Fiskus odda w PIT, ale odbije sobie w akcyzie
REKLAMA
Projekt szykowano od dawna. Naciskała na nas Komisja Europejska, która skierowała już sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Poszło zaś o akcyzę na energię elektryczną.
REKLAMA
Dziś podatek ten w wysokości 20 zł za megawatogodzinę (która kosztuje ok. 200 zł) płacą elektrownie. Zgodnie z unijnym prawem powinni płacić dostawcy energii, którzy sprzedają prąd bezpośrednio konsumentom.
Teoretycznie po zmianie zasad elektrownie nie będą już płacić akcyzy, mogłyby więc obniżyć ceny o wspomniane 20 zł. Resort finansów w obniżkę nie wierzył.
Polska tłumaczyła Komisji Europejskiej, że zmiana sposobu płacenia akcyzy może doprowadzić do podwyżek. „Istnieje groźba wzrostu cen energii elektrycznej w następstwie celowych działań producentów energii, którzy mogą wykorzystać zmianę systemu opodatkowania dla zwiększenia swoich zysków” - pisał resort finansów jeszcze w 2006 r. do Brukseli.
Mimo to dziś w uzasadnieniu do projektu resort twierdzi, że nie ma żadnych powodów, aby z powodu zmian w akcyzie ceny energii wzrosły. Czy tak się stanie?
Nieoficjalnie wiadomo, że część producentów prądu zawierała kontrakty ze sprzedawcami detalicznymi, w których zapisano klauzulę obniżki cen na wypadek oczekiwanych zmian w akcyzie. Tak zrobił m.in. największy producent prądu Polska Grupa Energetyczna.
- Nie obniżymy cen o 20 zł, ale może o 10 lub 15 - tłumaczy nasze źródło w dużym koncernie energetycznym.
Jeśli obietnice obniżki zostałyby dotrzymane, to również dostawcy energii do naszych domów mogliby nie podwyższać cen o kwotę akcyzy, którą zaczną płacić od 1 stycznia. - Nie wiemy, czy tak będzie - mówi Łukasz Zimnoch z Vattenfalla dostarczającego prąd głównie na Śląsku. Potwierdza, że część kontraktów, które zawarli, ma „klauzulę akcyzową”, ale jego zdaniem obniżka cen przez elektrownie jest mało prawdopodobna, bo „popyt na rynku zaczyna przewyższać podaż”.
Elektroenergetyka głośno domagała się obniżki akcyzy, która dziś jest pięć razy większa niż unijne minimum. Argumentowała, że ceny energii od początku roku rosną jak na drożdżach - prąd kosztuje dziś o 30 proc. więcej niż w zeszłym roku.
Wczoraj wiceminister finansów Jacek Kapica nie pozostawił jednak złudzeń: obniżki akcyzy nie będzie, bo do budżetu w 2009 r. wpłynie znacznie mniej pieniędzy z PIT - w 2009 stawki tego podatku, dziś wynoszące 19, 30 i 40 proc., spadną do 18 i 32 proc. Budżet straci na tym ok. 10 mld zł.
REKLAMA
Zdrożeją też papierosy. O tym, że tak będzie, wiadomo już od 2004 r., gdy wstąpiliśmy do UE. Zobowiązaliśmy się wtedy, że w 2009 r. dojdziemy do unijnego poziomu opodatkowania tytoniu. Dziś najpopularniejsze papierosy kosztują średnio prawie 6,9 zł, z tego akcyza pochłania ok. 4,7 zł . W przyszłym roku ma wzrosnąć jeszcze o 15 proc., tak aby sięgnąć unijnego poziomu, który wynosi blisko 5,5 zł.
Producenci papierosów są podzieleni na dwie zwalczające się frakcje - British American Tobacco oraz Philip Morris produkują głównie droższe marki. Imperial Tobacco, Japan Tobacco i Scandinavian Tobacco - raczej tańsze. Podwyżka cen bardziej dotknie miłośników tańszych Mocnych i Waletów niż droższych Marlboro i Salemów.
Dlaczego? Akcyza na papierosy składa się z dwóch elementów - stawki procentowej obliczanej od ceny oraz stawki kwotowej - obliczanej od 1 tys. sztuk papierosów. Producenci tańszych papierosów chcieliby, żeby stawka procentowa była jak największa, a kwotowa - jak najmniejsza. Producenci droższych - odwrotnie.
Resort finansów zdecydował się obniżyć stawkę procentową, a podnieść kwotową.
Ministerstwo chce też ukrócić przemyt papierosów z Ukrainy i Białorusi. Na razie zablokowało go wejście Polski do strefy Schengen - przemytnicy z obu krajów muszą płacić za wizę tyle, że podróż do Polski z papierosami jest nieopłacalna. Już niedługo zacznie jednak obowiązywać umowa o małym ruchu granicznym z Ukrainą i mrówki spod Lwowa znowu ruszą w trasę.
Resort chce, by od 2009 r. legalnie można było przewieźć ze Wschodu tylko jedną paczkę papierosów, a nie cały karton jak teraz. Dotyczyć to ma zarówno Polaków, jak i Ukraińców. Urzędnicy chcą też szczególnie uciążliwym mrówkom wbijać w paszport pieczątkę uniemożliwiającą wjazd do Polski. Wymaga to jednak uzgodnienia z MSWiA.
Niemiłą niespodziankę szykuje też resort finansów dla ok. 1,8 mln kierowców, którzy jeżdżą autami na gaz skroplony LPG. Akcyza na gaz wzrośnie o 23 gr. Na stacjach litr gazu może w efekcie zdrożeć nawet o 28 gr, bo VAT liczy się od ceny z akcyzą. Dziś za litr gazu trzeba zapłacić na stacji ok. 2,12 zł.
Unia nas do tego nie zmuszała, ale resort finansów uznał, że gaz jest za tani w stosunku do benzyny. Tłumaczy też, że podwyżka akcyzy nie zaszkodzi specjalnie polskim firmom, bo mają one zaledwie kilkunastoprocentowy udział w rynku. Dominuje na nim gaz sprowadzany z Rosji.
Ustawa o akcyzie ma wejść w życie w styczniu 2009 r. Według szacunków Ministerstwa Finansów budżet zarobi na niej w sumie 2 mld zł.
REKLAMA
REKLAMA