Czy każdy podatnik VAT musi – aby być podatnikiem – „samodzielnie prowadzić działalność gospodarczą”?
REKLAMA
REKLAMA
Polecamy książkę: VAT 2017. Komentarz
REKLAMA
Pytanie zadane w tytule wydaje się przysłowiowym dzieleniem włosa na czworo, bez jakiegokolwiek znaczenia praktycznego. Otóż nie.
Jedna z firm doradczych obsługująca sektor samorządu terytorialnego, aby wyjść z jakichś kłopotów zawodowych, wymyśliła, że obsługiwane przez nią jednostki budżetowe (jako podatnicy) nie są i nigdy nie były podatnikami, bo są „niesamodzielne”.
Ku osłupieniu wszystkich pogląd ten zaakceptował w formie uchwały NSA w 2013 roku, a na jesieni sąd ten poszedł jeszcze dalej i uznał, że również samorządowe zakłady budżetowe są „samodzielne”, ale nie tak bardzo, aby mogły być podatnikami tego podatku. Po drodze TSUE odpowiedział negatywnie na pytanie prejudycjalne, czy „niesamodzielne jednostki budżetowe są podatnikami”: nie są, bo – jak twierdzi pytający – nie są „samodzielne”, choć Rzecznik Generalny w swojej opinii – w tej sprawie – powiedział wprost, że każde państwo członkowskie ustala ustrój podmiotowy sektora finansów publicznych dla potrzeb tego podatku jak chce. Po co więc było zadawać to pytanie?
REKLAMA
Nikt już niczego tu nie rozumie, a ministerstwo finansów w tempie ekspresowym smaży jakąś ustawę, która ma przymusowo (od dnia 1 marca 2016 r.) zlikwidować jako podatników wszystkie samorządowe jednostki i zakłady budżetowe i „scentralizować” na szczeblu gmin, miast, powiatów i województw rozliczenie VAT-u. Będzie to curiosum na skalę światową, dezorganizującą raz na zawsze rozliczenie tego podatku w naszym kraju, czyli obecny rząd zostanie wysadzony w powietrze w tak prosty sposób. Bo wszyscy znamy przedstawiany przez jego przeciwników scenariusz klęski: ma mu zabraknąć pieniędzy na jego „księżycowe pomysły” (np. 500 zł na każde dziecko). Te pieniądze muszą pochodzić z podatków, a zwłaszcza z „uszczelnienia VAT-u”: jeśli wejdzie w życie owa specustawa, która ma scentralizować rozliczanie tego podatku, to nie tylko wyeliminuje ona możliwość jego naprawy, lecz dokona jego wewnętrznej destrukcji, z której się on już nie podniesie. I sprawdzą się prorocze prognozy wybitnych ekonomistów, że „ten rząd doprowadzi system podatkowy do katastrofy”. I doprowadzi, bo mu się podsunie projekt ustawy, którym on sam popełni przysłowiowe seppuku.
Zadajmy więc pytanie, czy jesteśmy skazani na klęskę, czy musimy brnąć tą drogą i wierzyć, że tylko podmioty „samodzielnie prowadzące działalność gospodarczą” są podatnikami tego podatku? Oczywiście nie, bo cały problem jest wymyślony przez biznes optymalizacyjny, który – jak wiemy – miał (i ma?) wielkie wpływy. Bo wystarczy przeczytać ustawę o VAT, aby odpowiedzieć na to pytanie i odpowiedź jest oczywiście negatywna: nie trzeba „samodzielnie prowadzić działalności gospodarczej” aby być podatnikiem. Ową cechę muszą mieć podatnicy, których statuuje art. 15 ustawy o VAT, a cała reszta (czyli większość), o której mowa w art. 16 i 17, już nie - wystarczy uważnie przeczytać co tam jest napisane. Ale nawet „podatnicy z piętnastki” (czyli art. 15 ust. 1) podlegają opodatkowaniu, gdy wykonują czynności całkowicie niesamodzielnie, bo przecież opodatkowane są:
- usługi wykonywane z nakazu władzy i z mocy prawa,
- wywłaszczenie, czyli przymusowe odebranie własności, a podatnikiem jest wywłaszczany.
Czy wykonując czynności przymusowe jesteśmy samodzielni? Nie gadajmy głupot.
Przewodnik po zmianach przepisów 2015/2016 dla firm
Ale wróćmy do podatników z art. 17, bo tam są wszyscy: z tytułu tych czynności (importu towarów, importu usług, nabycia towarów od nierezydenta, krajowego odwrotnego obciążenia) podatnikiem jest każdy podmiot nabywający jako podatnik, a nie „podatnik prowadzący samodzielnie działalność gospodarczą”. Nie muszę nabywać jako „samodzielny podmiot”, a także nie muszą być w ogóle samodzielni. Bo nie. I słusznie. Bo to zupełnie nie jest potrzebne dla podmiotowości w tym podatku. Bo trzeba po prostu wiedzieć, że każdy (nawet podmiot nie prowadzący jakiejkolwiek działalności gospodarczej), czyli również konsument jest podatnikiem z tytułu importu towarów, tyle tylko , że w większości przypadków zwolnionym od podatku. Ale podatnikiem! Podobnie w przypadku innych czynności nabywczych: tu nie potrzeba żadnej „samodzielności” ani nawet związku z działalnością gospodarczą: podatnikiem jako importer usług jesteśmy gdy będziemy usługobiorcą (jako podatnik) nawet zupełnie niesamodzielny (np. jednostka wojskowa).
Idąc rozumowaniem NSA trzeba by uznać, że gminne jednostki i zakłady budżetowe nie są podatnikami z art. 15, ale przecież są podatnikami z art. 17 tej ustawy (bo są). Po co więc resort finansów centralizuje rozliczanie tego podatku, bo przecież w części dotyczącej wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów i krajowego odwrotnego obciążenia podatnikiem jest, był i będzie nabywca, czyli jednostka budżetowa? W tej części będzie to całkowicie sprzeczne z prawem UE.
O co więc tu chodzi? Idzie chyba o piętrzenie kłopotów i destrukcję tego podatku. Mam więc postulat do rządu: niech ktoś się zwróci do NSA o zbadanie tej sprawy w poszerzonym składzie, albo do Trybunału Konstytucyjnego lub inaczej zada pytanie do TSUE. Są ku temu podstawy.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat