Urzędowe interpretacje podatkowe - wynaturzona koncepcja, z którą czas skończyć
REKLAMA
REKLAMA
Odpowiedź znają wszyscy: obecnie każdy podatnik musi posiadać i posługiwać się tego rodzaju interpretacjami nawet w sprawach o marginalnym znaczeniu. Jeżeli odstąpi od tej zasady, jego działanie oraz poglądy prawne zostaną uznane za naruszenie prawa, co pociągnie za sobą odpowiedzialność podatkową oraz karnoskarbową.
REKLAMA
Wszystkie organy kontroli na wstępie pytają podatnika, czy posiada on interpretacje urzędowe. Jeżeli tak, to tylko sprawdza się ich przestrzeganie, zresztą nawet dość pobieżnie. W przypadku braku tego rodzaju zabezpieczenia, całość działań podatnika traktowana jest hurtem jako naruszenie prawa. Nikt nie wchodzi w jakiekolwiek szczegóły, nie podejmuje się polemiki z poglądami podatnika, bo ani treść przepisu ani jego sposób rozumienia przez obywatela nie ma dziś żadnego znaczenia.
Liczą się tylko poglądy wyrażone w trybie urzędowym, przy czym nie jest istotne, czy są one zgodne, czy też sprzeczne z prawem. Doszliśmy do sytuacji, w której brak posiadania i posługiwania się indywidualną interpretacją urzędową jest swoistym domniemaniem bezprawności działania podatnika.
Monitor Księgowego – prenumerata
50 Ściąg Księgowego z aktualizacją online
Ale to tylko jedna strona medalu. Jest jeszcze druga, znacznie groźniejsza rola indywidualnych interpretacji, które są wykorzystywane w złej wierze. Licząc na błąd lub nieuwagę organu zadaje się mu pytania mające zalegalizować jakiś „wehikuł optymalizacyjny”.
Najczęściej dzieli się ów problem na odrębne głosy, które – dla odwrócenia uwagi – zadają niezależne podmioty. Gdy uzyska się pozytywne odpowiedzi, ktoś inny składa je w jedną całość i zadaje nowe pytanie po to, aby uzyskać pełną ochronę. Potem można przerobić ją na pieniądze i to wielkie.
Są nawet firmy, które specjalizują się w tworzeniu „spółek optymalizacyjnych”, które posiadają tego rodzaju interpretacje: oferuje się ten podmiot na sprzedaż za dobre pieniądze, bo przywilej ma feudalny, bo podmiotowy charakter.
Co ciekawe specjaliści tworzą podaż tego rodzaju spółek, zarządzają w gremiach doradzających ministrowi finansów i komisji, która ma napisać nową Ordynację podatkową. Być może tylko przypadkiem założenia tej ustawy, przyjęte niedawno przez Radę Ministrów, w niczym nie ograniczają dzisiejszego modelu wydawania interpretacji urzędowych.
Polecamy: 500 pytań o VAT odpowiedzi na trudne pytania z interpretacjami Ministerstwa Finansów (PDF)
Polecamy: Przewodnik po zmianach w ustawie o rachunkowości 2015/2016 (PDF)
Pora na wnioski: istniejący stan jest wynaturzeniem i wymaga natychmiastowej zmiany. Nie ma już prawa: są „obowiązujące poglądy”, które są jedyną drogą „legalizacji” działania podatników. Gdy ich brak – obowiązuje domniemanie bezprawności. Ustawodawca może uchwalać co chce, nawet może uprościć przepisy, lecz nie ma to dziś jakiegokolwiek znaczenia: liczą się poglądy wyrażone formalnie w imieniu ministra finansów, a faktycznie kilku dyrektorów izb skarbowych, których władza jest czymś nieznanym w historii naszego kraju. Co więc trzeba zrobić?
Po pierwsze trzeba uchylić w całości i bez reszty obecne przepisy Ordynacji podatkowej, które dotyczą wydawania tychże interpretacji urzędowych.
Po drugie, trzeba uchylić wszystkie tego rodzaju akty wydane w przeszłości, podobnie jak kiedyś uchylono tzw. powszechnie obowiązującą wykładnię prawa, wydaną przez Trybunał Konstytucyjny.
Po trzecie, należy przywrócić bezpośrednie stosowanie przepisów podatkowych i przywrócić szacunek dla prawa: innej drogi nie ma. Oczywiście w czasie gdy obowiązywały te interpretacje, podmioty do których były adresowane, nie mogą podlegać odpowiedzialności karnej-skarbowej nawet w przypadku, gdy – co nie jest tak rzadkie – owe interpretacje były nawet sprzeczne z prawem. Tego wymaga przyzwoita legislacja.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat