Byłby 14 proc. PIT, gdyby nie obniżka składki rentowej
REKLAMA
REKLAMA
- Kiedy odczujemy obniżkę składki rentowej? - zapytał mnie niedawno kolega. Bardzo się zdziwił, gdy usłyszał, że jego pensja wzrosła dzięki niej już kilka miesięcy temu. - Jakoś niczego nie odczułem - wzruszył ramionami, choć od lipca dostaje na rękę o ponad 100 zł miesięcznie więcej.
Zaprzyjaźniona nauczycielka na pytanie o obniżkę składki odpowiedziała, że budżetówki to chyba nie objęło, bo ona po wakacjach zarabia mniej, a nie więcej.
I tak wygląda problem z obniżką składki. Sztandarowy pomysł wicepremier Zyty Gilowskiej kosztuje furę pieniędzy, a mało kto go docenia.
Składka od pracowników spadła 1 lipca tego roku o 3 pkt proc. O kolejne 4 pkt proc. ma spaść od 1 stycznia 2008 r., ale w tym przypadku pracownicy i pracodawcy mają się podzielić zyskiem po połowie. Koszt obniżki Ministerstwo Finansów oszacowało na 19 mld zł w 2008 r. (potem nieco zjechało z tą kwotą).
A można było inaczej. Wedle informacji, które Ministerstwo Finansów podało przed rokiem w Sejmie, obniżenie PIT o 1 pkt proc. oznaczałoby ubytek dochodów budżetu o 3,5 mld zł. Ministerstwo nie sprecyzowało, czy tyle kosztowałoby cięcie tylko najniższej stawki 19-proc., czy też trzech stawek: 19-, 30- i 40-proc.
Grzegorz Kołodko, minister finansów w rządzie Millera, mówił kilka lat temu, że 3,5 mld zł to cena za obcięcie o 1 pkt wszystkich trzech. Trzymajmy się jednak wariantu, że tniemy tylko stawkę najniższą. Gdybyśmy przeznaczyli na to 19 mld zł, które pochłonąć ma obniżka składki rentowej, to z zapasem wystarczyłoby nam na cięcie stawki o 5 pkt proc. Czyli do 14 proc.!
Podatnik zarobiłby na tym mniej więcej tyle, co na obniżce składki. Ale zmniejszanie podatku ma znacznie więcej zalet.
Konia z rzędem temu, kto wie, jaką składkę płaci na ubezpieczenie rentowe. Zanim zaczęło się mówić o obniżce, jej wysokość znała zapewne część osób prowadzących działalność gospodarczą, samodzielnie opłacających składki za siebie. 99,9 proc. "zwykłych" pracowników, za których składki odprowadzają co miesiąc pracodawcy, nie miało o tym pojęcia. Pewnie nie ma do dzisiaj.
Inaczej jest z podatkami. O nich się mówi, kilkanaście milionów podatników samodzielnie co roku rozlicza się z fiskusem. Wiedzą, jaki procent swoich dochodów oddają państwu. Ba, nawet dzieci w szkole uczą się już obliczać podatki.
Ich obniżkę wszyscy by zauważyli. I tu przewaga psychologiczna zmniejszania podatków nad obniżaniem składki rentowej zmienia się w praktyczną - wszak zauważalnie niska stawka to zachęta do wyjścia z szarej strefy. Skoro podatek jest niski (czytaj niezbyt dotkliwy), to może nie opłaca się ryzykować ukrywania dochodów przed fiskusem?
Niska stawka PIT jest także wizytówką kraju w oczach potencjalnych zagranicznych inwestorów. To dlatego od pewnego czasu kraje naszego regionu konkurują ze sobą właśnie na stawkę podatku od dochodów osobistych. Im niższa, tym atrakcyjność inwestycyjna ma być wyższa.
Ktoś powie, że to bzdura, że liczą się przede wszystkim dogodne położenie i przygotowanie terenów pod inwestycje, dobrze rozwinięta sieć transportowa, dostępność taniej i wykwalifikowanej siły roboczej czy wreszcie zachęty finansowe dla potencjalnych inwestorów. A jeśli już podatki, to te od dochodów firm. Zgoda, ale nawet przeciwnicy niskich podatków od dochodów osobistych (są tacy?) muszą przyznać, że mogą one pełnić rolę marketingową. Dla zagranicznego przedsiębiorcy takie podatki są sygnałem, że dany kraj jest przyjazny podatkowo.
Obraz się dopełnia, jeśli niskiemu PIT towarzyszy niski podatek od dochodów firm. A z reguły towarzyszy albo nawet znacznie go wyprzedza. Niestety, Polska zaczyna przegrywać ten podatkowy wyścig po inwestycje. Nasza 19-proc. stawka podatku od dochodów firm, jeszcze niedawno jedna z najniższych w regionie, dziś jest raczej wysoka. Podatek od dochodów osobistych to już druga albo trzecia liga, o czym najlepiej wiedzą osoby, które muszą w naszym kraju zapłacić fiskusowi haracz od swoich zagranicznych dochodów.
Tymczasem 19 mld zł na redukcję obciążeń wydajemy na obniżkę składki rentowej. Szczęśliwie można to jeszcze odkręcić bez szkody dla podatników. Platforma wycofała się już z pomysłu, by przyszłoroczną drugą turę cięcia składki odwołać. Od początku 2009 r. można jednak przywrócić składki rentowe sprzed obniżki, a w zamian solidnie obciąć podatki.
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA