Skarbówka będzie zarabiać po staremu
REKLAMA
Związkowcy reprezentujący ponad 60 tys. pracowników urzędów i izb skarbowych oraz urzędów kontroli skarbowej negocjowali z resortem finansów od kilku tygodni. Domagali się podwyżek rekompensujących im inflację, w budżecie zabrakło bowiem pieniędzy na waloryzację płac dla urzędników. - W budżecie znalazły się pieniądze dla rolników czy nauczycieli. Wygląda na to, że rząd znalazł sobie grupę zawodową, o którą nikt się nie upomni.
Wykonujemy podłą robotę, ale to nie nasza wina, że mamy kiepskie przepisy i skomplikowany system podatkowy - tłumaczył dziennikarzom szef NSZZ "Solidarność" pracowników skarbowych. Część urzędów na znak protestu nawet się oflagowała.
Urzędnicy obawiali się też, że ich pensje nie tylko nie wzrosną, ale wręcz zmaleją. To dlatego, że w 2007 r. kilka tysięcy pracowników-kobiet będzie mogło przejść na wcześniejsze emerytury i dostanie półroczne odprawy. Związkowcy uważali, że w takiej sytuacji zabraknie w budżecie pieniędzy dla skarbówki.
Negocjacje zakończyły się kompromisem. - Ustaliliśmy, że nie dopuścimy do obniżki wynagrodzeń - powiedziała wicepremier Zyta Gilowska na środowej konferencji prasowej. Dodała, że nie będzie też podwyżek płac, bo oznaczałoby to zaprzeczenie idei taniego państwa, oraz że średnie wynagrodzenie w skarbówce nie jest takie niskie - wynosi 3,5 tys. zł brutto. W 2007 r. służby skarbowe mają zostać wzmocnione - zatrudnionych zostanie nowych tysiąc osób. Nie wiadomo jednak, czy zrekompensuje to ubytek osób odchodzących na emeryturę.
Obecny na konferencji wiceminister Marian Banaś ujawnił, że resort zastanawia się nad reformą służb skarbowych i celnych, która doprowadziłaby do ich scalenia. Decyzje mają zapaść po konferencji naukowej, która odbędzie się 12-13 grudnia. Gilowska zaznaczyła, że sama jest zwolenniczką takiego rozwiązania.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat