VAT w 2015 r.: czy zwroty osiągną 90 mld zł?
REKLAMA
REKLAMA
Stan rzeczy dobrze obrazuje pewien incydent, którego byłem mimowolnym uczestnikiem: w miejscu publicznym zaczepił mnie „biznesmen” (tak się przedstawił) pytając, czy jako prawnik „zoptymalizowałem swój VAT”, czyli czy jeszcze coś płacę do budżetu.
REKLAMA
Dla niewtajemniczonych wyjaśnię jak się to robi: wszystkie zlecenia przeprowadza się przez spółkę położoną w innym kraju, a dzięki głupkowatym przepisom wspólnotowym usługa na rzecz zagranicznego podmiotu nie jest opodatkowana i daje dodatkowo prawo do zwrotu podatku naliczonego.
Na moją grzeczną odpowiedź, że „nie zajmuję się szwindlami podatkowymi”, mój rozmówca z ledwo skrywanym politowaniem prawie poklepał mnie po ramieniu chwaląc, że moje pieniądze i tak dostanie on w formie zwrotów, bo obsługuje go „firma specjalizująca się w tym podatku” (w domyśle – dużo lepsza ode mnie).
Na moje pytanie, któż to taki, podano mi nazwę, twierdząc że jest to podmiot renomowany „mający również zlecenia rządowe”, który – a jakże – pisze także projekty przepisów a jej prawnicy są członkami jakiejś rady przy ministrze finansów.
REKLAMA
Tak z bliska wygląda dziś „kuchnia” tego podatku: płacą go naiwni po to, aby ktoś dostał ich pieniądze: resort finansów wraz z biznesem doradczym zajmuje się obsługą tego procederu. Ile wypłacono zwrotów tego podatku? W 2013 r. było to 80 mld złotych. A w zeszłym? Resort celowo ukrywa tę kwotę, ale nieoficjalnie wiemy, że – jak zawsze – nastąpiła już poprawa (w ogóle jest przecież coraz lepiej) i wypłaty były o prawie 10 mld zł wyższe. Podział ról jest więc taki: jedni płacą, drugim się wypłaca.
Oczywiście wielkość zwrotów w tym roku jest jak zawsze ukrywana przez Świętokrzyską, ale naczelnicy urzędów skarbowych mówią prywatnie, że są miesiące, że zwracają tyle samo, co im uczciwi wpłacą. Nieoficjalnie mówi się o tym, że w tym roku zwroty zbliżą się już do 100 mld zł, czyli prawie co druga złotówka „wróci do kieszeni podatników”, czyli sukces. Jak to się robi? Możliwości jest co rok więcej, bo Sejm w pocie czoła tworzy nowe przepisy optymalizacyjne. W latach 2013 i 2014 najprostszym sposobem był wielokrotny obrót np. 100 tonami stali. Trzy lub cztery firmy cały czas odprzedawały sobie ładunek, każdy otrzymywał zwrot dzięki tzw. odwrotnemu obciążeniu, czyli inaczej nazywaną stawką 0%, a urzędy skarbowe każdemu z uczestników tych „transakcji” zwracały kwoty podatku naliczonego w dowolnej wysokości: wystarczy tylko podłożyć odpowiednią ilość faktur zakupowych. Dzięki tym operacjom obrót stalą wzrósł o prawie 100% i przyniósł wzrost PKB.
Od lipca 2015 roku podobny numer robi się na elektronice, bo ją również objęto owym „odwrotnym obciążeniem”. I wszyscy są zadowoleni, bo „rynek został uporządkowany”, „transakcje mają rzeczywisty charakter”, i „więcej pieniędzy zostaje w kieszeni podatników”, o czym marzy każdy rasowy liberał. Oczywiście nad tymi operacjami musi być rozpięty właściwy parasol, aby naczelnik urzędu skarbowego, który faktycznie zwraca pieniądze, nie podskoczył, bo w końcu ktoś musi zrobić ten przelew na rachunek nowoczesnego podatnika.
A tak przy okazji: w jednym z województw grupa kilkuset urzędników skarbowych chciała zwiększyć swoje kompetencje prawnicze (żeby odmówić zwrotu VAT-u, gdy po drugiej stronie jest „renomowana firma doradcza”, trzeba być dobrym prawnikiem). Była szansa, bo powstały studia wieczorowe na uczelni państwowej. Nie wiadomo dlaczego urzędnikom wybito z głowy takie pomysły, a zlecenie ponoć dostała uczelnia prywatna, która nie specjalizuje się w prawie podatkowym.
500 pytań o VAT odpowiedzi na trudne pytania z interpretacjami Ministerstwa Finansów (PDF)
Przewodnik po zmianach w ustawie o rachunkowości 2015/2016 (PDF)
Polski VAT jest dojną krową, dlatego wolno optymalizować swoje obciążenia podatkowe. Cóż proponuje się, aby ograniczyć ten proceder? Otóż ma powstać jakiś Centralny Rejestr Faktur, w którym każdy podatnik umieszczałby swoje dokumenty. Wszyscy oszuści natychmiast prześlą tam swoje kwity, aby uwiarygodnić ich użycie przez naiwniaków. Musiałyby tam znaleźć się również wszystkie faktury korygujące oraz wszystkie noty korygujące, bo one zmieniają treść faktur. Ile takich dokumentów wystawia się w ciągu roku? Miliard? Dwa miliardy? Od razu wiadomo, że idzie tu o jakiś biznes informatyczny, aby ktoś dostał rządowe zlecenie dla oprogramowania tego rejestru. Możemy domyślać się nawet, kto to będzie. Ponoć wiadomo również, która firma konsultingowa podjęła się załatwienia tego biznesu.
Jeśli ten stan rzeczy pozostanie po wyborach, to zwroty w 2016 r. przekroczą już 50% wpływów z tego podatku. Czy uczciwi podatnicy będą jeszcze chcieli płacić coś do budżetu? Nie sądzę.
Niezależnie, kto wygra wybory, potrzebne są trzy radykalne pociągnięcia:
- należy przeciąć wszelkie związki urzędników z biznesem zajmującym się optymalizacją podatkową, zwłaszcza z jego częścią międzynarodową,
- trzeba odsunąć od wpływu na ten podatek tych wszystkich, którzy przyczynili się do obecnej destrukcji tego podatku: zresztą i tak wybierają się oni już do sektora prywatnego,
- należy zlikwidować różne „parawany”, za którymi dochodzi do nieformalnych kontaktów między władzą a biznesem optymalizacyjnym.
Musi to robić każdy, który wygra niedzielne wybory, bo VAT-em Polska stoi.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat