Komisja Nadzoru Finansowego przyjęła Rekomendację T
REKLAMA
REKLAMA
W celu zapewnienia bezpieczeństwa sektora bankowego, uwzględniając także niekorzystne zjawiska na rynkach finansowych, Komisja Nadzoru Finansowego (dalej „KNF”) wprowadziła Rekomendację T (dalej „Rekomendacja”), będącą zbiorem 25 zaleceń dla banków, opartych na zasadzie rzetelnego badania zdolności kredytowej klienta. Zalecenia te odnoszą się do takich obszarów jak zarządzanie; kontrola ryzyka; identyfikacja, pomiar i akceptacja ryzyka; zabezpieczenia, raportowanie, relacje z klientami oraz kontrola wewnętrzna, i są następstwem wielokrotnego wskazywania bankom potrzeby stosowania dobrych praktyk w zakresie korzystania przez nie z różnego rodzaju baz danych, umożliwiających rzetelną ocenę wiarygodności i zdolności kredytowej, a tym samym sprzyjającym zwiększeniu jakości zarządzania ryzykiem kredytowym.
Najważniejsza z punktu widzenia kredytobiorców jest rekomendacja nr 10, zgodnie z którą banki powinny ustalić limity zobowiązań klientów w stosunku do ich dochodów. Z tego względu na rynku kredytów nastąpi przede wszystkim zaostrzenie kryteriów oceny zdolności kredytowej. Oznacza to, że obciążenia finansowe w przypadku osób o dochodach niższych nie mogą przekraczać 50%, a w przypadku osób o wyższych dochodach 65% ich dochodów. Przy ocenie zdolności kredytowej banki uwzględniać będą nie tylko dochody, ale także wydatki kredytobiorcy, przy analizie których pod uwagę wzięte zostaną takie kryteria, jak ilość osób pozostających na utrzymaniu, status mieszkaniowy, czy miejsce zamieszkania.
Przed udzieleniem kredytu, banki będą wymagały przedstawienia większej ilości dokumentów. Wzrośnie również weryfikacja zabezpieczeń, by po udzieleniu kredytu monitorować na bieżąco sytuację finansową kredytobiorcy i aktualną wartość zabezpieczenia. Zaostrzą się tym samym kryteria akceptacji zabezpieczeń kredytu, a co za tym idzie, obniżony musi zostać wskaźnik LtV, wykorzystywany do oceny adekwatności zabezpieczenia, stanowiący relację kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia, głównie przy kredytach hipotecznych. Bankom zalecono, aby zabezpieczenia spełniały kryteria płynności, wartości oraz dostępu i możliwości ich kontroli w całym okresie kredytowania. W przypadku kredytów walutowych klient, zgodnie z rekomendacją, powinien wnieść wkład własny w wysokości co najmniej 10 %, gdy kredyt udzielany jest na okres do 5 lat, a gdy okres spłaty kredytu wyniesie ponad 5 lat - co najmniej 20 %.
REKLAMA
Na rekomendacji skorzystać ma również klient. Banki powinny bowiem dołożyć wszelkich starań, aby przekazywane klientom informacje były dla nich zrozumiałe, jednoznaczne i czytelne zarówno przed, jak i po podpisaniu umowy, przy czym uwzględniony powinien być poziom wiedzy klienta, który w większości przypadków nie jest specjalistą z dziedziny bankowości. Przed zawarciem umowy klient powinien otrzymać wszystkie informacje istotne dla oceny ryzyka i kosztów związanych z zawarciem umowy, w tym w szczególności informacje o ryzyku walutowym i wpływie spreadu walutowego na obciążenia z tytułu spłaty kredytu, ryzyku zmiennej stopy procentowej oraz ryzyku zmiany cen rynkowych zabezpieczeń. Informacje o rodzajach ryzyka powinny być przedstawione w formie pisemnej.
W zakresie udzielania i obsługi kredytów, nowe wymagania dotyczą przede wszystkim dodatkowych procedur monitoringu, testów wartości skrajnych, zwiększenia potrzeb dokumentowych i informacyjnych, czy rozszerzenia części procedur na poręczycieli, co w konsekwencji prowadzić będzie do zwiększenia kosztów kredytu, które ostatecznie poniesie sam klient.
Wszystkie ww. zalecenia sprawiają wrażenie drastycznego ograniczenia dostępności kredytów. Nie ma jednak obaw, że banki przestaną ich udzielać. W rzeczywistości należy oczekiwać, że będzie mniej tzw. „złych kredytów”. Dzięki temu kredyt dla kredytobiorcy, który legitymuje się adekwatną zdolnością kredytową, będzie tańszy i łatwiej dostępny. Tym samym, kredytobiorcy rzetelnie regulujący zobowiązania nie będą musieli pokrywać kosztów udzielania kredytów osobom, które nie są w stanie regulować zobowiązań. Rekomendacje mogą jednak zamknąć drogę do kredytów konsumpcyjnych dla ok. 20 % społeczeństwa o najniższych dochodach.
Jak przy każdych założeniach, tak i tu istnieje niebezpieczeństwo osiągnięcia efektu odwrotnego od zamierzonego. Finalnie może się okazać, że klienci, banki działające na polskim rynku, czy pośrednicy finansowi stracą, a korzyści odniosą SKOK-i, czy instytucje parabankowe, działające w oparciu o kodeks cywilny, które nie podlegają nadzorowi KNF. W efekcie tego, może dojść m.in. do zaburzenia równowagi konkurencyjnej w sektorze bankowym, podobnie jak to ma miejsce na rynku brytyjskim.
Konkludując, dzięki Rekomendacji można liczyć, że liczbą restrukturyzacji długów bankowych, prowadzonych procesów windykacyjnych czy tworzenia przez banki odpisów zmniejszy się, co w dłuższej perspektywie czasu, pozwoli bankom lepiej się rozwijać. Trzeba pamiętać, że bardziej efektywne i stabilniejsze są te banki, które mają mniej zagrożonych kredytów w portfelu. Im lepsza jakość portfela kredytowego banków, tym większy bufor do prowadzenia przez nie akcji kredytowej i obniżania marży. Podkreślić także należy, że nie tylko w interesie banków leży unikanie tzw. „złych kredytów”, ale jest to też w interesie kredytobiorców, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z trudności, jakie później mogą mieć ze spłatą zaciągniętych zobowiązań.
Kredyty zaciągane ponad możliwości zarobkowe kredytobiorcy, mogą skutkować pogorszeniem ich sytuacji finansowej, dlatego bardziej rzetelną i wnikliwą kontrolę zdolności kredytowej danej osoby należy ocenić pozytywnie. Z drugiej jednak strony, z pewnością wzrosną koszty kredytu, m.in. w wyniku konieczności poniesienia kosztów uzyskania przez kredytobiorców dodatkowego ubezpieczenia lub udostępnienia przez nich akceptowanego przez banki zabezpieczenia.
Jak w praktyce będzie teraz wyglądał proces udzielania kredytów? Z pewnością wydłuży się, ale efekty wprowadzenia Rekomendacji będą widoczne za jakiś czas. Warto zaznaczyć, że zastosowanie Rekomendacji wpłynie znacząco nie tylko na sektor bankowy. Konsekwencje mogą odczuć również takie sektory gospodarki jak finanse, nieruchomości, budownictwo, a nawet rynek samochodowy, czy rynki sprzętu RTV/AGD/meblowe. Wszystko to może być następstwem spadku popytu i wzrostu kosztów działalności.
M. Szulikowski i Partnerzy Kancelaria Prawna
REKLAMA
REKLAMA