Udostępnianie filmików z sieci jest legalne – orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE
REKLAMA
REKLAMA
Kwestia naruszania przez embeding praw autorskich, z pozoru wydawać by się mogła jedynie czysto teoretycznym sporem. W gruncie rzeczy jest zgoła odmiennie, bowiem dotyczyć może każdego użytkownika Internetu. Przykładem osadzania na stronie internetowej jest bowiem zamieszczanie filmików z YouTube na ścianie na Facebooku lub na blogu.
REKLAMA
Podstawa rozstrzygnięcia Trybunału
Jeden z podanych powyżej przykładów stał się podstawą do skierowania przez niemiecki sąd pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości. Michael Mebes i Stefan Potsch osadzili na swojej stronie internetowej film promocyjny spółki BestWater, do którego dostęp uzyskali z serwisu YouTube. Zaznaczyć należy, że film znalazł się w serwisie YouTube bez wiedzy i zgody jego autorów.
W związku z tym, spółka postanowiła pozwać obu panów. W pozwie zarzuciła im posłużenie się należącym do niej filmem promocyjnym bez zgody, poprzez udostępnienie go z portalu, na którym film również nielegalnie zamieszczono.
Opisany stan faktyczny wzbudził w niemieckim sądzie wątpliwości co do wykładni art. 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE. Przepis ten stanowi, że Państwa Członkowskie powinny zapewnić autorom wyłączne prawo do zezwalania lub zabraniania na jakiekolwiek publiczne udostępnianie ich utworów, drogą przewodową lub bezprzewodową, włączając podawanie do publicznej wiadomości ich utworów w taki sposób, że osoby postronne mają do nich dostęp w wybranym przez siebie miejscu i czasie.
W związku z tym sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem prejudycjalnym.
Sprawdź, jak Twój prawnik chroni dane osobowe
Embedowanie filmu z innego portalu nie stanowi „udostępniania” utworu
Trybunał rozstrzygnął tę kwestię postanowieniem z dnia 21 października 2014 roku (sprawa C-348/13). Uznał, że w tym przypadku nie dochodzi do naruszenia prawa autorskiego przez osobę osadzającą plik multimedialny na swojej stronie internetowej. Trybunał stwierdził, że embedowanie filmu z innego portalu nie stanowi „udostępniania” utworu w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE. Trybunał wskazał, że przesłanką udostępniania jest przedstawienie utworu nowej widowni lub użycie nowej technologii czy środka komunikacji, by rozróżniać je jako nową formę rozpowszechnienia. W tym wypadku jednak nie można mówić o spełnieniu powyższych przesłanek. Przedmiotowy film był już bowiem ogólnie dostępny na portalu YouTube, a udostępnienie go na stronie internetowej pozwanych nie sprawiło, ze stał się on znany szerszej publiczności. Co więcej, do udostępnienia filmu nie zostały wykorzystane żadne inne technologie, niż użyte wcześniej.
Zdaniem Trybunału, bez znaczenia pozostaje również fakt, że film został umieszczony na portalu YouTube bez zgody jego autorów. W tym wypadku, osoba wklejająca udostępniony już na innym portalu internetowym film, nie narusza praw autorskich, bowiem utwór został wcześniej publicznie udostępniony. Dlatego też nie są spełnione przesłanki udostępniania w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy.
Ochrona praw autorskich w Internecie
Znajoma argumentacja
REKLAMA
Zaprezentowana przez Trybunał argumentacja przywodzi na myśl stanowisko zaprezentowane w wyroku z dnia 13 lutego 2014 roku w sprawie C-466/12 Nils Svensson i in. v. Retriever Sverige AB. Co więcej, Trybunał w uzasadnieniu postanowienia z dnia 21 października 2014 roku odwołuje się wprost do powyższego orzeczenia i podziela zaprezentowany w nim pogląd.
Trybunał powołał się na wcześniej wydane orzeczenie z prostego powodu – emeding w swojej istocie niewiele różni się od linkowania. Główna różnica polega na tym, że link po jego kliknięciu odsyła użytkownika do strony, której adres zawiera. Z kolei w przypadku embedingu, plik multimedialny może być wyświetlany bezpośrednio ze strony, na której został osadzony. Jednak istota obu tych funkcji jest niemal taka sama – prowadzi do rozpowszechniania treści zamieszczanych w sieci.
Również w tym przypadku, Trybunał uznał, że nie ma znaczenia fakt, że w przypadku embedowania odwiedzający stronę internetową, na której film został osadzony, może odnieść wrażenie, że został on umieszczony na tej stronie internetowej, a nie udostępniony za pomocą innego portalu.
Konsekwencje orzeczeń Trybunału
Niemal powielone stanowisko Trybunału w kolejnej, podobnej sprawie, może sprawić, że ujednolicony zostanie pogląd, co do charakteru prawnego udostępniania treści w Internecie. Gdyby takie stanowisko stało się dominujące, m.in. działalność portali, za pośrednictwem których można uzyskać darmowy dostęp do filmów i seriali nie naruszałaby praw autorskich. Portale te opierają swoją działalność właśnie na embedingu. To jednak mogłoby poważnie wpłynąć na ochronę praw autorskich twórców utworów prezentowanych na tego typu portalach.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że Trybunał bardziej skłania się ku ochronie użytkowników Internetu, aniżeli twórców i ochrony ich praw autorskich. Wydaje się jednak, że takie podejście jest dużo bardziej praktyczne z punktu widzenia swobody korzystania z sieci.
Artykuł pochodzi z serwisu www.PortalPrawaIT.com prowadzonego przez Kancelarię Lubasz i Wspólnicy.
Maciej Godyń
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat