Podatki wzrosną, choć miały spaść
REKLAMA
- Na jakiekolwiek poważne zmiany w podatkach dochodowych na 2006 r. jest zbyt mało czasu - twierdzą dziś zwycięzcy wyborów. Kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz nie wyklucza co prawda wprowadzenia ulg na dzieci już od przyszłego roku, ale na razie nie ma nie tylko projektu ustawy z takimi ulgami, ale nawet namiastki rządu, który miałby taką ustawę przygotować, przyjąć i wysłać do parlamentu. A czas leci.
Zresztą nawet gdyby ulgi jakimś cudem rzeczywiście się pojawiły, to na inne poważne zmiany w podatkach - jeśli do nich w ogóle dojdzie - możemy się doczekać najwcześniej na początku 2007 r. Tu Kazimierz Marcinkiewicz nie pozostawia nam żadnych złudzeń.
Wszystko przez zamrożone progi
A to oznacza, że zamiast obniżki podatków będziemy mieli ich podwyżkę. Nieznaczną, ale jednak. A wszystko za sprawą utrzymania przez kolejny rok zamrożenia skali podatkowej. Skoro nie będzie zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT), to nadal będą zamrożone tzw. progi podatkowe.
Progi to zapisane w skali podatkowej kwoty rocznego dochodu, po przekroczeniu których rośnie stawka podatkowa - z 19 na 30 proc. albo z 30 na 40 proc. Do 2001 r. progi były co roku waloryzowane. W 2002 r. progi zamrożono - czyli inaczej mówiąc, utrzymano te z 2001 r.
Zamrożenie nie objęło kwoty wolnej od podatku i miało trwać dwa lata. W ustawie zapisano, że od 2004 r. zmienią się zasady waloryzacji progów - zamiast corocznej ich podwyżki o wskaźnik wzrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej pod uwagę miał być brany wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych. Mniej korzystny z punktu widzenia podatników, bo wolniej pnący się w górę.
Zmiana sposobu waloryzacji progów nie ma jednak, a raczej nie miała, praktycznego znaczenia, bo w 2004 r. mechanizm waloryzacji w ogóle wyrzucono z ustawy o PIT. I bezterminowo przedłużono zamrożenie progów. Mało tego, na poziomie z 2003 r. zamrożono też kwotę wolną od podatku. W efekcie oba zamrożenia obowiązywały także w 2005 r. I wszystko wskazuje na to, że mimo szumnych haseł o obniżce podatków, nic się też tutaj nie zmieni w przyszłym roku.
To zła wiadomość dla podatników. Gdyby zamrożenia progów nie było, to nawet przy uwzględnieniu zmiany zasad ich waloryzacji kwoty progów byłyby znacznie wyższe niż dziś. Według naszych wyliczeń już w 2005 r. pierwszy próg - czyli granica między stawkami 19 i 30 proc. - wynosiłby przeszło 41 300 zł, a nie 37 024 zł. Drugi próg - granica między stawkami 30 i 40 proc. - osiągnąłby ponad 82 600 zł zamiast obecnych 74 048 zł.
W 2006 r. kwoty progów byłyby jeszcze wyższe. Nie ma jeszcze pełnych danych potrzebnych do wyliczenia tego wzrostu, można jednak szacować, że progi podskoczyłyby do 42 745 zł (pierwszy próg) i 85 490 zł (drugi próg). Tym samym byłyby wyższe niż te, które mamy dziś - odpowiednio o 5721 zł i 11 442 zł. To bardzo duża różnica.
Każdy podatnik na tym traci
W praktyce oznacza to tyle, że znaczna część podatników mieszczących się dziś ze swoimi dochodami powyżej zamrożonych kwot progów, a więc płacących od części swoich dochodów 30 i 40 proc. podatku, mogłaby - gdyby progi były waloryzowane - płacić znacznie mniej. A więc 19 proc. zamiast 30 proc. albo 30 zamiast 40 proc. podatku. Mogłoby to dla nich oznaczać nawet prawie 600 (pierwszy próg) bądź przeszło 1100 zł (drugi próg) oszczędności rocznie.
To nie wszystko. Zamrożenie progów powoduje, że z roku na rok coraz więcej osób wpada do wyższych przedziałów skali, czyli pod wyższe stawki podatkowe. Wystarczy przecież, że np. pensja osoby, której roczne dochody mieszczą się w tym roku nieznacznie poniżej 37 024 zł, lekko wzrośnie w roku przyszłym, by osoba ta przeskoczyła próg i wpadła do drugiego przedziału skali ze stawką 30-proc.
Zamrożenie progów dotknęło w zeszłym roku ponad 1,2 mln osób. Byłoby trochę więcej, gdyby część najlepiej zarabiających podatników nie uciekła na wprowadzony z początkiem 2004 r. liniowy, 19-proc. podatek od dochodów z działalności gospodarczej.
A zamrożenie kwot progów to nie koniec. Jest jeszcze wspomniana kwota wolna od podatku. Początkowo obroniła się przed zamrożeniem, od 2003 r. jednak się nie zmienia i wynosi 530,08 zł. To 19 proc. od kwoty dochodu wolnego od podatku, czyli od 2790 zł.
Gdyby się zmieniała, to przy uwzględnieniu zmiany zasad jej waloryzacji (analogicznej jak w przypadku progów podatkowych) w 2005 r. wynosiłaby już ponad 550 zł. W 2006 r. byłaby jeszcze wyższa - wedle naszych wyliczeń bliska 570 zł.
To o 40 zł więcej niż dziś. Niby nie tak wiele, zamrożenie kwoty wolnej dotyka właściwie wszystkich podatników - ponad 23 mln osób. Jeśli to zamrożenie utrzyma się także w przyszłym roku, każda z nich odda fiskusowi dodatkowo owe 40 zł. Po przemnożeniu tej kwoty przez liczbę podatników otrzymamy przeszło 900 mln zł. A to już trudno nazwać drobiazgiem.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat