Odwrotne obciążenie – patologia VAT
REKLAMA
REKLAMA
W komunikacie Komisji Europejskiej z kwietnia 2016 r. na temat perspektywy ratunku dla podatku od towarów i usług jest znamienne stwierdzenie, że owo krajowe „odwrotne obciążenie” ma być ograniczane a docelowo wyeliminowane. Dlaczego? Bo nie tylko spowodowało utratę wielomiliardowych kwot dochodów budżetowych (jest to przecież inaczej nazwana stawka 0%), w niczym nie ograniczyło patologii w tym podatku, lecz również było i jest w dalszym ciągu źródłem nowej przestępczości podatkowej.
REKLAMA
Dam tylko jeden przykład z polskiego rynku: są to tzw. transakcje stalowe: podmiot, który chce wyłudzić zwrot różnicy podatku, nabywa w danym miesiącu „usługi niematerialne” z wysokim podatkiem naliczonym, następnie również nabywa i natychmiast sprzedaje wielokrotnie tę samą partię stali, co daje mu prawo do zwrotu różnicy podatku.
Tym samym staje się ważnym hurtownikiem tych towarów, a transakcja ma jak najbardziej „rzeczywisty charakter” (stal rzeczywiście istnieje), a dostawca usług niematerialnych (np. oprogramowania)oczywiście jest tylko pośrednikiem, kupił je bez zysku od firmy, która nie tylko niczego nie wpłacała do budżetu, ale już jej dawno nie ma. Przedtem do tego służył złom, a od lipca 2015 r. również elektronika i inne metale kolorowe. Wciąż jednak dominują „transakcje stalowe”, bo jest to największy rynek i nikt nie interesuje się tymi „operacjami”: przecież zgodnie z oficjalnie powtarzanymi (wciąż) głupotami, „wprowadzenie odwrotnego obciążenia ograniczyło patologie w tym podatku”.
Panama Papers - wnioski dla Polski
Czy klauzula przeciw unikaniu opodatkowania jest potrzebna?
Już nie trzeba wozić (z reguły fikcyjne) stali za granicę: to było głównym sposobem wyłudzania zwrotów w latach 2008-2013: teraz to można robić wyłącznie na papierze między podmiotami krajowymi. Dzięki temu rosną (a jakże) obroty tymi towarami a naiwni ekonomiści cieszą się, że „odwrotne obciążenie likwiduje szarą strefę”. Bzdury? Oczywiście, bo właśnie to zjawisko jest najlepszym przykładem wzrostu szarej strefy. Zresztą współczesny, „europejski” podatek od towarów i usług jest pewnie w całości „szarą strefą”, której rozmiary każdego są w stanie zaszokować. Osiągnięto to dzięki konsekwentnej „harmonizacji” tego podatku, bo przecież to organy Unii Europejskiej są autorami wszystkich złych rozwiązań, które wprowadza w naszym kraju w ciągu ostatnich 11 lat przy wtórze zagranicznego biznesu podatkowego i jego agentów wpływu.
Lobbyści powtarzają, że mimo utraty dochodów budżetowych od branż objętych „odwrotnym obciążeniem”, przepisy te ograniczyły transakcje karuzelowe w tym podatku, czyli było gorzej jest lepiej. To jest typowa trzecia prawda tischnerowska, czyli gówno prawda, bo tradycyjni oszuści przenieśli swój biznes formalnie do innych branż i dalej kręcą swoje lody. W końcu nie ma znaczenia, czy wystawiając fikcyjną fakturę w celu wyłudzenia zwrotów przez tzw. słupa napiszemy, że sprzedajemy stal, czyli olej rzepakowy, benzynę czy pierogi.
Może tym wszystkim, którzy dali się jednak ogłupić propagandzie na temat odwrotnego obciążenia warto uświadomić, że transakcje karuzelowe, które mają na celu wyłudzenie zwrotów podatku od towarów i usług, mają w rzeczywistości charakter fikcyjny, czyli „sprzedanych” towarów nie ma, czyli nie jest ważne, co jest ich przedmiotem: musi to być tylko towar oznaczony co do gatunku, szybko zbywalny i masowy w podaży i popycie. Co szczególnie zabawne, wszystkie fikcyjne transakcje z tej tematyki są przez statystykę traktowane jak najbardziej poważnie, wlicza się je do PKB, bo tu gwarancją bezpieczeństwa dla ich uczestników jest zachowanie wszystkich pozorów legalizmu. Fakt, że oszuści przerzucają się na kolejne rynki aby wyłudzić zwroty jest pretekstem do lobbowania o rozszerzenie listy towarów objętych tym przywilejem. Proste? Ministerstwo finansów, formalny autor tych pomysłów, chyba nie będzie stawiało przeszkód. A politycy? Zobaczymy: idzie tu o ogromne pieniądze.
REKLAMA
Ja wiem, że występowanie w debacie publicystycznej w obronie interesów budżetu państwa, jest „czymś absurdalnym”, bo ma się sprawdzić scenariusz klęski obecnego rządu: „rozdaje pieniądze, których nie ma”. Na tym polega neopolityka w naszym kraju, gdzie interesy robi na władzy a przy wtórze „opiniotwórczych mediów”: ten, kto temu przeszkadza jest w najlepszym przypadku izolowany, a najczęściej dyskredytowany i kompromitowany (czary piaru). Jest jednak bezspornym faktem, że wraz z rozszerzeniem zakresu odwrotnego obciążenia pogłębia się destrukcja tego podatku, całe branże nie płacą już nic, otrzymują gigantyczne zwroty, które resort finansów są skrzętnie ukrywane. Ponawiam więc publiczne pytanie: ile płaciła do budżetu branża stalowa, złomiarska, metali kolorowych, elektroniki przed likwidacją opodatkowania, a ile płaci teraz? Według ostatnich szacunków od 2013 r. straty budżetu państwa wynosiły już 24 mld zł, a może więcej. Może w Sejmie powinna się odbyć debata, w której niezależni eksperci (nie będący również lobbystami) przedstawiliby swoje obliczenia skutków tej patologii?
Na koniec pewna refleksja: niedawno otrzymałem jakiś raport na temat szarej strefy, które wstęp okraszony jest kontuarowymi wypowiedziami polityków, którzy „z troską” pochylają się nad tym problemem. Autorem tego raportu jest… znana zagraniczna firma zajmująca się optymalizacją podatkową, a znana jest w historii ze swoich wyczynów w zakresie kreatywnej księgowości. Ocenę wiarygodności tej drużyny zostawiam ocenie uczciwych przedsiębiorców, których nie stać na takich doradców.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat