Sposób na wzrost dochodów z VAT
REKLAMA
REKLAMA
Warto przypomnieć, że nie ma definicji, co jest „prowadzeniem ewidencji przy pomocy programu komputerowego” oraz, co najważniejsze, nikt nie ma obowiązku jej tak prowadzić: przymus pojawi się dopiero w 2018 roku. Ale to tak na marginesie, bo wielu podatników, a zwłaszcza ci mali i średni, którzy mają składać te informacje od przyszłego roku, twierdzą, że nie prowadzą całości rejestrów przy pomocy tego programu, co oznacza, że nie będą musieli składać tej informacji.
REKLAMA
Ważniejsze jest to, że jest to chyba pierwszy pomysł na „uszczelnianie VAT-u przy pomocy „instrumentów informatycznych”. Jest to pierwszy przykład w jaki sposób wdrażane są koncepcje naprawy tego podatku, które zaprezentowano w czasie kampanii wyborczej w projekcie nowej ustawy o tym podatku. Tam koncepcja była prosta: obowiązek przekazania ewidencji występował tylko w przypadku podatników, którzy występowali o zwroty podatków i to od pewnej kwoty: wtedy można byłoby dużo szybciej sprawdzić podatek naliczony podatnika, co jest zarówno w interesie publicznym, jak i w interesie podatników.
Po co gromadzić wszystkie ewidencje podatników tego podatku, gdzie w 99% ewidencjonowane są faktury wystawione w sposób rzetelny i zgodny z prawem? To pytanie zadają sobie wszyscy podatnicy, więc może ktoś publicznie na nie odpowie. Sam pomysł ma oczywiście sens, ale wykonanie – niepotrzebny „wszystkoizm” – już budzi zastrzeżenia.
Resort finansów, który ma już wieloletnie zasługi w „upraszczaniu” tego podatku, jest w stanie zniekształcić każdy, najbardziej racjonalny pomysł. Dziwią się tylko urzędnicy organów skarbowych, dlaczego informacje te, tak bardzo potrzebne dla analizy treści deklaracji, będą wysyłane do resortu finansów, który przecież nie otrzymuje żadnej deklaracji, nie dokonuje zwrotów, a zasada tajemnicy skarbowej ogranicza (eliminuje?) jego możliwości posługiwania się zgromadzonymi w ten sposób danymi.
Czy pomysł ten zwiększy kulejące od początku roku dochody z tego podatku? Oczywiście że nie, bo przyczyny ich spadku są zupełnie inne.
REKLAMA
Być może w dalszym ciągu funkcjonuje ten sam co w poprzednich latach mechanizm tworzenia przepisów tego podatku. Przypomnę, że polega on na „załatwianiu” rozwiązań „korzystnych dla podatników”. Procedura była i jest dość prosta: zagraniczna firma doradcza, dobrze widziana w odpowiednich gabinetach, świadczyła usługę polegającą na doprowadzeniu do zmiany przepisów, pisała ich projekt, organizowała kampanię medialną i „konferencję”, a potem posłowie, w większości nieświadomi w czym uczestniczą, uchwalali te brednie, które już kosztowały budżet dziesiątki miliardów złotych. Uczciwi podatnicy, podobnie jak większość ekonomistów, krytykowali ten proceder, ale cóż mogli zrobić?
Opublikowanie krytycznego artykułu w tzw. opiniotwórczych dziennikach było (i jest) czymś zupełnie niemożliwym. Dobrze wiem, bo doświadczyłem tego już kilkakrotnie. Wiadomo, w liberalnym kraju, pieniądze, w tym pochodzące z optymalizacji podatkowej, dają władzę.
Teraz jesteśmy świadkami jak załatwia się zmiany przepisów, aby kolejne towary były faktycznie objęte stawką 0%, pod nazwą „odwrotnego obciążenia”. Jeden z uczestników tej kampanii nawet już chciał mnie zastraszyć, abym nie pisał nic na ten temat. Ciekawe, czy uda się im rozszerzyć po raz kolejny przywileje podatkowe? Czy w „twierdzy III RP” nastąpiła już „dobra zmiana”? Zobaczymy. Dla mnie jest to test, bo jak dotychczas przepisy o tym podatku są stanowione po staremu, dochody budżetowe spadają, czyli nasze państwo jest w dalszym ciągu „liberalne”, a wyborcy mogą się tylko wkurzać. W końcu udało się jak dotąd wyrzucić do kosza podatkowy program wyborczy większości parlamentarnej, czyli wiemy, kto tu naprawdę rządzi.
Polecamy: Biuletyn VAT
Jak można by jednym ruchem zwiększyć dochody budżetowe bez zmian legislacyjnych, bo tu – jak widzimy – ktoś inny decyduje o kształcie przepisów? Odpowiedź jest prosta: wystarczy zakazać korzystania przez sektor publiczny z usług firm, które zajmują się „optymalizacją podatkową”.
Główni liderzy tego rynku są znani, mają w większości międzynarodowe doświadczenie i odpowiednią renomę. Jest bowiem rzeczą absurdalną, że np. spółka skarbu państwa płaci ciężkie pieniądze za to, żeby nie płacić polskich podatków. Niech z ich usług korzysta sektor prywatny pod warunkiem, że również władze publiczne nie korzystają z usług tego sektora. Mam nadzieję, że to się wreszcie zmieni. Nie tylko ja: tak sądzą również wszyscy podatnicy, którzy chcą uczciwie płacić podatki.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat