Wyłudzenia zwrotów VAT-u na przykładzie odwrotnego obciążenia
REKLAMA
REKLAMA
Przed rokiem Instytut Studiów Podatkowych opracował raport podsumowujący 10-lecie wspólnotowej wersji polskiego podatku od towarów i usług oraz akcyzy, udowadniał, że liczone rocznie w dziesiątkach miliardów złotych straty w tych podatkach wynikają przede wszystkim stąd, że prawodawca wprowadza przepisy, które mają na celu lub umożliwiają uchylanie się od opodatkowania lub wyłudzanie ich zwrotów.
REKLAMA
Patologie w VAT i akcyzie 2004-2014
Gwoli sprawiedliwości przyznano, że większość tych patologicznych przepisów powstaje na szczeblu Unii Europejskiej, a my, z gorliwością neofity, implementujemy je ku radości wszystkich oszustów i wyłudzaczy. Zrobiono wiele aby ogłupić nie tylko polityków ale również opinię publiczną co do rzeczywistego charakteru „europejskich rozwiązań” w tych podatkach, które przedstawiono jako przykład doskonałości i … prostoty.
Pamiętamy niekończące się tasiemce publikowane nawet w codziennych gazetach w okolicy naszego wuniowstąpienia, gdzie autorzy wywodzący się z firm zajmujących się – a jakże – „międzynarodową optymalizacją podatkową”, przekonywali nas o zaletach tych rozwiązań. Czy nie wiedzieli, że idiotyczny pomysł, aby wywóz towarów do innego państwa, gdzie nie ma żadnej kontroli tego zdarzenia, daje wywożącemu zwrot podatku, a większość wyrobów akcyzowych jeździ po całej Wspólnocie bez obciążenia podatkowego? Zapewne tak, ale czy można było ich podejrzewać, że coś takiego jak budżet państwa polskiego, czy też interesy uczciwych podatników, którzy płacą podatki, mają dla nich jakiekolwiek znaczenie? Wiemy, że chwalili te rozwiązania, bo były one ich zdaniem „korzystne dla podatników”: dziś wiemy których.
Odwrotne obciążenie - jedna z patologii VAT
REKLAMA
Mamy również swój „polski” wkład w patologie tych podatków. Przykładów jest całkiem sporo, a najbardziej spektakularnym jest tzw. odwrotne obciążenie, gdzie nikt ani sprzedawca, ani nabywca objęci tym „wynalazkiem” nic nie płacą z tytułu tej czynności, a sprzedawca uzyskuje nawet zwroty podatku, gdyż jest to zakamuflowana stawka 0%. Lobbing na rzecz tego rozwiązania jest tak silny, że nawet PAP, instytucja skądinąd szacowna, opublikowała w dniu 4 maja 2015 r. stwierdzenie, że „wprowadzono odwrotny VAT na wybrane towary, co oznacza, że podatek odprowadza nabywca na ostatnim etapie obrotu, a nie sprzedawca”.
Dalej nie mający pojęcia o tym co mówi dziennikarz gorliwie stwierdza, że „metoda ta sprawdziła się w przypadku prętów stalowych”. Chciałbym poznać tego dziennikarza i zadać mu pytanie: co rozumie pod słowem „sprawdziła się”. Dla kogo? Dla budżetu państwa? Dla uczciwych podatników, którzy walczą z konkurencją wyłudzaczy czy „optymalizatorów”? Na pewno nie.
Oba powyższe stwierdzenia są nieprawdziwe, gdyż:
- sprzedawca wyrobów objętych owym „odwrotnym obciążeniem” nie tylko nic nie płaci, ale także – podobnie jak w przypadku stawki 0% - uzyskuje zwrot podatku naliczonego,
- nabywca też nic nie płaci, bo jego podatek należny z tytułu nabycia równa się podatkowi naliczonemu.
Od października 2013 roku lobbyści załatwili, że ów wynalazek dotyczy sprzedaży większości wyrobów stalowych i miedzianych, a od połowy 2015 roku: elektroniki i pozostałych metali kolorowych. Dzięki tym przepisom rozwinął się w naszym kraju biznes optymalizacyjny, który jest już dostępny dla każdego. Jak się to robi? Dam tylko jeden z wielu przykładów powszechnie znanych nawet drobnym, ale za to „nowoczesnym” przedsiębiorcom.
Samochód w firmie 2015 - multipakiet
Pozorny dostawca towarów lub usługodawca wystawia nam fakturę z VAT-em na kwotę, którą chcemy zarobić, oczywiście nic mu nie musimy płacić. Następnie kupujemy i natychmiast sprzedajemy 100 ton stali i dzięki owemu odwrotnemu obciążeniu urząd skarbowy wypłaci nam zwrot podatku z tytułu wspomnianych na wstępie faktur, a my szybko podejmiemy te kwoty z banku. Czyli polski VAT w obecnej wersji jest już bardzo „przyjazny dla tych podatników”, choć raczej nazwalibyśmy ich oszustami. Kiedyś przekręty w tym podatku były dostępne tylko dla nielicznych podatników, obstawionych „ekspertami” międzynarodowych firm doradczych, którzy mieli pieniądze na zakup usług optymalizacyjnych. Dzięki wprowadzonym w latach 2009-2015 w polskich przepisach zmianom ustawy o podatku od towarów i usług stały się dostępne dla każdego, czyli „agresywne planowanie podatkowe” zeszło pod strzechy, co zapewne niektórzy również uznają za sukces (czy te lata nie były wyłącznie pasmem sukcesów?).
Są różne szacunki corocznych strat Polski w dochodach budżetowych z VAT-u i akcyzy. Instytut Studiów Podatkowych szacuje na 2% PKB w przypadku tego pierwszego i nieco ponad 1% PKB w przypadku drugiego - łącznie w 2015 roku około 50 mld zł. Inne szacunki, w tym przez Komisję Europejską, są wyższe. Teraz już oficjele przyznają, że „skala wyłudzeń jest tak duża”. Przed rokiem, gdy opublikowano nasz Raport, usłyszeliśmy ze strony wysokich urzędników wyłącznie słowa „obrazy” i „zbulwersowania”. Być może opinia publiczna nie wie ile akcyzy płaci cała branża węglowa: otóż według oficjalnych danych za 2014 r. było to 66 mln zł, a przecież nasza gospodarka jest „oparta na węglu”. Kto wymyśla rozwiązania podatkowe, które dają zarobić wszystkim z wyjątkiem państwa polskiego?
Jeśli wyłudzacze zarabiają co rok więcej niż polski deficyt budżetowy, to tu tkwi prawdziwe zagrożenie dla naszego państwa, a nie w jakichś wyimaginowanych wojnach, które ponoć grożą nam ze wschodem. Aby walczyć z masowymi oszustwami podatkowymi nie trzeba kupować za dziesiątki miliardów złotych jakieś drogie zabawki: wystarczy stworzyć przepisy uniemożliwiające wyłudzanie VAT-u i uchylanie się od akcyzy. Oczywiście część z nich tworzona jest na poziomie wspólnotowym, a tam znajdą się wielkie pieniądze na to, aby nie zmieniło się nic. Można jednak natychmiast wyrzucić z polskich przepisów patologiczne rozwiązania, które napisano dla oszustów i wyłudzaczy. Ale najpierw trzeba byłoby odsunąć od tworzenia prawa, a przede wszystkim zamknąć drzwi do resortu finansów tym wszystkim, którzy zarabiają dzięki „optymalizacji podatkowej” w tych podatkach. A na to się raczej nie zanosi, bo międzynarodowy biznes doradczy ma dobre powiązania z rządzącymi elitami i liberałami.
Na koniec mam pytanie do tych wszystkich, którzy wmawiają nam, że owo „odwrotne obciążenie” w podatku od towarów i usług „sprawdziło się w przypadku prętów stalowych”: Czy powtarzają te słowa publicznie tylko dlatego, że brak im wiedzy na temat tych podatków, bo są po prostu naiwni (nie ma w tym niczego złego), czy też uzyskali bezpośrednio lub pośrednio korzyści od tych, dla których napisano te przepisy?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat