9% CIT i "mały ZUS" poprawią rentowność MSP
REKLAMA
REKLAMA
PAP: Co oznaczają zapowiedziane w sobotę na Konwencji PiS zmiany dla przedsiębiorców?
REKLAMA
Jadwiga Emilewicz: Zapowiedzi z tzw. piątki Morawieckiego dotyczące ułatwień w prowadzeniu działalności gospodarczej przez przedsiębiorców dotyczą przede wszystkim małych i średnich firm. Projekt, nad którym pracowałam przez ostatnie miesiące, czyli tzw. mała działalność gospodarcza, jest skierowany do osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, którzy uzyskują przeciętne miesięczne przychody nieprzekraczające 2,5 krotności minimalnego wynagrodzenia (w 2018 r. to 5250 zł).
Szacujemy, że z tego rozwiązania, które zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2019 r, skorzysta prawie 200 tys. małych firm. Co bardzo istotne, mała działalność gospodarcza to propozycja, która odegra ogromną rolę przy ograniczeniu szarej strefy i przedłużaniu żywotności małych firm, szczególnie po drugim roku działalności, kiedy wyczerpują limit preferencyjnego ZUS-u dla nowych działalności. Według naszych wyliczeń, prawie 60 tys. przedsiębiorców rocznie wypada z systemu zabezpieczenia społecznego właśnie z powodu nieosiągnięcia odpowiedniej skali lub rentowności biznesu. Nie wiemy, co się z nimi dalej dzieje, mogą na przykład rejestrować działalność na innego członka rodziny lub przenieść ją za granicę.
Polecamy: INFORLEX Biznes
PAP: A jak dużej liczby firm dotyczy obniżony CIT?
J.E.: Mówimy o sytuacji, w której zmiana z 15 proc. do 9 proc., czyli o 6 pkt. proc. będzie dotyczyła ok. 90 proc. osób rozliczających się z tego podatku, czyli ok. 400 tys. firm. To, jaki będzie tego skutek dla dochodów sektora finansów publicznych, czyli dla budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego, zależy od tego, jaki ostatecznie wariant realizacji tego postanowienia zarekomenduje rządowi Ministerstwo Finansów. Wiem, że prace obliczeniowe trwają, a ich wyniki powinny się pojawić w ciągu miesiąca.
PAP: Ekonomiści uważają, że jest to rozwiązanie dla niewielu.
J.E.: Jest to rozwiązanie dla najbardziej potrzebujących. I obniżony do 9 proc. CIT, i mała działalność gospodarcza, mają poprawić rentowność małych przedsiębiorstw. Wbrew pozorom, firm, które jednak rozliczają się CIT-em nie jest bardzo mało. Jak weźmiemy pod uwagę, że mówimy o tego typu firmach działających w małych ośrodkach miejskich, małych powiatach, gdzie poziom bezrobocia wciąż jest wielokrotnie wyższy niż średnia krajowa, to wprowadzenie tych rozwiązań, które poprawiają rentowność nawet kilkunastu firm w takiej gminie czy powiecie może mieć realny wpływ na poprawę życia takiego obszaru. To jest naprawdę program dla tych, którzy przez wiele lat płacili nieproporcjonalne do swoich przychodów obciążenia.
PAP: W jakim okresie te nowe rozwiązania przyniosą zyski przedsiębiorcom, gospodarce?
J.E.: Zyski dla firm pojawiają się już w pierwszym miesiącu rozliczenia. "Oszczędności" przedsiębiorcy oczywiście będą zależeć od jego rocznych przychodów. Przykładowo, osoba osiągająca w 2017 r. przychody miesięczne równe minimalnemu wynagrodzeniu, zapłaciłaby do ZUS-u niecałe 660 zł, a nie ponad 1230 zł. A zatem połowa kwoty, którą mały przedsiębiorca dzisiaj płaci do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zostanie w jego portfelu. Pozytywne konsekwencje w budżecie firm będą więc niemal natychmiastowe. Jeśli chodzi natomiast o zyski dla gospodarki, to liczymy na nie w skali roku. Według szczegółowych wyliczeń przeprowadzonych we współpracy z Ministerstwem Finansów, roczny koszt dla budżetu to maksymalnie 500 mln zł. Z drugiej jednak strony korzyści dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych szacujemy na ok. 1,5 mld zł. Przy czym są to konserwatywne wyliczenia, które uwzględniają wyłącznie mierzalne skutki, jak stymulacja popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego. Nie bierzemy pod uwagę przede wszystkim korzyści dla budżetu i gospodarki wynikających z tego, że wiele osób zacznie wychodzić z szarej strefy.
PAP: Dlaczego te zmiany są oczekiwane?
REKLAMA
J.E.: Dlatego, że w pierwszej kolejności dotyczą tych firm i obszarów, które dotknięte są strukturalnym bezrobociem; w których znalezienie dobrze płatnej pracy jest trudne. To także wyjście naprzeciw tym wszystkim, którzy mogą łączyć swoją inną aktywność życiową – np. zajmowanie się dziećmi w domu z prowadzeniem działalności gospodarczej w niewielkim zakresie, która jest dodatkowym zastrzykiem w budżecie rodzinnym.
To rozwiązania skierowane do najbardziej potrzebujących. To jest tak naprawdę dyskusja o adekwatności obciążeń składkowych do możliwości przedsiębiorców. Brak takiego modelu w Polsce, który uzależniał wysokość składek od wyników finansowych jest dotkliwie odczuwany przez przedsiębiorców, zwłaszcza tych najmniejszych.
Niższy CIT jest adresowany do podatników rozpoczynających działalność i małych podatników, czyli tych których przychody obecnie nie przekraczają 1,2 mln euro. Chcemy podnieść ten limit do 2 mln euro, co jest elementem aktualnie procedowanego przez rząd projektu ustawy uproszczeniowej. To są małe firmy z dużym potencjałem rozwojowym. To takie firmy, których przychody w perspektywie 5-6 lat, mogą dynamicznie wzrosnąć. Dla nich obniżanie tego podatku może być dodatkowym paliwem, który przyspieszy ich rozwój.
PAP: Z czego finansować te ułatwienia?
J.E.: To nie są projekty, wbrew temu co mówią krytycy, które powstały na potrzeby sobotniej konwencji. To są projekty, tak jak np. mała działalność gospodarcza, o których rozmawiamy od roku i robimy szczegółowe wyliczenia - wspólnie z Ministerstwem Rodziny, Pracy, Polityki Społecznej, Ministerstwem Finansów, ZUS, związkami zawodowymi, Radą Dialogu Społecznego. To samo dotyczy obniżonego CIT.
Zarówno obniżony CIT dla MSP jak i mały ZUS są rozwiązaniami inwestycyjnymi. W pierwszym okresie odczujemy ubytek w budżecie państwa, ale szacujemy, że dzięki tym rozwiązaniom w Polsce będzie zakładanych jeszcze więcej firm, i że będą one szybciej się rozwijać. A to spowoduje dalsze „rozkręcanie” gospodarki. (PAP)
autor: Magdalena Jarco
edytor: Bożena Dymkowska
maja/ dym/ skr/
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat