Likwidacja deklaracji VAT - pomysł na katastrofę VAT-u w 2019 roku (roku wyborów)
REKLAMA
REKLAMA
W odpowiedzi na interpretację poselską nr 16719 dowiedzieliśmy się, że za rok w podatku tym nie będzie deklaracji. Dlaczego? Nie wiadomo.
REKLAMA
Unosimy się w oparach absurdu, bo podatnicy będą musieli prowadzić ewidencję dla potrzeb sporządzenia deklaracji (tylko po to mają obowiązek ją prowadzić), a nie będą musieli jej składać. Więcej: muszą przesyłać informacje o tej ewidencji w formie elektronicznej do resortu finansów, a nie będą musieli składać do urzędu skarbowego deklaracji, który pozostanie ślepy i głuchy.
Może autorom tych pomysłów warto coś wyjaśnić: zwroty podatku (prawie 100 mld zł rocznie) dokonują urzędy skarbowe na podstawie złożonych deklaracji. One też przeprowadzają ich kontrole i czynności sprawdzające. Kto to będzie robić w 2019 r. skoro nie będzie deklaracji? Ministerstwo finansów? Przypomnę, że „deklaracji zwrotowych” jest milion rocznie (wszystkich deklaracji jest około 20 mln). Czy ministerstwo finansów będzie również przeprowadzać kontrole i czynności sprawdzające? Na jakiej podstawie będą dokonywane zwroty? Wśród deklaracji są również te, które nazywają się informacjami podsumowującymi (VAT-UE, VAT-27). Ich też nie będzie, czyli o jakiejkolwiek kontroli tzw. odwrotnego obciążenia należy zapomnieć (może o to chodzi, bo to silne lobby).
Likwidacja deklaracji podatkowych w podatku od towarów i usług doprowadzi do jego katastrofy. To nie jest gołosłowne stwierdzenie, bo już raz tego rodzaju nonsensowne „uproszczenie” zafundowano nam w podatkach dochodowych przed 10 laty. Wtedy zlikwidowano miesięczne deklaracje w podatkach dochodowych (CIT-2, PIT-5,PIT-5L oraz PIT-8), co doprowadziło do historycznego spadku o połowę dochodów budżetowych z tych podatków w części dotyczącej działalności gospodarczej. Gdy podatnicy podatku dochodowego od osób prawnych składali miesięcznie deklaracje z tytułu zaliczek na podatek, które są jedynym, istotnym źródłem dochodów budżetowych, to dochody z tego podatku wynosiły 3% PKB. Po likwidacji tego obowiązku spadły o połowę, bo unikanie tego podatku jest całkowicie bezkarne, a urząd skarbowy nic nie wie, co się dzieje w firmach. Najważniejsze, że organy ściągania nie mogą zastosować tu jakiejkolwiek istotnej sankcji, bo przepisy Kodeksu karno skarbowego uzależniają zastosowanie kar od podania nieprawdy lub zatajenia prawdy w deklaracji podatkowej: skoro jej nie ma, to przepis ten pozostaje martwy.
Oczywiście pomysł ten chwalić będzie biznes optymalizacyjny, bo nikt o takim prezencie nawet nie śmiał marzyć. W 2019 roku, podobnie jak w podatkach dochodowych, „usługi optymalizacyjne” przeżyją swoje wielkie dni. Politykom rządzącej większości przypomnę, że będzie to rok wyborów. Opozycja skrupulatnie wykorzysta ten błąd, którego nie da się ukryć. Nastąpi załamanie wpływów z tego podatku i faktyczna blokada zwrotów. Bez deklaracji składanych w urzędach skarbowych nie da się tego obsłużyć.
Polecamy: VAT 2018. Komentarz
Resort finansów realizuje swój program, który nie ma nic wspólnego z programem wyborczym obecnej większości parlamentarnej. Teraz szykuje klęskę w roku wyborów. Nie sądzę, aby nowy premier, będący jeszcze ministrem finansów, wiedział o prezentach szykowanych przez jego podwładnych. Powinna powstać jakaś rada (komisja), która będzie monitorowała to, co się dzieje z systemem podatkowym: to istota polityki w państwie demokratycznym. Nie można jej oddać w zarząd grupie kolegów, którzy wspierają pomysły liderów z biznesu podatkowego.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat