Opinia BCC dotycząca założeń projektu budżetu państwa na rok 2010
REKLAMA
Wprawdzie ustawa nie określa precyzyjnie, co powinny zawierać założenia, ale dobrą praktyką stało się, że oprócz ogólnych bieżących ocen i prognoz makroekonomicznych włącznie z ich uwarunkowaniami, dokument ten obejmował zwykle szczegółową analizę podstawowych składników zagregowanego popytu, szacunki kształtowania się bilansu płatniczego, przewidywany rozwój sytuacji na rynku pracy oraz prognozę inflacji, stóp procentowych i kursu walutowego. Dopiero na tej podstawie przedstawiana była szczegółowa prognoza dochodów i wydatków budżetu państwa na kolejny rok uwzględniająca zakładane podstawowe mierniki aktywności gospodarczej.
REKLAMA
Przyjęte w czerwcu br. przez Radę Ministrów założenia projektu przyszłorocznego budżetu są niestety dość lakoniczne i obejmują jedynie ocenę bieżącej sytuacji makroekonomicznej, sytuację budżetu w okresie I-IV 2009 r. oraz prognozę makroekonomiczną na 2010 r. wraz z określeniem zasadniczych jej ryzyk. W dokumencie zabrakło rzeczy kluczowej, a mianowicie przewidywanych dochodów, wydatków i deficytu budżetowego, w odniesieniu do budżetu państwa i całego sektora finansów publicznych.
Takie podejście spowodowane zostało prawdopodobnie brakiem możliwości przewidzenia na obecnym etapie dalszych, negatywnych następstw kryzysu finansowego w Europie i na świecie oraz ich wpływu na sytuację gospodarczą Polski. Te obiektywne uwarunkowania spowodowały, że założenia mają tym razem charakter dokumentu pro forma. Co gorsze należy zakładać, że dynamika i niepewność zmian warunków zewnętrznych może skutkować koniecznością dalszej weryfikacji już przyjętych założeń i to bez względu na oczekiwaną w lipcu br. nowelizację tegorocznego budżetu.
Odnosząc się do szczegółów przyjętego przez RM dokumentu należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że budżet na 2010 r. będzie jednym z najtrudniejszych w ostatnich 20 latach. Gospodarka światowa, w tym w szczególności kraje strefy euro, pogrążona jest w najgłębszym kryzysie od kilkudziesięciu lat. Niepewność związana z dalszym rozwojem sytuacji we wszystkich aspektach życia gospodarczego dotyczy również polskiej gospodarki w latach 2009-2010. W takich warunkach zachowanie zasady ostrożności, która powinna towarzyszyć planowaniu budżetowemu w każdych warunkach, nabiera szczególnie istotnego znaczenia. I dlatego właśnie przyjęcie przez rząd relatywnie konserwatywnej projekcji podstawowych wielkości makroekonomicznych w 2010 r. zasługuje na pozytywną ocenę.
REKLAMA
Prognozowany wzrost PKB w ujęciu realnym o 0,5 proc. oznacza de facto kontynuację stagnacji gospodarczej. Będzie to skutkowało zwiększonym bezrobociem. Jego wielkość (stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec roku) określoną na poziomie 13,8 proc. trzeba uznać za szacunek optymistyczny. Warto jednak w tym miejscu ponowić postulat wprowadzenia dodatkowo wskaźnika stopy zatrudnienia do analiz parametrów makroekonomicznych. Możliwa bowiem jest sytuacja, w której obniżaniu się stopy bezrobocia towarzyszy niewielki, ale jednak wzrost stopy zatrudnienia.
Wśród innych przewidywanych wielkości makroekonomicznych można mieć wątpliwości, czy uda się sprowadzić w 2010 r. średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem do poziomu 1 proc. Ale prognoza niskiej inflacji i niskiego wzrostu gospodarczego pozwolą na przyjęcie w budżecie ostrożnych szacunków dotyczących dochodów. To z kolei ostudzi być może żądania wzrostu wydatków w poszczególnych resortach.
Oceniając propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2010 r. należy podkreślić, że zaproponowana kwota na poziomie 1317 zł (wzrost o 3,2 proc) zawiera obligatoryjny wzrost wynikający z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Ewentualne dalsze zwiększenie tej kwoty, nad czym będzie zapewne dyskutować Trójstronna Komisja, oznaczałoby istotne zagrożenie dla utrzymania planowanego wskaźnika bezrobocia. Rządowa prognoza nominalnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w 2010 r. na poziomie 2,1 proc. wydaje się szacunkiem realnym i bezpiecznym. Ze względu na relatywnie wysokie bezrobocie, które zapewne jeszcze wzrośnie w przyszłym roku, trudno oczekiwać szybkiego wzrostu dynamiki wynagrodzeń. Natomiast biorąc pod uwagę, że przewidywane przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zmniejszy się bardziej niż w całej gospodarce narodowej (odpowiednio o 2,8 i 2,2 proc.), zasadna jest wątpliwość, czy prognoza nominalnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia u przedsiębiorców (2,5 proc.) nie jest przeszacowana.
W ramach dokonanej przez Radę Ministrów oceny bieżącej sytuacji makroekonomicznej kilka elementów zasługuje na szczególne podkreślenie. Nie ulega wątpliwości, że obecny okres dekoniunktury jest zsynchronizowany w skali globalnej, zaś skala pogorszenia koniunktury jest większa od wcześniejszych oczekiwań. Nie może to pozostać bez wpływu na przyszłą sytuację gospodarczą Polski. W pierwszym kwartale br. można ją określić mianem relatywnie dobrej, co było związane z utrzymywaniem się w tym okresie silnego popytu konsumpcyjnego gospodarstw domowych, wzrostem spożycia publicznego, dodatnim tempem wzrostu nakładów brutto na środki trwałe (przede wszystkim dzięki dobrej dynamice procesów inwestycyjnych w małych i średnich przedsiębiorstwach oraz w sektorze instytucji rządowych i samorządowych), a także dodatnią kontrybucją eksportu netto do wzrostu PKB (ok. 1,9 pkt. proc.), na co wpłynął słaby kurs złotego.
Jednocześnie w tym samym okresie odnotowano spadek wartości dodanej w przemyśle w ujęciu realnym (o 5,9 proc. r/r wobec spadku o 1,1 proc. r/r w IV kw. 2008 r.), zaś według stanu na koniec maja br. w porównaniu z końcem 2008 r. nastąpił wzrost stopy bezrobocia z 9,5 proc. do 10,8 proc. przy spadającej presji na wzrost wynagrodzeń. Powyższym zjawiskom towarzyszyły znaczne wahania kursu złotego, przyspieszenie inflacji w pierwszych miesiącach br. (do 4,0 proc. w kwietniu w porównaniu z 2,8 proc w styczniu) oraz spadek stopy referencyjnej NBP na koniec marca br. do najniższego w historii poziomu 3,75 proc. Dyskusyjna natomiast jest ocena, że sytuacja na rynku kredytów w Polsce kształtuje się nadal stosunkowo dobrze, zwłaszcza wobec danych potwierdzających zmniejszenie rocznego tempa wzrostu kredytów dla sektora niefinansowego (23,4 proc. w kwietniu br. wobec 31,1 proc. w grudniu 2008 r.). Doświadczenia dużej części przedsiębiorców wskazują raczej na odcięcie ich od kredytów, co stanowi znaczne utrudnienie w rozwoju, a nierzadko w utrzymaniu dotychczasowego poziomu prowadzonej działalności gospodarczej.
Sytuacja budżetu państwa w okresie I-IV 2009 r. nie napawa niestety optymizmem, zwłaszcza jeśli chodzi o realizację tegorocznych dochodów. W tym czasie były one o 1,3 mld zł (tj. o 1,4 proc.) niższe niż w analogicznym okresie 2008 r. Jeżeli ta tendencja się utrzyma (podatkowe i niepodatkowe wpływy krajowe po pierwszych pięciu miesiącach br. były o 4 proc. niższe niż rok temu, a resort zakładał 12,8 proc wzrost), to krajowe dochody w całym roku będą niższe o ok. 40 mld zł. Jednocześnie wykonanie wydatków w pierwszych czterech miesiącach br. było wyższe od wykonania wydatków w analogicznym okresie 2008 r. o 16,2 proc. (14,6 mld zł). W rezultacie deficyt budżetu państwa na koniec kwietnia 2009 r. wyniósł 15,3 mld zł, co stanowi 84,2 proc. planu rocznego. Ten niekorzystny trend utrzymał się również w następnym miesiącu. Na koniec maja br. deficyt wyniósł 16,4 mld zł, tj. 90,2 proc. deficytu zaplanowanego w ustawie budżetowej na 2009 r. Dotychczasowa realizacja dochodów i deficytu spowodowała konieczność nowelizacji budżetu państwa na rok 2009, co będzie miało znaczący wpływ na stan finansów publicznych nie tylko w bieżącym, ale także w przyszłym roku. W istniejącej sytuacji trzeba zakładać, że deficyt sektora przekroczy w 2009 r. poziom 6 proc. PKB, a w roku 2010 - poziom 7 proc. PKB.
Założenia makroekonomiczne na 2010 r. przewidują, że wprawdzie nastąpi wzrost aktywności gospodarczej w skali globalnej, jednak jego tempo pozostanie znacznie poniżej długookresowej średniej, szczególnie w strefie euro. Oznacza to, że polska gospodarka w 2010 r. będzie wciąż funkcjonowała w niesprzyjającym otoczeniu zewnętrznym, wobec czego trudno oczekiwać silnego impulsu z tej strony dla wzrostu polskiego eksportu. Z racji spodziewanego dalszego spadku zatrudnienia dynamika wzrostu popytu konsumpcyjnego gospodarstw domowych utrzyma się na niskim poziomie. Wzrost ryzyka działalności gospodarczej i związany z tym wyższy koszt kredytu dla przedsiębiorstw spowoduje znaczące ograniczenie inwestycji sektora prywatnego, dla których pewną przeciwwagą mogą być inwestycje publiczne, szczególnie związane z infrastrukturą drogową.
Zasadnicze uwarunkowania i ryzyka powyższej prognozy przemawiają za przyjęciem ostrożnego scenariusza wzrostu gospodarczego w 2010 r. Trudno oczekiwać ożywienia międzynarodowej wymiany handlowej. Niepewna sytuacja na rynku pracy może prowadzić do ograniczenia konsumpcji gospodarstw domowych, a zatem do istotnego uszczuplenia bazy podatkowej. Realna jest groźba załamania się akcji kredytowej. Istotnym ograniczeniem pola manewru w zakresie polityki fiskalnej są progi ostrożnościowe dla relacji długu publicznego do PKB. Trzeba liczyć się z możliwością dużego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego. W tej sytuacji realna wydaje się możliwość, że Polska przekroczy w 2010 roku tzw. próg sanacyjny 55 proc. relacji długu publicznego do PKB i zbliży się do progu 60 proc. Tego typu rozwój sytuacji przewidują ostatnie raporty KE, OECD oraz MFW.
BCC oczekuje od rządu analizy ryzyka takich przekroczeń i propozycji działań w latach 2010-2011, w odpowiedzi na przekroczenie progu 55 proc. i w celu niedopuszczenia do przekroczenia konstytucyjnego progu 60 proc.
Wobec prognozowanych na obecnym etapie przez rząd wskaźników makroekonomicznych trudno spodziewać się znaczącego wzrostu dochodów budżetowych w 2010 r.. Konieczne będzie natomiast ograniczanie wydatków, które jednak w 3/4 są wydatkami sztywnymi. Istotne ich zmniejszenie wymagałoby zmian ustawowych, które powinny być przygotowane, chociaż, realistycznie oceniając, możliwości ich wprowadzenia nie są wielkie. Perspektywa wzrostu deficytu wymagać zatem będzie nowej, skuteczniejszej ofensywy prywatyzacyjnej. Zakładane na 2009 r. przychody z prywatyzacji muszą być bezwzględnie zrealizowane, zaś plany na 2010 r. powinny zostać podwojone. Równolegle konieczne są odważne działania w kierunku pogłębionej reformy finansów publicznych, optymalizującej sferę kosztów budżetowych. Konieczna jest rzeczywista reforma KRUS, racjonalizacja wydatków socjalnych oraz uszczelnienie systemu podatkowego.
Jednocześnie działaniom tym nie powinno towarzyszyć podnoszenie progów podatkowych. Składka rentowa powinna pozostać na dotychczasowym poziomie. BCC stoi na stanowisku, że podniesienie podatków w ostatecznym bilansie przyniosłoby gospodarce więcej szkody niż korzyści. Jeżeli jednak rząd zdecyduje się na podwyższenie akcyzy lub VAT, powinno to mieć bardzo ograniczony wymiar, być dobrze przemyślane i wprowadzone na ściśle określony czas (np. na 2 lata).
Jak skonstruowany budżet zapobiegłby załamaniu w finansach publicznych i pozwolił na szybsze wyjście z gospodarczych kłopotów. Nie bez znaczenia w omawianym kontekście jest zapowiedź Komisji Europejskiej dotycząca otwarcia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Na razie KE nie ujawnia, jaki termin wyznaczy nam na obniżenie deficytu sektora finansów publicznych do poziomu 3 proc. (możliwy jest koniec 2011 r. lub 2012 r.). Swoją rekomendację w tej sprawie KE przedstawi unijnej radzie ECOFIN, która podejmie decyzję kwalifikowaną większością głosów.
Zdaniem BCC, zapowiedzi rządu, że będzie za wszelką cenę bronił deficytu, są nierealne. Z powodu ograniczeń ekonomicznych i politycznych rząd ma ograniczone możliwości skutecznych działań zmniejszających wydatki lub zwiększających dochody. Gdyby prognoza Komisji Europejskiej dla Polski dotycząca deficytu całego sektora (6,6 proc. w 2009 r., 7,3 proc. w 2010 r.) okazała się trafna, już w 2010 r. przekroczylibyśmy tzw. drugi próg ostrzegawczy zapisany w ustawie o finansach publicznych (deficyt sektora powyżej 55 proc. PKB). Oznaczałoby to obowiązek sanacji finansów skutkującej gwałtownym cięciem wydatków w 2012 r.
prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC
Janusz Zieliński, ekspert ekonomiczny BCC
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat