Skończył się dwuletni okres ochronny dla osób, które kierowały skargi na decyzje bezpośrednio do sądów administracyjnych. Teraz taki błąd może słono kosztować
O utracie mocy przepisu przejściowego ustawy – Przepisy wprowadzające
prawo o ustroju sądów administracyjnych i prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, który przez dwa lata chronił przed sankcjami błędnego wniesienia skargi, przypomniał sam Naczelny Sąd Administracyjny. Na swojej stronie internetowej opublikował komunikat przestrzegający przed konsekwencjami przesłania skargi bezpośrednio do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Od 1 stycznia 2004 roku skargi wnosi się do WSA, ale za pośrednictwem organu, którego decyzję skarży
podatnik. W ustawach znalazł się przepis przejściowy, który niwelował skutki błędnego wysłania skargi. To na jego mocy przez dwa lata skargi wnoszone bezpośrednio do WSA były przekazywane do właściwych organów. Dla zachowania 30-dniowego terminu do wniesienia skargi liczył się stempel na przesyłce skarżącego.
Okres ochronny skończył się jednak 1 stycznia 2006 roku. Co prawda sądy nadal będą przekazywały błędnie zaadresowane skargi do właściwych organów, jednak termin do wniesienia skarg będzie liczony od daty ich nadania przez sąd w urzędzie pocztowym. W takiej sytuacji – jak podkreśla NSA – ryzyko przekroczenia 30-dniowego terminu do wniesienia skargi obciążać będzie stronę postępowania.
Lepiej nie czekać
Nie oznacza to, że sąd złośliwie będzie przetrzymywał skargi. NSA uprzedza, że nie zawsze będzie miał czas na to, żeby skargę odesłać w terminie. Z pewnością takiej możliwości nie będzie, jeśli skarga zostanie wysłana przedostatniego czy ostatniego dnia terminu. Zanim przesyłka dotrze do sądu, będzie już po terminie. Skutek taki będzie miał miejsce, nawet jeśli sąd natychmiast prześle ją dalej.
– Skarżący, którzy po 1 stycznia 2006 roku w ostatnich dniach terminu do wniesienia skargi popełnią błąd, muszą się liczyć z jej odrzuceniem – podkreśla Michał Stolarek, radca prawny z kancelarii prawniczej Stolarek Spółka komandytowa. Trudno będzie też przekonać sąd do przywrócenia terminu do wniesienia skargi, zasłaniając się niewiedzą. Niestety, nieznajomość prawa szkodzi – dodaje nasz rozmówca.
Dwa lata wystarczą
O tym, że skarżący nie będą mogli zasłaniać się nieznajomością przepisów, przekonany jest również Robert Krasnodębski, radca prawny z kancelarii Weil, Gotshal&Manges. Podstawowym obowiązkiem skarżącego jest dotrzymywanie terminów. Przypomnienie NSA należy jego zdaniem traktować jako ukłon w stronę skarżących. Sąd robi więcej niż jest do tego zobowiązany – dodaje.
Zdaniem Huberta Cichonia, radcy prawnego z Deloitte, dwa lata to wystarczająco długi okres na zapoznanie się z procedurą dotyczącą zaskarżania decyzji administracyjnych. Zaraz dodaje jednak, że mimo wszystko należało zróżnicować warunki wnoszenia skargi w zależności od tego, czy wnosi ją podmiot profesjonalny czy zwykły obywatel. Dla profesjonalistów dwa lata to aż za dużo na zapoznanie się z nowymi przepisami.
– Potencjalna możliwość utraty terminu do wniesienia skargi w przypadku błędnego jej zaadresowania nie będzie z pewnością tym, co ułatwi życie przeciętnego Kowalskiego – ocenia Hubert Cichoń.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Aleksandra Tarka