Gdzie nasze przedwyborcze harce podatkowe
REKLAMA
dr JANUSZ FISZER
REKLAMA
partner w Kancelarii Prawnej White & Case i docent Uniwersytetu Warszawskiego
Obecna kampania wyborcza - w odróżnieniu od kampanii sprzed dwóch lat - nie obfituje w fajerwerki. Mniej jest typowego dla poprzednich okresów przedwyborczych prześcigania się poszczególnych ugrupowań politycznych, co do mniej lub bardziej populistycznych pomysłów zmian polskiego systemu podatkowego.
W ogóle tegoroczna kampania wyborcza stała się jakby nudna w tym zakresie. Tradycyjnie już duże ugrupowanie prawicowo-liberalne podejmuje temat podatku liniowego, jednak nie eksponując go nadmiernie w przedwyborczych wypowiedziach działaczy i reklamowych spotach. Wydaje się, że powodem jest to, że podczas ostatniej kampanii wyborczej na jesieni 2005 roku koncepcji podatku liniowego dorobiono przysłowiową gombrowiczowską gębę, niesłusznie, ale za to głośno przedstawiając ten podatek społeczeństwu - ustami tzw. obrońców ludu - jako złowrogi instrument ekonomicznego ucisku najmniej zarabiających, który niczego dobrego nie przyniesie krajowi.
REKLAMA
Z kolei ugrupowanie sprawujące władzę nie zgłasza właściwie tym razem żadnych nowych pomysłów podatkowych. Podkreśla jedynie, że od 2009 roku będą obowiązywały - już teraz ustawowo określone - tylko dwie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych, dla rozliczających się według zasad ogólnych, czyli 18 i 32 proc., a więc dla znacznej większości podatników będzie to wtedy de facto podatek liniowy. Największe opozycyjne ugrupowanie lewicowe także woli zachować dyskrecję i nie wypowiada się w bieżącej kampanii na temat podatków.
Paradoksalnie, temat zasadniczych zmian podatkowych pojawił się w programie i przedwyborczej retoryce mniejszego ugrupowania prawicowo-narodowego, które zgłasza postulat zupełnego zwolnienia od opodatkowania wszystkich dochodów z tytułu emerytur i rent, a więc zwolnienia podatkowego dla ok. 8-10 milionów obecnych podatników. Niestety nie wiadomo, skąd miałyby pochodzić ogromne środki finansowe na skompensowanie ubytku wpływów budżetowych wynikających z takiej rewolucyjnej zmiany. Szczególnie jeżeli uwzględni się fakt, że wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych zasilają nie tylko budżet państwa, lecz także - i to w istotnym stopniu - wszystkie budżety jednostek samorządu terytorialnego, z budżetami gmin, w których zamieszkują podatnicy tego podatku. Z tego też powodu nie wydaje się, aby ten postulat - poza dźwięcznym brzmieniem w uszach zainteresowanych podatników - miał realne szanse na realizację w przewidywalnej przyszłości.
Tak więc, mamy niestety wyraźny niedosyt i rozczarowanie, żeby nie powiedzieć - wręcz żal do ugrupowań politycznych uczestniczących w tegorocznej kampanii wyborczej - co do kwestii podatkowych pomysłów wyborczych. Gdzie podziały się nasze ulubione przedwyborcze harce podatkowe...?
(EM)
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat