Audytor ma sprawdzić, czy sfałszowano rachunkowość PZU
REKLAMA
Walne PZU zostało przerwane, bo zarząd chce wyjaśnić zasadność zarzutów Newsweeka o zmianach w już zamkniętych księgach rachunkowych, które miały ukryć zakupy drogich wyrobów skórzanych czy piór.
- Zarzuty są poważne. Ponieważ takie fakty nie są mi znane, poprosiłem Ernst & Young o zbadanie ich zasadności - powiedział Jaromir Netzel, prezes PZU.
Dodał, że jeśli się one potwierdzą, poda się do dymisji. Jeśli nie, ma zamiar wyciągnąć konsekwencje prawne. Stwierdził, że w takim wypadku Newsweek będzie musiał pokryć m.in. koszty związane z przybyciem akcjonariuszy na ciąg dalszy walnego zgromadzenia. Ponieważ głównym motywem zwołania WZA była akceptacja zaudytowanych wyników, Jaromir Netzel chciał w ogóle przerwać zgromadzenie. Jednak Eureko zawnioskowało, żeby przynajmniej zająć się dwoma kolejnymi zgłoszonymi przez nie punktami.
Holendrzy chcieli poznać metodologię oszacowania wartości PZU. Rafał Antczak, główny ekonomista PZU, wyliczył ją na 50 mld zł metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych i na 25 mld zł według obecnych cen transakcyjnych akcji. Antczak wyjaśnił, że ten pierwszy model uwzględnia m.in. przyszłe zyski netto. Oszacował je na 4,5 mld zł w 2007 roku, 4 mld zł w 2008 roku, a w kolejnych latach 4 mld zł plus 1 proc. Założył też brak wypłat dywidendy, co szczególnie zaniepokoiło mniejszościowych udziałowców.
Eureko tradycyjnie zgłosiło też uchwałę o wprowadzeniu PZU na giełdę. Ale od razu przedstawiciel Ministerstwa Skarbu złożył wręcz przeciwny projekt, który głosami Skarbu Państwa przeszedł. Napisano w nim, że nie istnieje żaden obowiązek prawny, nałożony na któregokolwiek z akcjonariuszy, zakładający wprowadzenie PZU na giełdę.
W ten sposób strona Polska całkowicie neguje ważność umowy prywatyzacyjnej, która przewiduje m.in. wprowadzenie PZU na giełdę.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Jaromir Netzel, prezes PZU
MARCIN JAWORSKI
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat