Czy tworzenie przepisów podatkowych jest procesem w pełni legalnym?
REKLAMA
REKLAMA
Pamiętamy, że w 2013 roku branża stalowa przestała płacić ten podatek i uzyskała niewiadomo dlaczego stawkę 0% VAT-u na wyroby stalowe pod nazwą tzw. odwrotnego obciążenia, to samo – dwa lata później – branża pozostałych metali nieżelaznych. Perypetie z akcyzą od wyrobów węglowych od 2012 roku to już cały ciąg działań ustawodawcy w interesie przynajmniej części sprzedawców tych wyrobów. Od 2016 r. w podobny sposób likwiduje się akcyzę od energii elektrycznej, co jest działaniem na korzyść branży metalurgicznej (znów stal?). To tylko najbardziej znane przypadki.
REKLAMA
Wszyscy formalni uczestnicy procesu legislacyjnego, czyli resort finansów, rząd, Sejm, Senat i Pan Prezydent tworzą tu tylko parawan, za którym działa ten, kto faktycznie rządzi tworzeniem prawa w naszym kraju. Być może nikt nie chce wiedzieć w czym faktycznie uczestniczy lub naprawdę nie wie, co tu się dzieje. Wielokrotnie pisałem do „wszystkich świętych” ostrzegając, że powstałe w ten sposób przepisy przyniosą tylko szkody dochodom publicznym, a ich autorzy działają tylko w swoim interesie chcąc zarobić na naiwnym ustawodawcy.
Z zasady moje pisma zbywano milczeniem (były wyjątki, za które dziękuję), choć najczęściej w sposób ogólny dawano mi do zrozumienia, że przecież „więcej pieniędzy zostanie w kieszeni podatników”, czyli „czym niższe podatki, tym lepsze”. To przecież kanon liberalnego myślenia, które zniszczyło polski system fiskalny przez ostatnie 8 lat (może dłużej) i (niestety) już pojawił się gdzieś w tle nowego, prawicowego rządu, który miał przynieść naprawę („uszczelnienie”) systemu podatkowego, za czym opowiedzieli się przez wyborców.
Dlaczego trzeba szybko uchwalić nową ustawę o VAT
Co trzeba zmienić w polskim systemie podatkowym - rozmowa z profesorem Witoldem Modzelewskim
Pośrednikiem w tworzeniu przepisów podatkowych był często biznes optymalizacyjny: zarówno ten zagraniczny, jak i krajowy, który już od lat zajmuje się również działalnością lobbingową. Urósł dzięki temu w piórka, zarobił wielkie, nieosiągalne w zwykłych warunkach dochody, a przede wszystkim uzyskał wstęp na polityczne i urzędnicze salony. W „międzyczasie” opanował podatkowe media: to on interpretuje przepisy w gazetach, przydziela sobie nagrody za sukcesy w doradztwie oraz pełni rolę jedynych znawców publicystyki podatkowej („gazetowi eksperci”). Nie dziwmy się więc, że należał on do twardych zwolenników reelekcji Bronisława Komorowskiego i Platformy Obywatelskiej odsądzając od czci i wiary „księżycowe pomysły” podatkowe Andrzeja Dudy i PiSu. Dziś broni i będzie bronić obowiązywania „załatwionych” przepisów, bo to interesy ich klientów. Oczywiście nowa władza wie (bo w światku podatkowym nie jest to tajemnicą), że obrońcy zrobią wszystko (lub więcej), aby zachować status quo, zwłaszcza w podatku od towarów i usług, akcyzie i CIT.
Polecamy: 500 pytań o VAT odpowiedzi na trudne pytania z interpretacjami Ministerstwa Finansów (PDF)
Polecamy: Przewodnik po zmianach w ustawie o rachunkowości 2015/2016 (PDF)
Może więc ktoś powinien sprawdzić, czy uchwalając owe przepisy wszystko było lege artis?
REKLAMA
Lobbing jest oczywiście działalnością legalną i nie można za to nikogo ukarać. Dziwne reguły panują jednak w naszym ustawodawstwie. Nikt nie zaprzeczył tezie, że przepisy o Trybunale Konstytucyjnym napisali członkowie Trybunału. Jeśli jest to możliwe, to dlaczego producenci np. mąki nie mogą pisać dla siebie przepisów o opodatkowaniu tego towaru?
Moim zdaniem przepisy o podatkach powinni pisać politycy działający w interesie publicznym, a eksperci, nie powinni pozostać w konflikcie interesów, np. zajmując się na co dzień optymalizacją podatkową przy pomocy „umów luksemburskich”.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat