Polityka, gospodarka i podatki
REKLAMA
Wypada zauważyć, że pomysł demokratów na realizację postulatu sprawiedliwości społecznej nie jest oryginalny. Wprowadzenie specjalnego podatku zarządził prezydent Wenezueli Hugo Chavez już z początkiem bieżącego roku. Dowiedziałem się z pewnych źródeł, że zawansowane prace legislacyjne nad wprowadzeniem identycznego podatku toczą się między innymi w Czadzie, Gabonie oraz Algierii. Akcja znalazła naśladowców i w Europie. Tu za wprowadzeniem specjalnego podatku opowiadają się na przykład rządy Włoch, Francji czy Austrii.
REKLAMA
Na razie na celowniku są jedynie producenci paliw. Ale niektórzy niezależni obserwatorzy słusznie podnoszą, że ostatnio nienotowane wcześniej zyski czerpią też inni, chociażby producenci żywności. Specjalne opodatkowanie innych branż jest zatem jak najbardziej zasadne. Trzeba przyznać, że na takim tle Polska wypada jako oaza swobód gospodarczych. Rząd Donalda Tuska nie planuje wprowadzania nowych podatków. Nie planuje też podwyżek już istniejących. Jedyne, co rząd planuje, to utrzymanie status quo. Tym samym plany ewentualnych obniżek również należy odłożyć ad acta. Nie będzie wobec tego podatku liniowego, obniżki akcyzy na benzynę też nie będzie. Poniekąd nie ma się czemu dziwić. Wbrew temu co w kilku wywiadach twierdził Zbigniew Chlebowski z PO, inflacja w kraju to nie tylko efekt polityki monetarnej banku centralnego. To również efekt polityki rządu. Ciekawymi doświadczeniami kilkunastu minionych miesięcy dysponuje Islandia. Prezes banku centralnego Islandii Eirikur Gudnason przyznał, że przyczyna dwucyfrowej inflacji leży po stronie popytowej.
Na wzrost popytu wpłynęły w szczególności takie zjawiska jak: nienaturalnie niski poziom bezrobocia, łatwość dostępu do kredytu oraz... nadmierne obniżki podatków. Niskie podatki jako czynnik inflacjogenny zidentyfikowano również w jednym z raportów OECD poświęconych sytuacji gospodarczej w Islandii. Doświadczenie Islandii zdaje się potwierdzać wcześniejsze rozważania teoretyków na temat zagadnienia wpływu podatków na inflację. Wniosek nasuwa się taki, że podatki można obniżać, a czasem nawet trzeba. Tyle że trzeba wiedzieć, kiedy i w jakim zakresie. Wygląda na to, że premier Donald Tusk i jego doradcy znają tę prawdę. Stąd przedwczesny wydaje się apel prezesa NBP Sławomira Skrzypka skierowany do rządu o to, aby ten podjął współpracę z bankiem centralnym. Współpraca miałaby się odbywać w trzech obszarach, w tym obszarze walki z inflacją.
Według Sławomira Skrzypka współpraca w walce z inflacją ma polegać na czymś, co zwie się policy-mix, tzn. na harmonizacji działań banku centralnego i rządu w zakresie polityki pieniężnej i fiskalnej. Nie można przerzucać się odpowiedzialnością, dodał prezes NBP. Tak, to słuszne postulaty. Jednak nie bardzo wiadomo, na czym konkretnie ma polegać policy-mix. W zakresie polityki fiskalnej rząd przecież działa. Tyle tylko, że poprzez zaniechanie. Ta charakterystyczna dla rządu metoda działania akurat w tym przypadka się sprawdza. Możliwe zatem, że rację mają ci, którzy wystąpienie prezesa NBP oceniają w kategoriach wyłącznie politycznych. Ale możliwe jest i to, że prezes NBP oczkuje od rządu czegoś więcej niż tylko zaniechania. W końcu podatki można też podnosić, czasem nawet trzeba, tylko trzeba wiedzieć kiedy.
MAREK BYTOF
doradca podatkowy w Kancelarii Taxways
(EM)
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat