Podatek od deszczu? Wpadli na to w Gliwicach
REKLAMA
- Podatek od deszczu? To chyba jakiś ponury żart - pieklą się właściciele i zarządcy gliwickich posesji. Urzędnicy z kolei zżymają się już na samo słowo „podatek od deszczu”. - To opłata za wodę, która po deszczu spływa z dachu i z podwórka do kanalizacji. Jest odprowadzana tak samo jak nieczystości i ktoś musi za to zapłacić - cierpliwie wyjaśniają.
REKLAMA
Padło na mieszkańców. Zaczęło się od niewinnych, acz kłopotliwych ankiet. Formularze od pewnego czasu dołącza do wystawianych przez siebie faktur gliwickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Każdy musi zmierzyć powierzchnie: dachu, chodnika ze studzienkami kanalizacyjnymi i wyasfaltowanej części posesji. Trawa się nie liczy, bo tam woda wsiąka w ziemię.
- To głupota w czystej formie, żeby naliczać opłaty za to, co spadnie z nieba. Tego przecież nie da się nawet rzetelnie policzyć. Gliwickie wodociągi nie mają umiaru w pazerności, bo są monopolistą - denerwuje się Janusz Janczewski, który zarządza wspólnotą mieszkaniową w kamienicy przy ul. Kościuszki 35.
- Wszystko drożeje i nie starcza na podstawowe remonty, a tu jeszcze jakiś kolejny wzięty z sufitu podatek - wtóruje pan Andrzej, właściciel domku jednorodzinnego w Łabędach.
REKLAMA
- To tylko uregulowanie pewnych spraw. Do tej pory płaciło za to miasto, czyli wszyscy. Pora to zmienić - argumentuje Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu. Według niego opłata nie będzie dotkliwa dla indywidualnych właścicieli. - Duże pieniądze będą do zapłaty za zakłady przemysłowe, hipermarkety czy rozległe parkingi - wylicza rzecznik.
Wysokość opłaty próbowaliśmy ustalić w PWiK, gdzie spływają ankiety. Tam jednak dopiero się zastanawiają nad sposobem naliczania opłat. - Na razie ustaliliśmy, że do obliczenia współczynnika opłaty nie będziemy brać pod uwagę średniej opadów z ostatnich lat. Więcej nie możemy zdradzić - usłyszeliśmy w gliwickich wodociągach.
- To opłata, która najwcześniej pojawi się pod koniec przyszłego roku. Dlatego jeszcze nie wiemy, jakie będą stawki. Policzymy dopiero wszystko na podstawie ankiet, które wciąż do nas spływają. Jednak mogę zdradzić, że dla przeciętnego domu mieszkalnego będzie to szacunkowo góra 200 zł rocznie - mówi Julian Jurczak, rzecznik PWiK.
Wprowadzenie opłaty umożliwia ustawa o zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. Do podobnego rozwiązania przymierzają się również Bydgoszcz i Nysa na Opolszczyźnie. Ostateczny głos w tej sprawie będą mieli radni miejscy.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat