Fiskus nie wie, ile płacą podatnicy
REKLAMA
Rozmowa z WITOLDEM MODZELEWSKIM , prezesem Instytutu Studiów Podatkowych
Od 1 stycznia podatnicy nie muszą już składać deklaracji miesięcznych. To dobrze?
- Źle, ale problem jest bardzo delikatny. Ustawodawca z niezrozumiałych powodów strzelił sobie nieprawdopodobnego gola, bo dziś ostatecznie o wysokości należnej zaliczki decydują podatnicy. I nikt ich w tej roli na większą skalę nie zastąpi. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że podatnicy mogą wziąć na siebie w znacznie większym stopniu niż dotychczas ryzyko zaliczek na podatek w mniejszej wysokości. Stanęli bowiem przed dylematem, z którym do tej pory nigdy się nie spotkali.
REKLAMA
Sami muszą wyliczyć zaliczkę?
- Podatnik ma obowiązek uregulować zobowiązanie z tytułu zaliczki w wysokości, której nie zna organ podatkowy. Niby ono jest obiektywne, ale nie bardzo wiadomo, ile wynosi. Podatnik nie musi jednak składać żadnych dokumentów, z którymi wiązałoby się wyegzekwowanie w prosty sposób tej należności.
Co więc w praktyce oznacza brak deklaracji na podatki dochodowe?
- Z jednej strony oznacza to, że podatnik nie musi się pod nią podpisać pod rygorem odpowiedzialności karnej. Z drugiej strony organ nie wie, jakie jest deklarowane zobowiązanie, które egzekwował dotychczas na podstawie deklaracji, której obecnie nie ma. W razie wątpliwości co do jego wysokości jest więc zmuszony do przeprowadzenia długotrwałego postępowania.
Łączy się to z konsekwencjami dla organów podatkowych?
- Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę podatników w Polsce, potencjalną możliwość kontroli przez urząd i ilość prowadzonych postępowań w poprzednich latach, to okaże się, że ryzyko niezapłacenia zaliczki w prawidłowej wysokości nieporównywalnie się zmniejszyło. Organy podatkowe w tej sytuacji są niemalże bezradne. To jest bardzo czytelne.
W kodeksie karnym skarbowym nie ma sankcji, które nakłaniałyby podatnika do zapłaty zaliczek w prawidłowej wysokości?
- Kodeks przewiduje takie sankcje, ale są one słabsze niż w przypadku wadliwie złożonej deklaracji. Poza tym wymagają dowodu, że podatnik jest w stanie zaległości, a brak deklaracji oznacza brak dowodu. Aby więc rozstrzygnąć o prawidłowości wysokości zaliczki, trzeba przeprowadzić spór, który może trwać latami. Tego żaden system finansów publicznych nie wytrzyma, ponieważ wśród zlikwidowanych deklaracji jest również PIT-4, z którego fiskus pobiera największą pulę środków od płatników podatku dochodowego od osób fizycznych.
W wielu krajach europejskich zrezygnowano z deklaracji. Czy Polska nie może skorzystać z ich doświadczeń?
- Polska może skorzystać z tych doświadczeń, ale to znowu będzie bardziej skomplikowana operacja niż proste uchylenie obowiązku składania deklaracji miesięcznych. Trzeba zmienić znacznie więcej przepisów.
Czy wobec mniejszych obowiązków klientów doradcy nie stają przed równie trudnym dylematem?
- Tak. Doradca, który prowadzi rozliczenia podatkowe, będzie chciał wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafi, zgodnie z prawem, prawdą i zasadą rzetelności. Ale podatnik może zadać pytanie: jakie jest ryzyko, jeśli ja tego nie zapłacę? Ty mi mówisz, że powinienem zapłacić 600 tys. zł, a ja chcę zapłacić 300 tys. i co mi grozi? Podatnik może uznać, że to jest być może nielegalne, ale ryzyko, które się z tym wiąże, jest nieporównywalnie mniejsze od tego, gdy był obowiązek złożenia deklaracji. O faktycznej zapłacie, czyli o dokonaniu dyspozycji majątkowej, decyduje sam podatnik. Rolą doradcy jest poinformowanie go o prawidłowej wielkości zaliczki, jeżeli doradca jest obowiązany do prowadzenia ewidencji podatkowych.
Czyli tak naprawdę rezygnacja z deklaracji uderza również bezpośrednio w doradców?
- Tak, w sposób sprzeczny z interesem publicznym, bo sprzyja postawie Piłata: mogą umyć ręce. To oznacza, że doradca może powiedzieć, że prawidłowo obliczył zaliczkę, ale klienta do płacenia przecież nie zmusi. Ustawodawca miał w doradcach swoistego gwaranta prawidłowego rozliczenia podatnika i przestał go mieć. Doradcy stoją bowiem na gruncie legalizmu. Skoro legalnie nie składa się deklaracji zaliczkowych, to jesteśmy tylko niemymi sojusznikami.
WITOLD MODZELEWSKI
prof. dr hab., prezes Instytutu Studiów Podatkowych, długoletni przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych
NIE TRZEBA SKŁADAĆ DEKLARACJI
Od 1 stycznia 2007 r. nie ma obowiązku składania m.in.:
PIT-4 - deklaracji na zaliczkę miesięczną na podatek dochodowy od łącznej kwoty dokonanych wypłat
CIT-2 - deklaracji o wysokości osiągniętego dochodu (poniesionej straty)
PIT-5 - deklaracji na zaliczkę miesięczną dla przedsiębiorców osiągających przychody z najmu, podnajmu lub dzierżawy oraz innych umów
PIT-5L - deklaracji dla podatników prowadzących działalność gospodarczą opodatkowanych liniowo
LICZBA PODATNIKÓW W POLSCE
PIT
23 mln 938 tys. - podatnicy, których dochody opodatkowane były według skali podatkowej ogółem
CIT
264 017 podatników CIT 261 023 przedsiębiorstwa 2994 banki i pozostałe instytucje finansowe
DEKLARACJE PODATKOWE W UE
Spośród 25 krajów UE deklaracje miesięczne muszą składać jedynie podatnicy na Litwie i w Estonii.
W Unii najczęściej stosowany jest system polegający na wyliczeniu wartości zaliczki w oparciu o wysokość zobowiązania podatkowego za zeszły rok lub lata wcześniejsze. Tak jest np. w Czechach, Grecji, Holandii, Słowenii, na Słowacji, we Włoszech, Holandii, Danii i na Węgrzech.
Łukasz Zalewski
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA