Minister finansów: Podatek Belki na razie nie zniknie
REKLAMA
REKLAMA
Szybką likwidację podatku od zysków z oszczędności i inwestycji kapitałowych zapowiadał jeszcze przed wyborami szef ludowców, dziś wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Platforma Obywatelska nie mówiła nie, ale wypowiadała się znacznie mniej kategorycznie.
Podatek Belki przyniósł wszak w 2006 r. budżetowi przeszło 2 mld zł. Pieniądze z tego podatku poprzedni rząd zapisał już zresztą w projekcie budżetu na 2008 r. A nowy rząd i parlament ten projekt odziedziczyły i nad nim pracują, bo jak przyznał nowy minister finansów, nie ma czasu na przygotowanie nowego budżetu.
Deklaracja w sprawie podatku Belki to właściwie jedyna nowość, jaką min. Rostowski uraczył dziennikarzy. Już na wstępie konferencji tłumaczył, że rząd działa od niespełna dwóch tygodni, że on sam dopiero zapoznaje się z problemami, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć.
- Zadacie zapewne wiele szczegółowych pytań, na które na razie nie będę potrafił odpowiedzieć - przewidywał minister. I rzeczywiście, większość pytań pozostała bez odpowiedzi.
Min. Rostowski powtórzył tylko swoje priorytety, o których wcześniej mówił w Sejmie. Jednym z nich jest ograniczenie długu publicznego w relacji do PKB o 4-7 pkt. proc. do 2011 roku. - Chcę przekazać swoim następcom finanse publiczne w jak najlepszym stanie - tłumaczył.
Drugi cel to zmniejszenie obciążeń fiskalnych, m.in. poprzez realizację zaplanowanej jeszcze przez poprzednią ekipę kolejnej obniżki składki rentowej o 4 pkt proc. od stycznia 2008 oraz zmniejszenie obecnych stawek PIT do 18 i 32 proc. (zamiast 19, 30 i 40 proc.) w 2009 r.
- To będzie dobry precedens. Gdy jakiś rząd i Sejm przygotują coś, co jest dobre, nowy rząd i Sejm nie powinny tego zmieniać po to tylko, by udowodnić, że wszystko, co robili poprzednicy, było złe - tłumaczył Rostowski. Dodał, że w uchwaleniu nowych stawek PIT na 2009 r. PO miała swój duży udział.
Minister planuje także wzrost wydatków prorozwojowych oraz "uzasadnionych wydatków socjalnych". Jego zdaniem nie kłóci się to wcale z planami obniżek podatków.
- Obniżenie obciążeń fiskalnych przełoży się na szybszy wzrost gospodarczy, to zaś oznaczać będzie wzrost dochodów budżetu, co w konsekwencji umożliwi wzrost wydatków rozwojowych i socjalnych. Tu nie ma konfliktu - dowodził Jacek Rostowski.
Jako kolejne swoje cele wymienił: zwiększenie wpływów z prywatyzacji, liberalizację gospodarki oraz przygotowanie Polski do przyjęcia euro.
Min. Rostowski ogłosił, że na większe zmiany w budżecie na 2008 rok nie ma czasu. - Pracujemy, aby wygospodarować środki na podwyżki dla nauczycieli oraz na pewne obniżenie deficytu budżetu. Będziemy to robili głównie przez obniżenie tempa wzrostu wydatków, a nie cięcia - powiedział.
Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska powiedziała, że dopiero kiedy parlament dokona zmian w budżecie na 2008 rok, możliwe będą pewne korekty w programie konwergencji przesłanym Komisji Europejskiej (mówi o tym, jak zamierzamy zbijać deficyt do dopuszczalnego poziomu 3 proc.). Niedawno Bruksela wezwała Polskę do korekty przesłanego w październiku programu z powodu wciąż zbyt wysokiego deficytu.
Według resortu kierowanego wtedy jeszcze przez Zytę Gilowską w przyszłym roku deficyt sektora rządowego i samorządowego spadnie do 3 proc. PKB, a zdaniem Komisji 3,2 proc.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat