Podatek od samozbiorów? Skarbówka bierze się nawet za darmowe warzywa

REKLAMA
REKLAMA
W polskim rolnictwie zawrzało. Okazuje się, że nawet samozbiory i darmowe rozdanie warzyw zostaną objęte podatkiem VAT. Dla wielu gospodarzy, którzy po tragicznym sezonie próbowali ratować plony, to kolejny cios ze strony państwa.
- Fiskus bierze na celownik samozbiory dokonywane przez rolników
- Ministerstwo Finansów: nawet gest solidarności jest z podatkiem VAT
- Państwo opodatkowuje straty rolników, a wśród gospodarzy rośnie gniew i poczucie bezsilności
- Społeczna burza wokół opodatkowania samozbiorów. „Fiskus stracił kontakt z rzeczywistością”
W polskim rolnictwie zawrzało. Interpretacja Ministerstwa Finansów może oznaczać, że nawet samozbiory i darmowe rozdanie warzyw zostaną objęte podatkiem VAT. Dla wielu gospodarzy, którzy po fatalnym sezonie próbowali ratować plony, to kolejny cios ze strony państwa. Jak ostrzega Paweł Usiądek, wiceprezes Ruchu Narodowego, członek Rady Liderów Konfederacji i lider tej formacji w okręgu płocko-ciechanowskim, na platformie „X”: „Fiskus dobije rolników. Samozbiory pod kontrolą!”
REKLAMA
REKLAMA
Fiskus bierze na celownik samozbiory dokonywane przez rolników
Paweł Usiądek przytacza stanowisko resortu finansów, które dla wielu rolników brzmi jak wyrok: „Resort finansów poinformował, że samozbiory mogą podlegać podatkowi VAT, nawet jeśli rolnik na tym nie zarobił. Jeśli rolnik jest czynnym podatnikiem, to nawet nieodpłatne rozdanie plonów może być potraktowane jako czynność opodatkowana, ponieważ stanowi „nieodpłatne przekazanie towarów należących do przedsiębiorstwa podatnika”. Podstawą opodatkowania ma być koszt wytworzenia tych produktów. W praktyce oznacza to, że rolnik, który oddał paprykę lub ziemniaki za darmo, musi zapłacić podatek od tego, co sam wcześniej wyprodukował. Skandal!” To właśnie ten fragment wywołał burzę. Rolnicy, którzy w ostatnich tygodniach organizowali samozbiory, by uniknąć strat, teraz dowiadują się, że mogą zostać obciążeni podatkiem za własną pracę.
W kolejnym fragmencie Usiądek tłumaczy kontekst sytuacji, pokazując, że samozbiory były desperackim gestem w obliczu katastrofy ekonomicznej: „Samozbiory były krzykiem polskiej wsi, w której rolnicy pozwalali za darmo lub za symboliczną złotówkę zbierać paprykę czy kalafiora ze swoich pól. Była to próba minimalizowania strat, jakie ponieśli rolnicy uprawiający warzywa w tym sezonie. Fatalna polityka handlowa oraz bierność rządu sprawiła, że tysiące polskich rodzin w tym roku pracowało praktycznie za darmo. Kiedy koszty nawozów, paliwa i pracy przewyższają wartość zbiorów, a przetwórnie i sieci handlowe narzucają ceny poniżej opłacalności, wielu gospodarzy uznało, że nie ma już sensu nawet uruchamiać kombajnu. Zamiast patrzeć, jak plony gniją, zaczęli zapraszać ludzi, by przyszli sami zebrać warzywa i owoce – za darmo lub za symboliczną złotówkę. Dla jednych był to gest solidarności z potrzebującymi, dla innych – próba ocalenia, choć części pracy włożonej w produkcję. Jednak państwo uznało, że nawet ten gest nie może pozostać bez podatku.”
Ministerstwo Finansów: nawet gest solidarności jest z podatkiem VAT
Według cytowanego przez Usiądka komunikatu resortu finansów, przepisy nie pozostawiają złudzeń: „Ministerstwo Finansów przypomina, że zwolnienie z VAT przysługuje tylko w przypadku tzw. prezentów o małej wartości, których koszt nie przekracza 100 zł rocznie na osobę przy prowadzeniu ewidencji lub 20 zł jednostkowo bez ewidencji. Wystarczy więc, że ktoś odbierze skrzynkę kapusty, worek ziemniaków lub kilka kilogramów papryki – i rolnik automatycznie przekracza limit zwolnienia. Jednocześnie resort odmówił wydania rozporządzenia o zaniechaniu poboru podatku, tłumacząc to koniecznością przestrzegania unijnych zasad neutralności VAT.” W praktyce oznacza to, że rolnik rozdający plony za darmo może być potraktowany jak przedsiębiorca dokonujący odpłatnej dostawy towaru.
REKLAMA
Kolejny fragment cytatu wskazuje na polityczny wymiar sprawy: „Kontrolowane przez PSL Ministerstwo Rolnictwa umyło ręce, odsyłając wszystkie pytania do resortu finansów. Nie padła żadna deklaracja o wsparciu, nie podjęto próby interwencji w obronie gospodarzy, którzy od miesięcy zmagają się z rosnącymi kosztami i zalewem taniej żywności z importu. W efekcie rolnik znalazł się w sytuacji, w której państwo nie tylko nie pomaga mu przetrwać, ale dodatkowo karze za próbę ratowania plonów.” Dla rolników to jasny sygnał: nie mogą liczyć na wsparcie, nawet w kryzysie.
Państwo opodatkowuje straty rolników, a wśród gospodarzy rośnie gniew i poczucie bezsilności
Usiądek kończy swój wpis mocnym oskarżeniem wobec władz: „A zatem państwo nie tylko doprowadziło do kryzysu w branży, nie tylko nie pomogło rolnikom, ale chce jeszcze opodatkować ich straty…” To zdanie idealnie podsumowuje nastroje na polskiej wsi. Rolnicy czują się oszukani – przez rynek, przez biurokrację, a teraz także przez fiskusa.
Sprawa samozbiorów to coś więcej niż tylko kwestia podatkowa. To symbol braku zrozumienia między władzą a rolnikami, którzy próbują przetrwać w coraz trudniejszych warunkach ekonomicznych. Gdy nawet gest pomocy i solidarności z ubogimi ma być „czynnością opodatkowaną”, trudno dziwić się, że wśród gospodarzy rośnie gniew i poczucie bezsilności.
Społeczna burza wokół opodatkowania samozbiorów. „Fiskus stracił kontakt z rzeczywistością”
Pod wpisem Pawła Usiądka w mediach społecznościowych zawrzało. Internauci nie kryją oburzenia opinią resortu finansów, uznając ją za kolejny przykład oderwania urzędników od realiów życia polskiej wsi. Wielu komentujących ironizuje, pytając, „czy fiskus ma w ogóle imię i nazwisko”, i przypomina, że podobne sytuacje miały już miejsce w przeszłości – choćby wtedy, gdy „piekarza rozdającego chleb biednym obciążono podatkiem”. W ich ocenie państwo zamiast wspierać, od lat karze tych, którzy próbują działać uczciwie.
Nie brakuje też emocjonalnych głosów. Niektórzy komentatorzy piszą, że „urzędników trzeba w końcu rozliczyć”, inni kpią, że „za darmo można się tylko zaszczepić”. Pojawiają się też głosy frustracji wobec całego systemu – „Polacy to tak ogłupiały naród, że będą płacić chętnie za wszystko” – pisze jeden z użytkowników. Inny dodaje z przekąsem, że „fiskus jest dowodem, iż psychiatria w Polsce jest w głębokiej zapaści”. Wielu rolników deklaruje, że po takim komunikacie państwa nie zamierzają już organizować samozbiorów. Zamiast tego, jak mówią, „zaorają wszystko, bo fiskus i tak znajdzie sposób, by ich ukarać”.

zbiory rolnika
zbiory rolnik podatek
ShutterStock
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA


