Podatek od linków - konsekwencją przyjęcia dyrektywy ACTA 2
REKLAMA
REKLAMA
Dyrektywa o prawie autorskim przyjęta
Parlament Europejski poparł w dniu 12 września br. projekt dyrektywy o prawie autorskim dotyczącym internetu, tzw. ACTA 2. Za projektem opowiedziało się 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu.
REKLAMA
Nowa dyrektywa, która ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie, wzbudza wiele kontrowersji. Przeciwnicy tych regulacji ostrzegają przed "cenzurą w internecie" i końcem wolności w sieci, zwolennicy wskazują natomiast, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości.
Kontrowersje wzbudza m.in. artykuł 11 dyrektywy, który przewiduje przyznanie praw pokrewnych wydawcom prasowym.
Wyjaśnijmy, że prawa pokrewne, zgodnie z dyrektywą, przyznane wydawcom przeciwdziałać będą agregowaniu treści objętych ochroną w celach zarobkowych, bez dzielenia się odpowiednią częścią zysku z posiadaczem praw autorskich.
Artykuł 11. pozwala zatem wydawcom na pobieranie opłat (tzw. podatku od linków) za udostępnienie fragmentów tekstu zawartego w opublikowanym przez czasopismo lub serwis artykule. Przy czym niektóre fragmenty, zgodnie z dyrektywą, mają być dostępne nieodpłatnie.
Podatek linkowy, czyli reforma prawa autorskiego w UE
Przewodniczący Kukiz '15 Paweł Kukiz wyjaśnił, że "Artykuł 11 dyrektywy mówi o podatku do linków. (Załóżmy, że) jakieś wydawnictwo chce zarobić pieniądze, w związku z tym np. Facebook czy Google byłby obowiązany płacić im pieniądze za udostępnianie ich publikacji w wyszukiwarkach. Google już zapowiedział, że nie będzie płacił, nie będzie udostępniał, więc mamy do czynienia też z pewnego rodzaju ograniczeniem informacji".
Przeciwko dyrektywie o prawie autorskim dotyczącym internetu, za którą zagłosowali europosłowie Platformy Obywatelskiej, protestowali uczestnicy demonstracji pod siedzibą PO przy ul. Wiejskiej. Zdaniem protestujących ACTA 2 ogranicza wolność internautów. Uczestnik protestu, Jan Strzeżek ze stowarzyszenia Młoda Prawica, wyjaśnił: "zebraliśmy się, żeby zaprotestować przeciwko głosowaniu posłów PO, którzy w europarlamencie, będąc bardziej wierni swojej frakcji, zagłosowali przeciwko wolności". Jego zdaniem europosłowie Platformy "nie tylko ograniczyli wolność internautów, ale też zagłosowali za podwyższeniem podatków, bo dyrektywa podwyższa także podatki polskim przedsiębiorcom poprzez tzw. podatek linkowy".
Internetowi giganci mają dzielić zyski z dziennikarzami i artystami
Przypomnijmy, że było to drugie podejście do projektu dyrektywy o prawie autorskim. Na początku lipca tego roku europosłowie odrzucili stanowisko komisji prawnej PE. Deputowani zgłosili ponad 250 poprawek.
Jak czytamy na stronie internetowej Parlamentu Europejskiego, wiele zmian wprowadzonych przez Parlament do pierwotnego wniosku Komisji Europejskiej ma na celu zagwarantowanie, że artyści, zwłaszcza muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform jak YouTube lub Facebook, oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.
Polecamy: Przeciwdziałanie praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu – nowe procedury
Po głosowaniu Axel Voss (EPP, DE) odpowiedzialny za prace nad tekstem, powiedział: „Jestem bardzo zadowolony, że pomimo intensywnego lobbowania przez internetowych gigantów, mamy w Parlamencie Europejskim większość, popierającą zasadę uczciwej zapłaty dla europejskich twórców.
Na temat nowych przepisów toczyła się ożywiona debata, wierzę, że uważnie wysłuchaliśmy wszystkich podniesionych argumentów. Dlatego też odnieśliśmy się do obaw związanych z innowacyjnością, wykluczając małe i mikro-firmy oraz agregatorów z zakresu stosowania dyrektywy.
Jestem przekonany, że za kilka lat, internet będzie tak wolny jak jest teraz, za to twórcy i dziennikarze będą zarabiali uczciwą część wpływów wygenerowanych przez własną pracę”.
Odpowiednie wynagrodzenie dla artystów i dziennikarzy
Stanowisko Parlamentu zaostrza proponowane przez Komisję plany uczynienia platform internetowych i agregatorów odpowiedzialnymi za naruszenia praw autorskich. Dotyczyłoby to również fragmentów, gdzie wyświetlana jest tylko niewielka część tekstu wydawcy wiadomości. W praktyce odpowiedzialność ta wymaga, aby płaciły one posiadaczom praw autorskich za materiały chronione prawem autorskim, które udostępniają. Parlamentu chce również, aby dziennikarze, a nie tylko ich wydawnictwa, korzystali z wynagrodzenia wynikającego z praw autorskich.
Jednocześnie, próbując zachęcić do tworzenia nowych firm i innowacji, w tekście zaproponowano wyłączenie z zakresu dyrektywy małych i mikro platform.
Ochrona wolności słowa
Tekst zawiera przepisy mające na celu zapewnienie przestrzegania prawa autorskiego bez nieuzasadnionego ograniczania wolności słowa, która stała się podstawą internetu.
Dlatego też, zwykłe dzielenie się hiperłączami do artykułów, wraz z "pojedynczymi słowami" do ich opisania, będzie wolne od ograniczeń praw autorskich.
Wszelkie działania podejmowane przez platformy w celu sprawdzenia, czy przesłane treści nie naruszają praw autorskich, muszą być zaprojektowane w taki sposób, aby uniknąć usuwania tych "nienaruszających praw autorskich". Platformy będą również musiały stworzyć systemy szybkiego dochodzenia roszczeń (obsługiwane przez personel platformy, a nie algorytmy), za pośrednictwem których można będzie składać skargi w przypadku nieprawidłowego usunięcia przesłanych plików.
Przepisy nie dotkną Wikipedii ani otwartych platform oprogramowania
W tekście uściślono również, że niekomercyjne encyklopedie online takie jak Wikipedia oraz platformy oprogramowania open source, takie jak GitHub, będą automatycznie wyłączone z wymogu przestrzegania praw autorskich.
Silniejsza pozycja negocjacyjna autorów i wykonawców
REKLAMA
W tekście przyjętym przez Parlament wzmocniono również pozycję autorów i wykonawców, umożliwiając im żądanie dodatkowego wynagrodzenia, od strony wykorzystującej ich prawa, jeśli początkowo uzgodnione wynagrodzenie stało się „nieproporcjonalnie” niskie w stosunku do generowanych wpływów.
Dodano również, że korzyści powinny obejmować „przychody pośrednie”. Umożliwiłoby to również autorom i wykonawcom cofnięcie lub wypowiedzenie wyłączności licencji na eksploatację ich utworów, jeżeli uznaje się, że strona posiadająca prawa do eksploatacji nie respektuje ich praw.
Źródło: na podstawie informacji z Parlamentu Europejskiego i PAP
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat