REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Fiskus żąda od nauczycieli

REKLAMA

Dyrektor Izby Skarbowej w Kielcach i świętokrzyski kurator oświaty zainicjowali wspólną akcję informacyjną skierowaną do nauczycieli szkół w województwie świętokrzyskim.

Jej celem jest uświadomienie nauczycielom, którzy zajmują się sprzedażą podręczników szkolnych, że taka działalność wymaga zarejestrowania oraz przestrzegania przepisów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. W piśmie wysłanym do szkół czytamy, że nauczyciele sprzedający książki muszą płacić podatek od prowizji, jaką dostają za dystrybucję książek wśród uczniów.
Podobne pismo zostało zamieszczone na stronie białostockiej izby skarbowej. Dodatkowo zwrócono w nim uwagę na VAT. Izba w Białymstoku, cytując art. 15 ustawy o podatku od towarów i usług, stwierdza, że nauczyciele pośrednicząc w sprzedaży książek stają się podatnikami VAT. W zależności od wielkości obrotu może ich dotyczyć obowiązek rejestracji jako podatników VAT (jeśli przekroczą limit tzw. zwolnienia podmiotowego VAT), jak i obowiązek rejestracji sprzedaży za pośrednictwem kas rejestrujących. Tak ostre postawienie sprawy wydaje się dziwne, gdyż trudno przypuszczać, by którykolwiek z nauczycieli osiągał z dystrybucji książek 39 200 zł. Tyle bowiem wynosi limit zwolnienia podmiotowego.

Zastraszeni pedagodzy

Zdaniem nauczycieli izba skarbowa usiłuje ich zastraszyć, po to by zapłacili podatek, który wcale się fiskusowi nie należy. Izby bronią się twierdząc, że nauczyciele powinni płacić podatek od pieniędzy, jakie dostają za pośrednictwo w sprzedaży książek. Uzasadnia to sposób, w jaki prowadzona jest dystrybucja książek. Kłopot nauczycieli bierze się stąd, że za rozprowadzanie wśród dzieci i młodzieży podręczników otrzymują drobne prowizje. I właśnie te prowizje zainteresowały kieleckiego fiskusa. Tyle że, zdaniem nauczycieli, zysk z prowizji jest wirtualny.
– Rzeczywiście rozprowadzamy książki wśród uczniów. Zbieramy od rodziców pieniądze na podręczniki. Gdy zostaną dostarczone do szkoły, rozdajemy je uczniom. Zawsze do takiej dostawy dołączona jest faktura, na której są dane na temat przesyłki, w tym rabat – mówi nauczycielka z małej szkoły koło Kielc. Dodaje, że z reguły pedagodzy za zgodą rodziców nie oddają pieniędzy, które zostają po udzieleniu rabatu, lecz kupują za nie pomoce naukowe do klas.
– Jaki to dla nas zarobek. Przecież cała prowizja zostaje w szkole, a nie w mojej kieszeni – żaliła się nasza rozmówczyni. Podobnie bronią się inni nauczyciele, z którymi udało nam się porozmawiać.
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by sprzedażą książek, również tych z odzysku, zajmowali się wyłącznie księgarze

List do kuratorów

Broniąc się przed zarzutami izb, nauczyciele powołują się też na list z 9 czerwca, który minister edukacji narodowej Roman Giertych wysłał do koratorów oświaty. W liście nakazał kuratorom, by zachęcali dyrektorów szkół do aktywnego włączenia się w proces zaopatrzenia uczniów w tańsze podręczniki, w ramach istniejących możliwości prawnych i organizacyjnych.
List ten został przez nauczycieli zrozumiany jako akceptacja dla prowadzonej przez nich działalności na polu dystrybucji książek. Mimo że minister Roman Giertych pisał w tym samym liście, że działania te mogłyby obejmować w szczególności gromadzenie i udostępnianie uczniom i rodzicom informacji o podmiotach oferujących najkorzystniejsze warunki zakupu podręczników wybranych przez nauczycieli danej szkoły, a także umożliwienie podmiotom oferującym podręczniki szkolne uzyskania informacji o zapotrzebowaniu na poszczególne podręczniki.
Nauczyciele zrozumieli jednak list inaczej. Tym bardziej zdziwiła ich akcja izb i kuratoriów. Działania izb uważają za próbę zastraszenia ich, by pośredniczeniem w sprzedaży książek przestali się zajmować. Zdaniem nauczycieli ze stratą i dla szkół, i dla uczniów. I choć z tym ostatnim twierdzeniem można by polemizować, to wiele wskazuje na to, że prawdziwy cel akcji został wskazany przez nauczycieli. Akcji, której najwyraźniej inicjatorem jest Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Zagrożone księgarnie

Pytanie – dlaczego właśnie teraz pojawił się pomysł postraszenia nauczycieli, mimo że opisaną działalność prowadzą od lat, tylko pozornie pozostaje otwarte. To, komu nie podoba się taka działalność, łatwo ustalić. Wystarczy zerknąć na dyskusję toczącą się po upublicznieniu pisma kieleckiej izby, na stronach internetowego portalu księgarzy (www.ksiazka.net.pl). Niemal wszyscy jej uczestnicy chwalą działania kieleckiego fiskusa.
– Sprawa jest prosta. Sprzedaż podręczników w księgarniach to 50 proc. całorocznego obrotu księgarń. Jaki podmiot gospodarczy wytrzyma stratę takiego obrotu, skoro podręczniki mają sprzedawać nauczyciele o 25 proc. taniej od księgarń – argumentował jeden z księgarzy uczestnik dyskusji. Twierdził też, że księgarze dostają tylko 20 proc. rabatu.
– Kto zatem przyjdzie do księgarni po podręczniki, kto się narazi nauczycielce i powie, że on kupi drożej w księgarni – pyta dalej.
Faktycznie, mimo 20-proc. opustów podręczniki są droższe w księgarniach o więcej niż 5 proc. będące różnicą między opustami, które dostają nauczyciele i księgarze. Książki w księgarniach są droższe, bo księgarnie muszą zarobić. Nie tylko na utrzymanie swoich właścicieli, ale też na opłaty oraz podatki, ZUS, wynagrodzenia pracowników itp., których rozprowadzający książki nauczyciele nie płacą. Z taką konkurencją księgarniom trudno wygrywać.

Są ofiary porozumienia

Rozprowadzanie książek to poważny problem. Zwłaszcza je- śli przyjmiemy, że informacja o 50-proc. udziale podręczników w obrotach księgarń to prawda. A tak właśnie może być w przypadku księgarń działających w mniejszych miejscowościach.
Nie jest to jednak powód, który uzasadniałby eliminowanie z rynku innych kanałów dystrybucji podręczników. Księgarnie, z oczywistych powodów, nie mogą proponować cen na tak niskim poziomie, jak rozprowadzający książki nauczyciele. Niemniej jednak obydwa kanały dystrybucji książek istnieją od dawna i dotychczas nikomu to nie przeszkadzało. Nie słyszało się też o upadających przez nauczycielską przedsiębiorczość księgarniach. Cóż takiego zatem stało się teraz?
Wiele wskazuje na to, że nauczyciele padli ofiarą porozumienia rządu i księgarzy. Dowód na to znaleźć można w dokumentach zamieszonych na stronach internetowych Ministerstwa Edukacji Narodowej (www.men.gov.pl).

Walka o tańsze podręczniki

Rząd negocjując ceny podręczników z wydawcami zapowiadał, że przygotowane zmiany prawa pozwolą dyrektorom szkół na składanie zbiorowych zamówień na podręczniki u księgarzy oraz na organizowanie przez nich giełd szkolnych, na których uczniowie będą odsprzedawać podręczniki młodszym rocznikom (szerzej zob. GP nr 41/2006). Miało to gwarantować, że porozumienie MEN i wydawców nie wyeliminuje z rynku księgarzy, których działa w Polsce około 3 tys. Te ustalenia zaakceptował później Zespół Konsultacyjny do Spraw Podręczników Szkolnych Ministerstwa Edukacji i Nauki i Wydawców Edukacyjnych działający przy MEN. Na ostatnim spotkaniu przedstawicieli Ministerstwa Edukacji i Nauki, Stowarzyszeń Księgarskich i Polskiej Izby Książki, które odbyło się pod koniec kwietnia, przyjęto dalsze uzgodnienia. Wszystko wskazuje na to, że przy okazji negocjacji księgarze pozbyli się niewygodnej konkurencji ze strony nauczycieli.

MEN woli dbać o księgarzy

Ustalono, że nowe podręczniki mogą sprzedawać wyłącznie podmioty gospodarcze prowadzące działalność handlową w obrocie książką z zachowaniem przepisów podatkowych. Zakup podręczników musi być potwierdzony dokumentem sprzedaży. W specjalnym komunikacie rzecznik prasowy ministra edukacji i nauki Mieczysław Grabianowski wyjaśniał, że podmiotami gospodarczymi, o których mowa w uzgodnieniu, są na przykład księgarnie, hurtownie, wydawnictwa, a stosownym dokumentem sprzedaży może być na przykład paragon lub faktura. To wiele wyjaśnia, tym bardziej że porozumienie podpisano 26 kwietnia, a akcja izb zaczęła się już po tej dacie, bo 23 maja.
Widać więc wyraźnie, że kontekst listu wicepremiera Romana Giertycha był inny niż wydawało się nauczycielom. To zaś pozwala postawić wniosek, że za kłopoty nauczycieli odpowiada przede wszystkim rząd. To cena, jaką trzeba zapłacić za porozumienie w sprawie obniżenia cen podręczników szkolnych. Akcja izb skarbowych ma zaś w prosty sposób wyeliminować nauczycieli z rynku podręczników.
630 mln zł wartość rynku podręczników w 2005 roku

Izby: nie straszymy

Inaczej przedstawiają to jednak izby skarbowe.
Gazeta Prawna zwróciła się do kieleckiej izby skarbowej, by przedstawić argumenty, na które powołują się nauczyciele, w szczególności ten, że faktycznie to nie oni, ale szkoły są beneficjentami prowizji za sprzedaż podręczników.
W odpowiedzi izba wyjaśniła, że nauczyciele działający w dobrej wierze (zbierający pieniądze od rodziców i pośredniczący w zakupie książek od dystrybutorów i wydawców, nawet bez osiągania zysków) mogą być wykorzystani do prowadzenia handlu podręcznikami z naruszeniem prawa.
Zdaniem izby prowadzona akcja ma poinformować nauczycieli, którzy chcą sprzedawać książki, że powinni zarejestrować działalność gospodarczą w urzędzie gminy właściwym dla miejsca zamieszkania. Powinni również zgłosić ten fakt w urzędzie skarbowym oraz wybrać formę opodatkowania podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Ponadto, po przekroczeniu limitów sprzedaży określonych w ustawie o podatku od towarów i usług, powinni ewidencjonować przychody przy użyciu kasy rejestrującej. Niedopełnienie tych obowiązków prowadzi do naruszenia przez nauczycieli przepisów prawa – przed czym podjęta akcja ma ostrzegać.

Kliknij aby zobaczyć ilustrację.


Ewa Matyszewska
Źródło: GP

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

REKLAMA

Księgowość
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Choroba lub wypadek przy pracy zleceniobiorcy – jakie świadczenia przysługują. Czy obowiązuje okres wyczekiwania?

Umowa zlecenie to popularna forma zatrudnienia na rynku pracy. Chętnie korzystają z niej osoby, chcące skorzystać z dodatkowej formy „dorywczego” zatrudnienia i dorobić do podstawowej pensji czy studenci, którzy szukają większej swobody i elastyczności formy świadczenia pracy, aby móc pogodzić ją ze studiami. Dla niektórych umowa zlecenia jest jednak jedyną podstawą świadczenia pracy a tym samym jedynym tytułem podlegania pod ubezpieczenia. Wszystkie wymienione wyżej grupy różnią się przede wszystkim całościowym lub częściowym obowiązkiem oskładkowania przychodów uzyskiwanych z tego tytułu bądź brakiem takiego wymogu. Kwestia oskładkowania umów zlecenia implikuje natomiast ewentualne prawo do świadczeń z ubezpieczenia chorobowego. Czy w takim razie zleceniobiorca, który np. w pierwszym dniu świadczenia usług ulega wypadkowi podczas wykonywania zlecenia, może liczyć na wypłatę zasiłku z tego tytułu?

Mechanizm podzielonej płatności w VAT - kiedy jest obowiązkowy?

Przedsiębiorcy będący podatnikami VAT-u muszą w niektórych przypadkach liczyć się z dodatkowymi obowiązkami związanymi z tym podatkiem. Jednym z nich jest mechanizm podzielonej płatności (MPP), który można stosować dobrowolnie lub obligatoryjnie. Podpowiadamy, dla kogo MPP jest obowiązkowy, w jakich transakcjach się go stosuje i których towarów dotyczy.

Likwidacja sp. z o.o. – jak to zrobić zgodnie z prawem, krok po kroku

Jakie są kluczowe etapy procesu likwidacji spółki z ograniczoną odpowiedzialnością? Choć założenie spółki z o.o. jest stosunkowo proste, zakończenie jej działalności wymaga przejścia przez szereg formalności, które warto dokładnie poznać przed podjęciem decyzji o likwidacji. Przyczyn i podstaw likwidacji może być wiele, w poniższym tekście opisaliśmy sytuację, w której podstawą likwidacji będzie uchwała wspólników o rozwiązaniu spółki.

Integracja z KSeF - jak zdążyć przed 2026 rokiem? 5 głównych problemów i rad, jak je rozwiązać. Dlaczego warto przystąpić do systemu jeszcze w okresie fakultatywnym

Przesunięcia terminu obowiązkowego przystąpienia do Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF) na 2026 rok sprawiły, że wiele firm odłożyło przygotowania na później. Zdaniem Moniki Zaród, Head of Innovation & Software Products w NTT DATA Business Solutions, to ostatni moment, aby wrócić do prac, zanim presja czasu i kumulacja obowiązków zaczną utrudniać wdrożenie. Tym bardziej, że przedsiębiorcy mogą mierzyć się z kilkoma kluczowymi wyzwaniami, wśród których wymień można: rotację kadr, konieczność dostosowania się do innych zmian prawnych, uzyskanie zgody central w przypadku zagranicznych firm, konieczność ręcznego zbierania danych przed wdrożeniem automatyzacji oraz ryzyko awarii systemu. Oto 5 kroków, które ułatwią firmom skuteczne przygotowanie się do KSeF i uniknąć problemów.

REKLAMA

Cyberbezpieczeństwo: ile kosztuje zabezpieczenie danych w firmie. Przykłady: firma mała, średnia, duża

W obliczu rosnącego ryzyka cyberataków każda firma, niezależnie od wielkości, musi inwestować w odpowiednią ochronę danych i systemów informatycznych. Zagrożenia cybernetyczne stają się coraz bardziej zaawansowane, a ich skutki mogą być katastrofalne dla stabilności przedsiębiorstwa, zarówno w kontekście finansowym, jak i reputacyjnym. Bez odpowiednich zabezpieczeń, firmy są narażone na straty wynikające z utraty danych, złośliwego oprogramowania czy ataków ransomware. Eksperci z DNR Group pokazują na przykładach ile kosztuje w Polsce zabezpieczenie danych IT firm produkcyjnych.

Teraz kontrolerzy ZUS szczególnie upatrzyli sobie firmy z jednej branży, praktycznie żadna nie uniknie kontroli w najbliższym czasie. Co sprawdzają i dlaczego

W ciągu ostatniego roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych wziął pod lupę polskie firmy transportowe i rozpoczął szczegółowe kontrole, które są odczuwalne przez branżę. Dla ekspertów nie jest to zaskoczeniem, bo to efekt rozpoznania przez ZUS trików stosowanych w firmach tej branży.

Rząd szuka pieniędzy. Podatek cyfrowy coraz bliżej?

Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad nowym podatkiem, który miałby objąć duże korporacje technologiczne działające w Polsce. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiada, że koncepcja podatku cyfrowego zostanie przedstawiona w ciągu kilku miesięcy, a wpływy z niego mogą sięgnąć miliardów złotych. Pomysł budzi jednak kontrowersje.

Wspólne rozliczenie PIT małżonków w 2025 r. za 2024 rok – kto i jak może to zrobić. Korzyści, warunki, jaki formularz wypełnić

Wspólne rozliczenie rocznego zeznania podatkowego PIT przez małżonków jest ważną preferencją podatkową w podatku dochodowym od osób fizycznych, dostępną dla podatników opodatkowanych na zasadach ogólnych, tj. wg skali podatkowej. Rozliczenie wspólne jest korzystne zwłaszcza dla małżonków, których dochody roczne znacznie się różnią (znajdują się w różnych progach podatkowych), w tym w szczególności jeżeli jeden z małżonków nie osiągnął dochodu w danym roku. Kiedy małżonkowie mogą rozliczyć się wspólnie? Na czym polega wspólne rozliczenie PIT małżonków? Czy jest możliwe wspólne rozliczenie ze zmarłym małżonkiem, po rozwodzie i w separacji? Czy jest możliwe wspólne rozliczenie małżonków w przypadku uzyskiwania przychodów z najmu prywatnego, działalności rolniczej, kapitałów pieniężnych, działalności nierejestrowanej? Jakie formy opodatkowania wykluczają wspólne rozliczenie małżonków? Odpowiadamy na te wszystkie pytania.

REKLAMA

Będzie rewolucja w raportowaniu ESG po zmianach w dyrektywie CSRD? Obowiązki tylko dla największych firm. Pakiet Omnibus I Komisji Europejskiej

W lutym 2025 roku Komisja Europejska ogłosiła przełomowe zmiany w unijnym systemie raportowania zrównoważonego rozwoju, wywołując gorącą debatę wśród przedsiębiorców, prawników i ekspertów ESG. Propozycje zawarte w pakiecie Omnibus, obejmujące m.in. modyfikacje dyrektywy CSRD (Corporate Sustainability Reporting Directive) i CSDDD (Corporate Sustainability Due Diligence Directive), zdaniem wielu komentatorów stanowią próbę znalezienia równowagi między ambicjami klimatycznymi UE a realiami gospodarczymi. Wspólnie z dr Anną Partyką-Opielą, partnerką kancelarii Rymarz Zdort Maruta i laureatką rankingu Top 25 Women Lawyers in Business by Forbes 2024, analizujemy konsekwencje tych zmian dla europejskiego biznesu.

Biznes ma dość! Domaga się prostych i stabilnych podatków. Jest 100 postulatów

Chaos w podatkach, powolne sądy i drakońskie areszty gospodarcze – polscy przedsiębiorcy mają dość! Domagają się uproszczenia systemu podatkowego, rozszerzenia estońskiego CIT oraz stabilnych przepisów. Czy rząd posłucha biznesu, zanim firmy zaczną masowo uciekać za granicę?

REKLAMA