Bliski koniec wojny o standardy księgowe
REKLAMA
Dziś toczy się wojna między dwoma systemami standardów rachunkowości: IFRS (International Financial Reporting Standards) oraz amerykańskim GAAP (Generally Accepted Accounting Principles). Sojusznikiem pierwszego z tych systemów są spółki, reprezentujące 45 proc. kapitalizacji giełdowej świata, a drugiego - 33 proc. kapitalizacji. Niezdecydowani, w tym firmy z Ameryki Łacińskiej i Japonii, zastanawiają się, na który z tych systemów warto stawiać. Coraz większe jest jednak prawdopodobieństwo, że GAAP przegra tę wojnę.
Amerykańska SEC (Komisja Papierów Wartościowych i Giełd) rozpoczęła właśnie konsultacje o tym, czy firmy z USA nie powinny przestawić się na stosowanie IFRS. Rzecz w tym, że od 2009 roku zagraniczne spółki notowane na amerykańskich giełdach nie będą już musiały publikować wersji swoich sprawozdań według standardów GAAP. Ma to sens, bo dotychczas wydawały rocznie około 25 mln dolarów na dwustronicowe „przeróbki” raportów, których nikt nie czytał, bo pojawiały się z opóźnieniem. Skoro jednak akcje zagranicznych firm stosujących tylko IFRS będą dopuszczone do obrotu w USA, to czy również amerykańskie firmy nie mogłyby postępować tak samo? A gdyby miały możliwość wyboru, czy zdecydowałyby się na „niepatriotyczny” system IFRS? Wiele zapewne tak, zwłaszcza wśród firm działających w skali międzynarodowej, bo i tak muszą go stosować w swoich zagranicznych spółkach zależnych. Amerykanie mają jednak zastrzeżenia do IFRS, a próby zbliżenia do siebie obu systemów jak dotąd nie powiodły się. Ustalający standardy mają zresztą zawsze ten sam problem: jak pogodzić ich jakość z powszechnością stosowania.
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA