Czy przedsiębiorcy powinni kontrolować swoich księgowych?
REKLAMA
REKLAMA
Przewodnik po zmianach w ustawie o rachunkowości 2015/2016 (PDF)
REKLAMA
„Okazja czyni złodzieja”, to przysłowie pasuje tu jak ulał. Księgowe w firmach mają łatwy dostęp do środków pieniężnych, a w praktyce są też często pozbawione kontroli. Najczęściej stosowanym zabiegiem jest przelewanie środków z rachunków firmowych na prywatne konta.
Przedsiębiorcy uważajcie!
„Łatwiej im ukraść, łatwo też to ukryć” – uważa insp. Leszek Czaplicki były naczelnik stołecznego wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W ręce policji wpadła księgowa z Bielska – Białej. Przyczyną jej zatrzymania były, jak się później okazało, słuszne przypuszczenia właściciela firmy, co do nieuczciwości swojej pracownicy. Anna Ł. pracowała w luksusowym hotelu, cieszyła się dużym zaufaniem współpracowników, a także samego właściciela firmy. W zakres jej obowiązków wchodziły rozliczenia bezgotówkowe, które były meritum całej sprawy. Wśród wykonywanych przelewów do kontrahentów, Urzędów Skarbowych czy ZUS, wpłacała także regularnie na swoje nowo otwarte konto różne kwoty pieniężne: raz 3 tys. zł, innym razem było to 10 tys. zł, oczywiście środki te pochodziły z firmowych rachunków. Przelewy te kamuflowały się z innymi transakcjami, co osłabiało czujność pracodawcy i zmniejszało ryzyko wyjścia na jaw jej przekrętów. Przedsiębiorcę zaniepokoił dopiero gwałtowny spadek obrotów. Przejrzał skrupulatnie rachunki i odkrył przestępczy precedens swojej podwładnej. Z ustaleń wynika, że księgowa ukradła około 700 tys. złotych, ale ostateczna wartość tej szkody nie jest jeszcze znana. Księgowa przyznała się do winy. Z jej zeznań wynikło, że skradzione środki przeznaczała na dostatnie życie: luksusowe mieszkanie, dobry samochód, podróże zagraniczne oraz to, co kobiety lubią najbardziej, czyli drogą biżuterię. Cwana księgowa została aresztowana na trzy miesiące, a śledczy zabezpieczyli należący do niej majątek.
Oszustwa księgowe a rachunkowość kreatywna
Skradzione przez księgowe pieniądze wcale nie tak łatwo odzyskać. Potwierdza to Marek Bykowski, rzecznik Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie, który padł ofiarą Agnieszki D.
Kobieta szybko wspinała się po ścieżkach kariery. Zostały jej przydzielone nowe obowiązki, min. sprawowanie nadzoru nad inwestycjami na uczelni. Jej plan był prosty. Zlecała dostarczenie do kasy określonej sumy na stypendia lub zasiłki dla studentów. Dostarczane przez konwojentów środki były w rzeczywistości dużo wyższe od kwoty, która była potrzebna. Wysokość kwoty zamówienia zlecała oczywiście Agnieszka D., która różnicę brała do kieszeni. Cała sytuacja wyszła na jaw dzięki dociekliwym studentom z samorządu studenckiego, których zaskoczyła informacja o całkowitym wyczerpaniu środków przeznaczonych na studenckie zasiłki i stypendia.
Z posiadanego przez uczelnie programu Chopin służącemu do rejestrowania wszystkich decyzji dotyczących wypłat wynikło, że Agnieszka D. wyprowadziła z kasy około 428 tys. złotych. Powiadomiono prokuraturę. Kobieta w sądzie przyznała się do winy i wykazała skruchę. Otrzymała karę w zawieszeniu i zobowiązanie do zwrotu skradzionych pieniędzy. Jak zauważa Bykowski – od wyroku minęło już wiele miesięcy, a skradzione środki nadal nie trafiły na konto uczelni. Cała procedura wyegzekwowania pieniędzy trwa bardzo długo i jest skomplikowana. Najpierw oczekiwanie na tytuł wykonawczy, następnie komornik, który żąda wskazania przedmiotów, które ma zająć na poczet długu. Szkoła na pieniądze musi jeszcze poczekać.
Polecamy: Monitor Księgowego – prenumerata
Wykrycie tego rodzaju przestępstw dokonywanych przez księgowych jest zjawiskiem trudnym. Na porządku dziennym jest fałszowanie faktur, potwierdzeń sald z banków lub też innych dokumentów umożliwiających wyprowadzenie pieniędzy z firmy. Dobra rada dla Ciebie przedsiębiorco; ufaj pracownikom, ale też ich kontroluj.
Artykuł autorstwa: Skarbiec Corporate Services Sp. z o.o.
Podyskutuj o tym na naszym FORUM
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat