raczej w czołówce państw Unii, gdzie średnia stawka CIT wynosi ok. 30 proc.
– Niekorzystnie wypada natomiast opodatkowanie dochodów pracowniczych według skali z najwyższą stawką 40 proc. i dość niskimi, niezmienianymi od lat, progami podatkowymi – wskazywał Jacek Tkaczyk.
Jego zdaniem rozsądna reforma podatkowa powinna zmierzać w kierunku obniżenia najwyższej stawki podatku dochodowego wstępnie do 30 proc., a docelowo do 25 proc., czy nawet 20 proc., podwyższenia progów oraz wprowadzenia pewnych preferencji podatkowych dla ludzi najmniej zarabiających.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Ewa Matyszewska