Czy „agresywne planowanie podatkowe” jest działalnością legalną?
REKLAMA
REKLAMA
Pomysły ich są niezbyt oryginalne: trzeba utworzyć nową firmę, do której wniesie się majątek lub jego część, potem ów twór zawrze z kontrahentem umowę o świadczenie jakichś bliżej nieokreślonych „usług”, co ma fikcyjnie wyeliminować opodatkowanie dochodu. Proponuje się również utworzenie innych podmiotów, które będąc zagranicznymi nabywcami (usługobiorcami) zapewniają adresatowi tej oferty (jakoby) brak podatku od towarów i usług (stawka 0% lub tzw. odwrotne obciążenie). Aby przedstawić te zamierzenia ubrani w za ciasne marynarki młodzieńcy oraz chude panienki pokazują wykresy i schematy, które mają udowodnić, że dzięki ich usłudze w Polsce to ani dochodowego ani VAT-u nie trzeba płacić.
REKLAMA
Pada dużo anglojęzycznych określeń, króluje dobrze udawana pewność siebie i determinacja „sprzedażowca”, który MUSI osiągnąć sukces. Słuchaczom nasuwa się tylko jedno pytanie: to takie proste?
Czy nikt nie zarzuci, że mimo pozorów legalizmu wszyscy wiedzą o co tu idzie i nie zarzuci fikcyjności tych operacji? Po co wozić towary za granicę aby je później przywozić z powrotem? Wiadomo: nie płacić VAT-u tylko uzyskać zwrot. Po co wnosić do jakiejś nikomu niepotrzebnej spółki majątek, który następnie wynajmie go nam? Aby dzięki owej „transakcji” stworzyć fikcyjne koszty.
Po takiej „prezentacji” każdy zada (i zadaje) trzeźwe pytanie, czy tu nie będą mieć zastosowania art. 271, 286 i 299 Kodeksu karnego (potwierdzenie nieprawdy na dokumencie, oszustwo pospolite i pranie brudnych pieniędzy)? Albo „tylko” art. 56 i 76 Kodeksu karnego skarbowego (oszustwa podatkowe)? Gdy skończą się dobre układy oferentów tych usług w odpowiednich gabinetach, czy nie zapuka do drzwi UKS a jeszcze w gorszym przypadku prokurator? Na te pytania padają różne odpowiedzi.
Optymiści mówią, że nawet po przyszłorocznych wyborach nic się nie zmieni, czyli rządzić będą Ci ludzie, których lubi i ceni „międzynarodowy biznes podatkowy”. Przecież oficjalnie chwali się, że pisze dla nich ustawy oraz raporty, a także jest „zapleczem intelektualnym” (piękne słowa) dla wszystkich liberalnych ekip. Ale nawet ludzie o liberalnych poglądach powoli (bardzo powoli) uczą się starej prawdy, że gdy podatnicy uświadomią sobie, że mogą nie płacić podatku, to władza nad nimi stanie się iluzją, a każdy będzie mógł poczuć się „tłustym, bezkarnym misiem” (narracja sienkiewiczowska).
Podyskutuj o tym na naszym FORUM
Poza tym zwykli wyborcy („małe misie”) są do bólu zirytowani bezkarnością tych, których stać na niepłacenie podatków. Oni już nie wierzą w sprzyjanie przedsiębiorcom przez liberalne rządy. Można ich zjednać odcinając się od „oszustów”, czyli „przestępców w białych kołnierzykach”, których głowy powinny polecieć. I chyba polecą.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat