Podatnicy nie przestaną prowadzić jednoosobowych firm
REKLAMA
Nowelizacja ustawy o VAT wprowadza nową definicję prowadzonej samodzielnie działalności gospodarczej. Identyczne regulacje w ustawie o PIT rozpętały burzę. Pozwolą Ministerstwu Finansów na ograniczenie samozatrudnienia.
- Przede wszystkim jedna definicja w obu ustawach umożliwi jasne określenie, że działalność gospodarcza w PIT i VAT jest tym samym. Ministerstwo Finansów na podstawie orzecznictwa ETS określiło granicę, po przekroczeniu której mówimy o działalności gospodarczej. Taką granicą może być funkcjonowanie w warunkach ryzyka biznesowego, popytu i podaży, walki cenowej i konkurencji. Z ryzykiem gospodarczym nie można utożsamiać niebezpieczeństwa rozwiązania umowy, które występuje w przypadku umowy o pracę. Nowa definicja absolutnie nie zabije prawdziwej działalności gospodarczej.
Skąd zatem biorą się obawy?
- 19proc. podatek, z którego korzystają samozatrudnieni, to ogromna ulga podatkowa. Jak każda ulga, skłania ona do optymalizacji podatkowej. Jedni robią to w granicach prawa, inni poza prawem. Niektórzy, bardziej zaradni, zazwyczaj wysoko opłacani pracownicy uznali, że zamiast pracować na umowę o pracę będą robić to samo w ramach działalności gospodarczej. To nadużycie.
Często sami pracodawcy zmuszają pracowników do zakładania działalności gospodarczej. W ten sposób ograniczają własne koszty.
- To patologia widoczna zwłaszcza na rynku o wysokim bezrobociu. W takich warunkach pracownik podpisze każdą umowę przedstawioną przez pracodawcę, zrezygnuje z prawa do płatnego urlopu, korzystniejszych świadczeń społecznych itp. Fiskus otrzymał narzędzie, które pozwoli na walkę z takim zjawiskiem.
Problem w tym, że urząd skarbowy może zażądać zaległego podatku od niewinnego pracownika, którego zmuszono do samozatrudnienia.
- To trudny temat związany z odpowiedzialnością. Po pierwsze, organy skarbowe mogą zakwestionować prawo pracodawcy do odliczenia VAT z faktur otrzymanych od samozatrudnionego. Pracodawca powinien odprowadzić też zaległe składki społeczne. Inaczej sprawa wygląda z PIT. Tu odpowiedzialność pracodawcy i pracownika jest solidarna. Uważam, że w przypadku osiągnięcia przez pracownika dochodów, które w skali progresywnej opodatkowane byłyby wyższą niż 19 proc. stawką, urząd skarbowy powinien domagać się dopłaty od pracodawcy. To on powinien pobrać zaliczkę jako płatnik. Zakładam, że urzędnicy skarbowi będą po prostu rozsądni.
W przypadku VAT nowa definicja nie budzi tyle kontrowersji. Obecne przepisy w tym zakresie są oceniane jako najgorsze w ustawie o podatku od towarów i usług.
- Problem wynika z tłumaczenia unijnej dyrektywy o VAT. Są w niej przepisy, które można przetłumaczyć i wstawić do ustawy, oraz takie, które nadają pewien kierunek. Te ostatnie wymagają odpowiedniej legislacji krajowej oddającej zamierzony cel. Nasz ustawodawca postanowił przetłumaczyć dyrektywę, ale zrobił to źle. W efekcie art. 15 ust. 3 pkt 3 jest niezrozumiały i brzmi absurdalnie.
Nikt tego wcześniej nie zauważył?
- Ministerstwo Finansów nie zgodziło się na propozycję, by opodatkować VAT tylko podmioty osiągające przychody na podstawie art. 14 ustawy o PIT, czyli z działalności gospodarczej i zwolnić podatników prowadzących tzw. samodzielną działalność, osiągających przychody na podstawie art. 13 ustawy o PIT. Takie rozwiązanie byłoby zgodne z dyrektywą, bo ta nakazuje opodatkowanie VAT działalności gospodarczej. Resort finansów nie chciał, by o VAT decydowała ustawa o PIT oraz obawiał się masowej ucieczki przed VAT. Moim zdaniem niesłusznie. Osoba prowadząca działalność gospodarczą płaci bowiem 19proc. podatek, a osiągająca przychody z samodzielnej działalności podatek progresywny. Podatnicy unikają VAT nie dlatego, że jest obciążeniem fiskalnym, tylko administracyjnym.
Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej nie było problemów z działalnością gospodarczą w VAT. Nie mogliśmy pozostawić poprzednich przepisów?
- Stara ustawa nie posługiwała się pojęciem działalności gospodarczej. Mówiła tylko, że podatnikiem jest każdy, kto często lub w okolicznościach wskazujących na częstotliwy zamiar dokonuje czynności opodatkowanych. Takie sformułowanie nie było dobre, bo zawsze mogły pojawić się wątpliwości, czym są okoliczności wskazujące na częstotliwość i zamiar, niemniej było ono łatwiejsze do zrozumienia. Mogło się jednak zdarzyć, że VAT objął kogoś, kto absolutnie nie powinien go płacić. Poza tym po wejściu do UE musieliśmy dostosować naszą ustawę do ówczesnej VI Dyrektywy. Zgodnie z nią podatnikiem jest każdy, kto prowadzi działalność gospodarczą.
KRZYSZTOF SACHS
partner w Ernst & Young, szef Zespołu VAT
Rozmawiał MARCIN MUSIAŁ
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA