Dlaczego do tej pory nie wprowadzono „podzielonej płatności VAT”?
REKLAMA
REKLAMA
Od wielu już lat głównym zagrożeniem dla każdej (bez wyjątku!) firmy kupującej w kraju towary i usługi jest nierzetelny a często fikcyjny, choć dobrze zakamuflowany kontrahent, który wystawia faktury nie dające nabywcy prawa do odliczenia. Po co to robi? Oczywiście w celu „optymalizacji obciążeń podatkowych”, czyli stosuje „nowoczesne metody zarządzania VAT” aby zarobić na tym podatku.
REKLAMA
Najczęściej są to następujące przypadki:
- dostawca (usługodawca) wystawia faktury, lecz nie wykonuje w rzeczywistości dostawy lub usługi (słup legalny),
- podmiot wystawiający fakturę faktycznie nie istnieje, czyli nawet nie jest „podatnikiem” i to, co wystawił, nie jest „fakturą” (słup fikcyjny),
- dostawca (usługodawca) wykonuje w rzeczywistości jakieś świadczenie, lecz to, za co wystawia fakturę, jest czystą fikcją, czyli faktura jest „fakturą” w rozumieniu przepisów podatkowych, lecz celowo i całkowicie niezgodną z prawem i rzeczywistością (słup zakonspirowany).
Polecamy: Praktyczny leksykon VAT 2016
Polecamy: Biuletyn VAT
W realiach „liberalnej gospodarki” większość podatników nie jest w stanie odróżnić, z którym z powyższych słupów ma do czynienia, bo „optymalizacja podatkowa” cechuje się już wysokim profesjonalizmem i każdy z powyższych „kontrahentów” zachowuje wszelkie pozory legalizmu: ma NIP, wpis do KRS, rachunek bankowy i stronę internetową. Oferuje z zasady niższe niż konkurencja ceny, bo finansuje się niepłaconym podatkiem. Na niektórych rynkach są oni wręcz dominującą grupą „dostawców”, bo dobrze wiadomo, że w Polsce można zupełnie bezkarnie wyłudzać VAT i ściągnęli tu nie tylko zawodowi oszuści, lecz również obce służby, którzy w ten sposób „pozyskują” pieniądze na swoje cele.
Ciekawe, czy również agendy „Państwa Islamskiego” zarabiają w ten sposób na swoje potrzeby, a kilku raczej życzliwych mi ludzi poradziło mi, abym przestał pisać na temat tego podatku, bo zacząłem „przeszkadzać w międzynarodowej optymalizacji podatkowej”, a tam są wielkie pieniądze, za które można wiele (wszystko?) kupić. Nie mogą mi przykładowo darować opóźnienia o miesiąc (napisałem w tej sprawie list do ówczesnego Prezydenta RP) wejścia w życie likwidacji opodatkowania stali, musieli więc zapłacić do budżetu jeszcze kilkaset milionów złotych: naraziłem więc ich na „straty”.
Koncepcję podzielonej płatności w dość „miękkiej”, strawnej dla brukselskich strażników patologii tego podatku formie, opracowano w 2015 roku, a jej legislacyjny kształt znalazł się w projekcie nowej ustawy o VAT opracowanej przez Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Jej istota jest bardzo prosta:
- nabywca może zażądać od krajowego dostawcy wydzielenia odrębnego rachunku bankowego, na który ten pierwszy będzie wpłacał część ceny będącej odpowiednikiem podatku naliczonego,
- z tego rachunku dostawca (usługodawca) będzie mógł płacić wyłącznie VATi inne należności publiczno-prawne, a przekazanie tych pieniędzy na inne cele będzie pod nadzorem publicznym,
- ustawa zagwarantuje, że tak zapłacony podatek naliczony podlegałby u nabywcy odliczeniu nawet wówczas, gdy nabywca został oszukany, gdy jego kontrahent był fikcyjny lub w rzeczywistości nie wykazał dostawcy,
- zwrot różnicy podatku w części odpowiadającej opłaconemu podatkowi naliczonemu, następowałby w możliwie najszybszym terminie (30 dni) na preferencyjnych zasadach.
Powyższe reguły nie miałyby zastosowania tylko w jednym przypadku: gdy nabywcy udowodniono by, że świadomie i w sposób zawiniony w celu popełnienia oszustwa uczestniczył w czynności, której w rzeczywistości nie było.
Koncepcja ta spotkała się z ciepłym przyjęciem uczciwych podatkowych i gwałtownym atakiem, w tym mediów, ze strony lobby wspierającego lub żyjącego z wyłudzeń VAT-u.
Najskuteczniejszym przeciwnikiem okazał się ktoś inny: od lat podatkiem tym rządzi lobby tzw. odwrotnego obciążenia, opłacane przez tych, którzy pod tą nazwą załatwiają sobie legalne niepłacenie podatku. Jak to się robi? Specjalizuje się w tym jedna z zagranicznych firm doradczych, która ma sprzymierzeńców w odpowiednich władzach oraz w mediach. Nie kosztuje to mało, ale korzyści podatkowe są setki razy większe. To oni ponoć storpedowali w resorcie finansów wprowadzenie tych przepisów, a budżet stracił przez to kolejne miliardy złotych.
Czy zamiast bredzić na temat jakichś „instrumentów informatycznych”, które mają „uszczelnić VAT” można wreszcie wprowadzić te przepisy? Dlaczego tak się dzieje? Nie sposób zrozumieć tego, co się wokół nas dzieje. Czekamy na dobrą zmianę. Również w podatku od towarów i usług.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat