Nikomu dziś nie jest potrzebna nowa Ordynacja podatkowa
REKLAMA
REKLAMA
Rodzi się więc pytanie: czy w sensie makroekonomicznym przewidywane na ten rok dochody budżetowe z tych podatków (ok. 135 mld zł z VAT-u i 63,5 mld z akcyzy) są prognozą optymistyczną?
REKLAMA
50 Ściąg Księgowego z aktualizacją online
Prawdopodobnie zaskoczę Czytelników: jest to prognoza … ostrożna, raczej pesymistyczna, bo udział dochodów z tych podatków na poziomie ponad 14% PKB (ok. 230 mld zł) jest całkowicie realny i nie musiałoby to wiązać się z podwyżką stawek, a podatnicy w większości mają pieniądze aby zapłacić ten podatek.
Aby jednak osiągnąć możliwy makroekonomiczny poziom dochodów budżetowych muszą być jednak spełnione inne, znacznie ważniejsze warunki, są nimi:
- prawo, które daje dostateczne podstawy do powstania zobowiązań podatkowych w tej wysokości (dobre , niemające luk ustawodawstwo),
- podatnicy znają to prawo i chcą wykonywać swoje obowiązki (powszechny szacunek dla prawa – dziś dość naiwne założenie),
- organy podatkowe i kontrolne potrafią wykryć i zmusić do płacenia tych, którzy nie chcą lub nie wiedzą, że są zobowiązani do zapłaty (kompetentna władza – ocenę tego założenia pozostawiam czytelnikom),
- stosunek wysokości zysków do poziomu ryzyka uchylania się od opodatkowania jest na korzyść ryzyka, które może być dostatecznie duże (skuteczne rządzenie).
Po siedmiu latach rządzenia tym podatkiem przez liberalne trio urzędniczo-lobbystyczno-eksperckie, żaden z powyższych warunków nie jest spełniony, bo:
- prawo zawiera wiele świadomie i nieświadomie stworzonych luk, które pozwalają quasilegalnie nie płacić tych podatków,
- wiedza na temat podatków jest jeszcze gorsza niż przed laty, bo wszyscy mają świadomość, że znajomość przepisów nic nie daje: trzeba zdobyć „urzędową interpretację”, a jej twórcy mają często gdzieś przepisy prawa,
- obywatelskie poczucie obowiązku, będące fundamentem każdego systemu podatkowego, podlega od kilku lat głębokiej erozji i istnieje tylko w grupie małych i średnich podatników: „tłuste misie” wiedzą, że dzięki „biznesowi optymalizacyjnemu” mogą nic nie płacić, a nawet uzyskać zwroty niezapłaconych nigdy podatków,
- aparat skarbowy jest w stanie wewnętrznej destrukcji: z dniem 1 kwietnia 2015 r. zafundowano nam największy idiotyzm w postaci … połączenia w każdym województwie urzędów skarbowych i izb skarbowych w jeden moloch, którym nikt, nawet geniusz organizacyjny nie jest w stanie skutecznie zarządzać, a urzędnicy urzędów skarbowych, zagrożeni redukcją zatrudnienia, cicho lub jawnie kontestują te zmiany i ich resortowego autora,
- stosunek wysokości zysków do wielkości ryzyka uchylania się od opodatkowania jest wyjątkowo niekorzystny: skutki kwotowe uchylania się od akcyzy i wyłudzanie VAT-u sięgają około 3% PKB są często bezkarne.
Dlatego dziś praca nad napisaniem nowej Ordynacji podatkowej jest – z całym szacunkiem dla jej czcigodnych twórców - stratą czasu: trzeba ratować budżet państwa, a kluczem do sukcesu jest zmiana materialnego prawa podatkowego, sposobu zarządzania organami podatkowymi, a przede wszystkim szybkie pożegnanie tych, którzy doprowadzili do obecnego stanu rzeczy.
Koszty pracy po zmianach - multipakiet: książka, program, CD, teleporadnia
VAT po zmianach od 1 lipca 2015 r.
Tu trzeba działać szybko, bo jesteśmy na równi pochyłej: co miesiąc jest gorzej, a od lipca 2015 r. wszyscy podatnicy zaczną pierwszy raz w historii odliczać połowę VAT-u od paliw silnikowych. Jeśli nie zrobi tego obecna ekipa, to trzeba poczekać do wyborów: one dają szansę zmiany. Oby na lepsze.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat