Czy harmonizacja podatku od towarów i usług chroni interes fiskalny naszego kraju?
REKLAMA
REKLAMA
Może inni wiedzą lepiej, ale gdy sięgnę pamięcią do lat 1992-1993, gdy kierowałem pracami legislacyjnymi a następnie wdrażaniem tego podatku w naszym kraju, mogę wszystkich zapewnić, że nikt nie wzorował się na żadnym obcym systemie, a już w najmniejszym stopniu na przepisach Szóstej Dyrektywy. Dlaczego?
REKLAMA
Bo tworzono polską wersję tego podatku, która miała zapewnić najmniej bolesne odejście od postsocjalistycznego systemu podatku obrotowego, w którym nota bene udało się już wcześniej wprowadzić pewne „przyczółki” dla wdrożenia nowego systemu.
Nikt nam wtedy nie wiązał rąk koniecznością implementowania czegokolwiek, a wiedza zespołu, którym miałem okazję kierować, była całkowicie wystarczająca, aby w postbalcerowiczowskim chaosie podatkowym znaleźć jakąś drogę naprawy finansów publicznych.
Bo co odziedziczyliśmy w 1992 r. po „szokowej transformacji”? System podatkowy był w stanie kompletnego rozkładu, dochody budżetowe spływały tylko z część sektora państwowego. Reszta nie płaciła nic lub prawie nic. Kontrabanda wszystkich możliwych (i niemożliwych) towarów niszczyła na co dzień legalnych podatników. Słowem – katastrofa finansów publicznych na własne życzenie, najgłębsza od wielkiej inflacji początku lat dwudziestych zeszłego wieku.
Głównym, nie zawsze wprost uwypuklanym zadaniem nowego opodatkowania obrotu było zbudowanie „granicznej” części VAT-u i akcyzy oraz zmuszenie do płacenia tych podatków przynajmniej część nowopowstałego sektora prywatnego. Jak to zrobiono – o tym trzeba kiedyś opowiedzieć.
Podyskutuj o tym na naszym FORUM
REKLAMA
Szkoda, że nie ma już wśród nas dwóch wybitnych wysokich urzędników resortu finansów, którym nasz kraj tak wiele zawdzięcza: byli to śp. dyrektorzy: Adam Wesołowski i Stanisław Rurka. Pierwszy z nich został pośmiertnie odznaczony prywatnym medalem Virtus Est Perfecta Ratio za zasługi w przeprowadzeniu właśnie tej operacji.
Oficjele z reguły nie cenią rzeczywistych zasług w pracy dla dobra publicznego. Orderami państwowymi szczodrze obdarza się przede wszystkim według partyjnego klucza. Wysokie odznaczenia niedawno otrzymali nawet politycy z lat 1989-1993, którzy nie tylko nie pomogli w ówczesnej naprawie systemu podatkowego, lecz starali się sabotować (co prawda nieskutecznie) wysiłki na rzecz jego naprawy. Wcześniej lewicowy prezydent odznaczał autora polityki podatkowej z lat 1989-1991 – później byłego szefa Unii Wolności – najwyższym odznaczeniem państwowym, orderem Orła Białego. Nie po raz pierwszy sprawdza się teza, że finanse publiczne są faktycznie czymś zupełnie nieważnym i poświęca się je ołtarzowi interesów politycznych.
Warto przypomnieć jaki był skutek pierwszej rzeczywistej harmonizacji tego podatku w 2004 roku, gdy uchwalono obecnie obowiązującą ustawę z dnia 11 marca 2004 r.: wówczas dochody budżetowe spadały nominalnie od czerwca 2004 r. i powróciły do poziomu sprzed integracji dopiero za rok, czyli utracono ponad 10% potencjalnych dochodów.
Nowe umowy zlecenia i inne umowy cywilnoprawne
Przewodnik po zmianach przepisów 2014/2015
Wtedy – to prawda – wzorowano się właśnie na prawie wspólnotowym, jak widać z opłakanym skutkiem dla budżetu, bo tej drugiej „reformy” podatku od towarów i usług nikt nie może uznać (i nie uznał) za udaną operacją. Potem było jeszcze gorzej, bo rzeczywiste rządy nad tym podatkiem przejął międzynarodowy biznes podatkowy, który pisze uchwalane przez parlament przepisy.
Skutkiem tego dochody budżetowe spadają nominalnie od 2011 roku a realnie od 2008. Ale te informacje nie nadają się do oficjalnej, proeuropejskiej narracji, bo u nas najczęściej cytowanymi orędownikami zwalczania oszustw podatkowych są… eksperci międzynarodowego biznesu podatkowego.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat