Oszczędności z III filara objęte ulgą dopiero po 67. roku życia
REKLAMA
Projekt, który w ubiegłym roku trafił do Sejmu, przygotował Komitet Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej Razem. Zgodnie z nim, osoby decydujące się na oszczędzanie na emeryturę poza ZUS i Otwartym Funduszem Emerytalnym, będą mogły korzystać z ulgi w podatku dochodowym.
REKLAMA
Według pierwotnego projektu, odliczeniu od podstawy opodatkowania podlegałoby do 12 tys. zł rocznie. Zgodnie z autopoprawką kwota podlegająca odliczeniu miałaby zostać zmniejszona do 4,8 tys. zł rocznie.
Projekt przewiduje, że zgromadzonych na przyszłą emeryturę kwot nie można byłoby wybrać aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Pierwotnie miało to być do ukończenia 60 lat przez kobiety lub 65 lat przez mężczyzn - chyba że oszczędzający zwróciłby ulgę. Przedstawiona autopoprawka podnosi granicę wieku do 67 lat, bez względu na płeć. Dopiero po jej przekroczeniu emeryt mógłby korzystać ze środków zaoszczędzonych dzięki uldze.
Zgodnie z autopoprawką, ulgą mogłyby być objęte dochody wyłącznie z pracy. Miałoby to zachęcić osoby, które przeszły na wcześniejszą emeryturę lub rentę do dodatkowej aktywności zawodowej.
REKLAMA
Według autorów autopoprawki, dzięki proponowanym rozwiązaniom dochód przyszłego emeryta, który będzie oszczędzał w III filarze co najmniej 25 lat, wzrośnie o ok. 1000 zł miesięcznie. Jednocześnie skutek dla budżetu, wynikający z wprowadzenia ulgi, będzie niższy.
Pełnomocnik Komitetu Razem Adam Sankowski powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, że do dłuższej aktywności zawodowej zmuszają zmiany demograficzne - Polacy żyją coraz dłużej, a tzw. współczynnik zastępowalności pokoleń jest coraz niższy. "Dlatego kwestia zabezpieczenia kapitałowego jest bardzo ważna" - oświadczył. Wskazał, że ze 100 tys. zł dodatkowego kapitału można mieć ok. 500 zł wyższą emeryturę. Aby uzbierać 100 tys. zł, osoba zaczynająca oszczędzać tuż po studiach powinna odkładać 70 zł miesięcznie.
Sankowski wyjaśnił, że na uldze skorzystają przede wszystkim osoby mniej zarabiające, z pierwszego przedziału podatkowego, kobiety oraz osoby prowadzące działalność gospodarczą odprowadzające minimalne składki na ZUS. "Ten projekt jest głównie skierowany do nich" - powiedział. "To domknięcie reformy emerytalnej" - dodał.
Z ekspertyzy obecnego na konferencji prof. Tadeusza Szumlicza ze Szkoły Głównej Handlowej wynika, że za kilkanaście lat 60-letnia kobieta zarabiająca 2 tys. zł, uzyska z ZUS i OFE ok. 860 zł emerytury.
Z kolei Elżbieta Łapińska-Berling, wiceprezes Stowarzyszenia Na Rzecz Bezpieczeństwa Finansowego Obywateli RP, podkreślała, że z ostatnich badań z SGH wynika, iż mężczyźni urodzeni w 2007 r. dożyją średnio 72 lat, a kobiety - 80 lat. To oznacza, że zgodnie z obecnym systemem kobieta będzie żyć na emeryturze średnio 20 lat. "Znaczna część kobiet będzie pozbawiona na starość środków na dalsze przeżycie. Nie wystarczy im czasu na uzbieranie takiej sumy pieniędzy, aby nie tylko godnie przeżyć, ale w ogóle przeżyć" - powiedziała. Zwróciła uwagę, że kobiety, nie dość że szybciej przechodzą na emeryturę i krócej na nią oszczędzają, to po 45. roku życia mają małe szanse na zatrudnienie.
Prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, zwrócił uwagę, że od zgromadzonych z wykorzystaniem ulgi oszczędności, w przyszłości trzeba będzie zapłacić podatek. Według niego kwota 4,8 tys. złotych do odliczenia jest nieduża, a średnio będzie i tak niższa, bo wielu uprawnionych nie wykorzysta jej w całości, albo w ogóle nie skorzysta z ulgi. Z przedstawionych przez niego szacunków wynika, że wprowadzenie ulgi w krótkim okresie może oznaczać, że wpływy państwa z PIT będą niższe o najwyżej 2 proc.
"To nie są kwoty, które w jakikolwiek sposób zagrażają dochodom budżetu. (...) To się po prostu opłaca budżetowi w okresie długim, a w krótkim jest w granicach błędu planowania (wpływów podatkowych)" - dodał Modzelewski. Zaznaczył, że pierwszy skutek budżet odczułby dopiero w 2012 r.
Inicjatywę wprowadzenie ulgi podatkowej dla oszczędzania w III filarze poprał także szef Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski. Według niego rozwiązanie to pozytywnie wpłynie na gospodarkę, zwiększy skłonność Polaków do oszczędzania. Arendarski zaznaczył, że Polska nie jest krajem, który cierpi na nadmiar kapitału. "Wizja społeczeństwa, w którym większość emerytów żyje na skraju nędzy, nie jest wizją państwa, które może dobrze funkcjonować i w którym może dobrze funkcjonować gospodarka" - powiedział.
Wniesiony w ubiegłym roku do Sejmu projekt przewiduje, że pieniądze stanowiące podstawę do ulgi w podatku dochodowym mogłyby być odkładane na wybranych przez podatnika kontach bankowych, w towarzystwach emerytalnych lub innych instytucjach finansowych nadzorowanych lub monitorowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. Oszczędności byłyby odliczane od podstawy opodatkowania. Co roku wielkość odliczenia byłaby waloryzowana o wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych, ogłaszany przez GUS.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat