Nowe pomysły ministra budownictwa
REKLAMA
Ten "antyspekulacyjny" podatek, który miałby być wpisany do przygotowywanego przez resort budownictwa projektu nowej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, wynosiłby 5 proc. wartości działki. Dotyczyłby on tylko tych terenów, które zostałyby objęte gminnym planem zagospodarowania. Aumiller zastrzegł, że jeszcze nie konsultował pomysłu z Ministerstwem Finansów.
- Tego typu podatek obciążający niewykorzystywane tereny budowlane istniał w Polsce przed wojną, a i dziś można znaleźć na świecie kraje, w których on obowiązuje - przyznaje szef Prezydium Konferencji Inwestorów Ryszard Kowalski. - Wolałbym jednak, żeby nasi urzędnicy zrezygnowali z tego pomysłu, bo stworzą przepisy, które będą obchodzone. Efektem będzie zaś wzrost kosztów obrotu działkami.
Według Kowalskiego najlepsze są mechanizmy rynkowe. - Nie będzie się opłacało spekulować działkami budowlanymi, jeśli radykalnie wzrośnie ich podaż - przekonuje.
Ta zależy od tego, czy w gminie jest plan zagospodarowania przestrzennego, który mówi, co i gdzie można budować. W maju rząd skierował do Sejmu projekt nowelizacji obecnej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym mający uprościć i skrócić procedury planistyczne. Dodajmy, że rząd chce wprowadzić przymusową rentę planistyczną (obecnie gminy mogą z niej zrezygnować). Gdyby wskutek uchwalenia planu wzrosła wartość objętych nim gruntów, to ich właściciele, sprzedając działkę, musieliby oddać gminie 25 proc. korzyści z tego tytułu. Tę rentę płaciłoby się w ciągu pięciu lat od uchwalenia planu.
Aumiller poinformował też wczoraj o skierowaniu do uzgodnień międzyresortowych projektu nowego prawa budowlanego. Potwierdziło się to, o czym pisaliśmy od kilku miesięcy, że np. na budowę domu jednorodzinnego niepotrzebne będzie pozwolenie. Wystarczyć ma samo zgłoszenie do starostwa powiatowego z dołączonym projektem domu. Urzędnicy w starostwie mieliby jedynie sprawdzić, czy projekt spełnia wymogi planu zagospodarowania, np. dotyczące linii zabudowy i gabarytów budynku. Zachowane musiałyby być także odległości od działek sąsiadów. Brak reakcji urzędników przez miesiąc oznaczałby zgodę na rozpoczęcie budowy.
Szef resortu budownictwa ciągle wierzy w to, że w najbliższych latach uda się co najmniej potroić liczbę budowanych mieszkań, a przypomnijmy, że w 2006 r. powstało ich niespełna 115,2 tys. Na przykład do końca 2012 r. miałoby powstać 1,7 mln nowych mieszkań w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Pomysł Aumillera jest taki: gminy wnosiłyby do spółki aportem grunt, a inwestycją zajmowałby się prywatny partner. Potem część mieszkań gmina mogłaby sprzedać po kosztach (ok. 2-2,5 tys. zł za m kw.) lub wynająć (oddać w leasing) np. młodym małżeństwom, pozostałe zaś sprzedałaby firma po cenach rynkowych. Minister budownictwa zapewnia, że zgłaszają się do niego m.in. hiszpańskie firmy chcące uczestniczyć w tego typu przedsięwzięciach.
- Te 1,7 mln mieszkań w ciągu sześciu lat to gruba przesada - komentuje Witold Grzybowski, partner w Dolnośląskiej Grupie Doradczej, który od dawna przekonuje gminy do budowy czynszówek w ramach PPP. Zdaniem Grzybowskiego budownictwo mieszkaniowe realizowane w tym systemie ma przyszłość, ale w najbliższych latach dużym sukcesem byłoby kilkadziesiąt tysięcy mieszkań rocznie.
Marek Wielgo
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat