Spadek dochodów budżetowych wyeliminuje „biznes optymalizacyjny”
REKLAMA
REKLAMA
Uchwała Sądu Najwyższego z 18 grudnia 2013 r., uznająca za przestępstwo prania brudnych pieniędzy wyłudzenia VAT-u, zmienia również praktykę podatkową naszego kraju, zwłaszcza w stosunku do beneficjentów tego krachu. Nikt przecież nie chce być rzucany na ziemię podczas zatrzymania, w dodatku w świetle kamer jako podejrzany o jedno z najcięższych przestępstw gospodarczych, za które można dostać wieloletnią karę więzienia.
REKLAMA
Odpowiedzialność karna i karno-skarbowa a wystawianie fałszywych faktur
Uchwała SN kończy pseudooptymalizację w VAT
Co więcej traci się tu dwukrotnie uzyskane „oszczędności podatkowe” - raz jako przepadek tych korzyści, drugi raz jako zaległości podatkowe, które powstały dzięki „działaniom optymalizacyjnym”. Dziś dla wielu przedsiębiorców „agresywne planowanie podatkowe”, dające owe „oszczędności”, stało się przeszłością, o której raczej chciałoby się szybko zapomnieć.
Co prawda obecnie organy ścigania likwidują głównie bardziej toporne przypadki „przestępczości optymalizacyjnej” w handlu stalą, paliwami czy elektroniką, ale śledztwa dotyczą również bardziej „zaawansowanych” oszustw podatkowych. Jakich?
Wielu, nawet bardzo wielu, bo od kilku lat ów „biznes optymalizacyjny” czuł się całkowicie bezkarny. Dla firm oferujących te „usługi” byliśmy jako kraj „rajem podatkowym”, gdzie przechodzą „operacje”, na które inne państwa od dawna nie pozwalają. Oferenci tych usług powoływali się często publicznie na „wyśmienite relacje z wysokimi urzędnikami”, „polityczne parasole” oraz „uczestnictwo w tworzeniu przepisów podatkowych”, które faktycznie legalizują ich działania.
Niestety zbyt wielu przedsiębiorców skorzystało z tych ofert, po cichu licząc na bezkarność, która – jak zawsze – przez pewien czas wydawała się faktem, bo w latach 2009-2012 przysłowiowy pies z kulawą nogą nie interesował się skutkami tych działań, a władza potulnie zwracała wielomilionowe kwoty, mimo postępującej obniżki dochodów budżetowych. Jedyna akcja przeprowadzona wówczas przez organy ścigania i inspektorów skarbowych dotyczyła handlu złomem: zapadają tu już wyroki sądów karnych i administracyjnych.
Marzec 2014 – katastrofa wpływów na 10-lecie VAT-u
Teraz przyszedł strach. Jest on często w pełni zasadny, bo jedynym wyjściem dla oferentów tych „usług” jest art. 299 § 8 kodeksu karnego, czyli ujawnienie tychże przestępstw organom ścigania w zamian za przyrzeczenie niekaralności: to dla podejrzanych jedyna szansa. Oczywiście przedsiębiorca może uprzedzić ten cios i ujawnić z własnej woli okoliczności, w których przy pomocy fikcyjnych działań i równie fikcyjnych faktur uzyskano „oszczędności podatkowe”. I nic nie pomoże, że oferent tych „usług” ma międzynarodową renomę, a „wyśmienite relacje” z kim trzeba mogą być okolicznością obciążającą.
REKLAMA
Wspomniana na wstępie uchwała Sądu Najwyższego podważa sens istnienia istotnej części oferty, która funkcjonuje dziś na rynku doradczym. Radykalne posunięcia organów ścigania nasilą się przecież w związku z zapaścią dochodów budżetowych, które po przypadkowej poprawie w styczniu br. lecą znów, tak jak w poprzednim roku, do dołu, a dno jest jeszcze przed nami.
Część przedsiębiorstw chce dziś zatrzeć ślady korzystania z „usług optymalizacyjnych”, zwłaszcza likwidując podmioty, które były beneficjentami „oszczędności podatkowych” oraz zrywać kontakty z byłymi oferentami. Po drugiej stronie też się wiele zmienia: znikają z obiegu medialnego ludzie jeszcze do niedawna przedstawiani jako uznani „liderzy działań optymalizacyjnych”. Część z nich gorliwie przechodzi na stronę zwycięzców, mówiąc już językiem antyoptymalizacyjnym, co jednak brzmi w ich ustach tu zupełnie niewiarygodnie.
Powoli ale nieuchronnie czas agresywnego planowania podatkowego, wypełniony głównie przez korporacyjny biznes podatkowy, przechodzi do historii. I bardzo dobrze: nie było przecież możliwości oferowania uczciwych usług doradczych, jeśli konkurent, powołując się na współpracę z kim trzeba, oferował wielomilionowe korzyści podatkowe, zwłaszcza polegające na zwrocie podatku, przy pomocy „międzynarodowych struktur optymalizacyjnych”. Może wrócimy wreszcie do uczciwych źródeł doradztwa podatkowego sprzed 15 lat, odrzucając „dorobek” ostatniego okresu?
A tymczasem ustawodawca popełnia znów błąd za błędem. W ostatnich tygodniach wprowadził pozorne restrykcje w dziedzinie odliczenia VAT-u od samochodów osobowych, pozostawiając jednak lukę, którą wyciekną z budżetu kolejne setki milionów złotych. Na początku stycznia tak zamieszał w fakturowaniu i ewidencjonowaniu podatku od towarów i usług, że w tym chaosie nie połapią się nawet doświadczeni kontrolerzy skarbowi.
Najważniejsze jest jednak to, że z chwilą wejścia w życie najnowszej „deregulacji”, tym razem dotyczącej doradztwa podatkowego, zezwoli się na wykonywanie tych usług wszystkim, również ludziom o przestępczej przeszłości. Kiedy tu nastąpi opamiętanie?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat