Nowelizacja ordynacji podatkowej, czyli dla kogo jesteśmy „rajem podatkowym”?
REKLAMA
REKLAMA
W poprzednich wersjach było to nawet 200%, a po klęsce wyborczej swojego faworyta, twarz liberałów nieco złagodniała.
REKLAMA
50 Ściąg Księgowego z aktualizacją online
Warto dodać, że karna podwyżka odsetek będzie dotyczyła tych dobrowolnych korekt deklaracji, które pod wpływem działań kontrolnych zaoszczędziłby władzy (i nam wszystkim) długoletnich sporów podatkowych. Inaczej mówiąc, gdy obywatel nie chce „sporzyć się” z władzą, która ma prawdopodobnie rację i sam chce zapłacić zaległość podatkową, będzie on ukarany podwyższonymi odsetkami. Idiotyzm?
Oczywiście, bo kto będzie chciał to zrobić, skoro bardziej będzie opłacać się prowadzić długoletni spór, który na długo jest wstanie wstrzymać wykonanie decyzji organu podatkowego.
Wiemy, że wprowadzone przed ponad dwudziestu latu prawo do niekaralności korekt deklaracji jest wielkim wspólnym osiągnięciem podatników i Państwa Polskiego. Premiuje ono dobrowolne przyznanie się do złożenia wadliwych deklaracji, nikt nie pyta o motyw powstania błędu, odpuszcza się tym samym „grzechy karnoskarbowe”, a odsetki od ujawnionych w ten sposób zaległości są na zwykłym poziomie. Resortowi projektodawcy teraz chcą to wszystko popsuć, podobnie jak wiele innych sensownych rozwiązań.
W urzędach skarbowych wszyscy po cichu pukają się w czoło czytając te projekty.
Projekt dużej nowelizacji Ordynacji podatkowej
Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy - Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw - procedura legislacyjna w Sejmie
Być może są jedynymi czytelnikami tych bzdur, bo rządowa propaganda przedstawia je jako „przyjazne dla podatników”. Czy ktoś jest w stanie zrozumieć w jakim świecie żyjemy. Skąd biorą tak bezsensowne pomysły, grzecznie uchwalane przez rząd i parlament jak np.:
- akcyza węglowa, która dała w zeszłym roku … 55 mln zł, a od czasu jej wprowadzenia, czyli od 2012 roku, większość składów węgla nie wie, że jest podatnikiem tego podatku,
- połączenie w jeden moloch organizacyjny w każdym województwie miejscowej izby skarbowej z podległymi urzędami, przez co nie tylko odwoływanie sie w trybie instancyjnym traci jakikolwiek merytoryczny sens, lecz jest również sprzeczne z art. 78 konstytucji RP.
- wprowadzenie w obrocie krajowym dla wybranych towarów stawki 0% pod nazwą „odwrotnego obciążenia” (kolejne towary dopisano do tej listy z dniem 1 lipca 2015 roku), przez co aby wyłudzać zwrot nie trzeba już ich wywozić fizycznie do innego państwa UE,
- lista preferowanych dostawców paliw silnikowych, prowadzona notabene przez resort finansów, która dzięki bardzo niskiemu poziomowi tzw. kaucji gwarancyjnej napędza popyt oszustom podatkowym.
To tylko najgłupsze pomysły z bardzo długiej listy nonsensów podatkowych lat 2008 -2015. Czy tworzą je niedouczeni ministrowie, ich zastępcy i przyjęci z łapanki urzędnicy?
Warto przypomnieć, że podatkami przez wiele lat zajmował się były oficer zniszczonej w wyniku „radykalnej” transformacji Polski Żeglugi Morskiej. Być może. Ale znacznie ważniejszym aktorem na tej scenie jest międzynarodowy biznes doradczy, który pisze te projekty. Do niedawna chwalił się tym na swoich stronach, teraz gwałtownie usuwa owe, chyba prawdziwe informacje. Dlaczego?
Koszty pracy po zmianach - multipakiet: książka, program, CD, teleporadnia
Można się domyślać, że doszli oni do wniosku, że nie ma się czym chwalić. Jest rzeczą powszechnie znaną, że związki tego biznesu z liberałami zdecydowały o kształcie systemu podatkowego tych lat i były jedną z przyczyn utraty ponad 160 mld zł dochodów budżetowych. Również w czasie kampanii wyborczej przedstawiciele tego biznesu jednoznacznie opowiedzieli się przeciw Andrzejowi Dudzie, poparli jego kontrkandydata, a propozycje podatkowe przyszłego Prezydenta Elekta nazwali niewybrednie jako np. „księżycowe”. Widmo przegranej w jesiennej kampanii wyborczej tych, z którymi związali swoje interesy, budzi przerażenie, bo bez ścisłych kontaktów z władzą o dotychczasowych dochodach tego biznesu można raz na zawsze zapomnieć. Przecież nasz kraj prywatnie nazywany jest „lupanarem podatkowym”, bo tu każdą ustawę da się załatwić. Czy uda się im przejść na drugą stronę i zachować swoje wpływy? A czy ktoś dziś wie, kto jest ową „druga stroną”? Przecież związki z tym biznesem będą dla każdego kandydata do parlamentu pocałunkiem śmierci.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat