Bajki podatkowe dla dorosłych
REKLAMA
A było to tak. Na początku września Sejm zaskoczył rząd i wpisał do ustawy podatkowej wysoką ulgę na dzieci. Tak wysoką, że o 100 proc. przekroczyła oczekiwania Ministerstwa Finansów. Resort zaczął więc gwałtownie walczyć o obcięcie ulgi. Nie poprzestał jednak na rzeczowych argumentach, że wysoka ulga jest po prostu za droga, że w budżecie nie ma na nią pieniędzy (fakt - słabe to argumenty, gdy lekką ręką rozdaje się pieniądze na prawo i lewo). Postanowił nieco pobajdurzyć, może dlatego, że sprawa dotyczyła dzieci.
Usłyszeliśmy więc, że ulga jest tak wysoka, że aż nieosiągalna dla maluczkich. Załapać się mają jedynie nieliczni bogacze (oligarchowie?), którzy zafundowali sobie dzieci.
Szybko okazało się, że skoro ulga ma kosztować budżet 7,1 mld zł, a limit ulgi to 1145,08 zł - to jeśliby wszyscy odliczający chcieli w pełni wykorzystać odpis, załapałoby się nań przeszło 6,2 mln dzieci (łatwo to policzyć, dzieląc koszt ulgi przez jej limit). Niezłe stadko. Gdyby nieliczni polscy bogacze mieli mieć taką gromadę dzieci, szybko poszliby z torbami. I żadne CBA nie byłoby potrzebne.
Ale Ministerstwo Finansów dalej bajdurzyło: "To ulga tylko dla najlepiej zarabiających", by po chwili dodać, że "przez ulgę (choć raczej wypadałoby chyba powiedzieć, że dzięki niej) 10 mln podatników w ogóle przestanie płacić fiskusowi".
Ale to nic. Za chwilę i tak usłyszeliśmy, że zamiast bezsensownie wydawać pieniądze na ulgę, z której skorzysta niewielu, lepiej pieniądze zaoszczędzone na obcięciu odpisu o połowę (czyli 3,5 mld zł) przeznaczyć na inne formy wsparcia rodzin. "Inne formy wsparcia" miałyby być wsparte pieniędzmi, których nie ma w budżecie?
Swoją drogą ciekawe, skąd obawy resortu finansów o kondycję budżetu, skoro z ulgi na dzieci skorzystać ma ledwie garstka podatników. Taka ulga powinna kosztować nie miliardy złotych, ale najwyżej kilkadziesiąt, może kilkaset milionów. Budżet byłby więc sporo do przodu.
W zalewie podobnych argumentów przeciw uldze, często wzajemnie sprzecznych, znaleźliśmy i taki: przez działania posłów nie da się podnieść składki na ubezpieczenie zdrowotne (czytaj: służba zdrowia nie dostanie dodatkowych pieniędzy), bo z powodu wysokiej ulgi na dzieci podatnicy nie mieliby od czego odpisać składki. Hmm... Zgodnie z ustawą o PIT od podatku w pierwszej kolejności odliczamy składkę zdrowotną. Dopiero potem ulgi. Kto jak kto, ale szefowie resortu finansów powinni to wiedzieć.
W końcu wszystkie te dyskusje uciął premier. - Budżet poradzi sobie z wysoką ulgą - stwierdził. I taka będzie ostatecznie obowiązywać już w czasie rozliczeń z fiskusem z podatku za 2007 r.
- Chcemy, żeby kampania wyborcza pozwoliła odróżnić Polakom prawdę od bzdury - powiedział premier w sobotę podczas konwencji wyborczej PiS w Krakowie.
My też chcemy.
Piotr Skwirowski
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA