Rozszerzona kontrola krzyżowa, czyli co wolno fiskusowi?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
To samo narzędzie, więcej możliwości
Kontrola krzyżowa (jest to nazwa umowna) to procedura podejmowana przez organy podatkowe, polegająca na przeprowadzeniu czynności sprawdzających w ramach kontroli skarbowej podatnika, ale odbywających się u jego kontrahenta. Jej zasadniczym celem jest sprawdzenie prawidłowości przeprowadzanych przez konkretny podmiot transakcji.
Przed 2017 rokiem prawo dawało organom kontroli skarbowej możliwość sprawdzania firmowej dokumentacji należącej do kontrolowanego podmiotu, oraz jego bezpośredniego kontrahenta. Obecnie, w rezultacie nowelizacji mamy do czynienia z tzw. rozszerzoną kontrolą skarbową, pozwalającą instytucjom skarbowym na kontrolowanie całego łańcucha dostaw danego przedsiębiorcy, czyli wszystkich podmiotów biorących udział w dostarczeniu towaru lub świadczeniu usługi, a nie tylko kontrahentów bezpośrednich. Mówi o tym art. 274c § 1c ordynacji podatkowej, nakładający w przypadku kontroli krzyżowej, obowiązek przedstawienia odpowiedniej dokumentacji zdecydowanie większej ilości przedsiębiorstw. Dotyczy on: „...podmiotów prowadzących działalność gospodarczą uczestniczących w dostawie tego samego towaru lub świadczenia tej samej usługi będących zarówno dostawcami, jak i nabywcami biorącymi udział pośrednio lub bezpośrednio w dostawie towaru lub świadczenia usługi...”
Wszechwładny urzędnik?
Nowelizacja ordynacji podatkowej wprowadzająca tzw. rozszerzoną kontrolę krzyżową nie oznacza pełnej dowolności w działaniach urzędników skarbowych. Będą oni mogli domagać się okazania tylko tych dokumentów, które dotyczą konkretnej, kontrolowanej transakcji lub usługi. Ponadto żądanie dostarczenia przez podatnika odpowiedniej dokumentacji może mieć miejsce tylko podczas okresu objętego kontrolą. Rozszerzona kontrola skarbowa nie może zostać przeprowadzona w przypadku wydłużonego terminu zwrotu podatku VAT wynikającego z czynności sprawdzających. Uniemożliwia to uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego z 24 października 2016 r.
Kontrola krzyżowa za granicą
Skuteczną metodą na uniknięcie coraz bardziej rozbudowanych kontroli skarbowych w Polsce jest przeniesienie działalności za granicę. Dobrym wyborem jest Wielka Brytania, jako że w tym kraju, urzędnicy wychodzą ze słusznego założenia: przedsiębiorcy nie należy przeszkadzać w prowadzeniu interesów. Dlatego też, gdy w Polsce kontrola może trwać nawet 48 dni, skutecznie dezorganizując pracę firmy, w UK jest ona tak krótka, jak to tylko możliwe. Często ogranicza się ona do rozmowy telefonicznej trwającej do kilkunastu minut. Kontrole są też bardzo rzadkie, średnio raz na pięć lat, oraz co ważne, nie mają one formy krzyżowej jak w Polsce.
Jeszcze lepiej jest w USA, gdzie należy mieć ogromnego pecha, aby zetknac sie z kontrola skarbową. Osoby fizyczne kontrolowane są średnio co 19,5 roku (Federalny Urząd Skarbowy losuje podatników poddanych następnie sprawdzeniu), a firmy jeszcze rzadziej.
Polecamy: Pakiet żółtych książek - Podatki 2018
Jak widać przedsiębiorcy w UK i Stanach Zjednoczonych mogą spokojnie koncentrować się na pracy, zamiast permanentnie przygotowywać się na wizyty urzędników skarbowych.
Kontrowersje
Chociaż cel, jaki postawił przed sobą ustawodawca tworząc omawianą nowelizację, jest niewątpliwie słuszny, chodzi bowiem o uszczelnienie systemu ściągania podatku VAT (eliminacja wyłudzeń), w praktyce może ona okazać się kłodą rzuconą pod nogi przedsiębiorcy. Oznacza ona bowiem ryzyko poniesienia przez uczciwego przedsiębiorcę konsekwencji współpracy z nieprzestrzegającym prawa kontrahentem (o którego praktykach uczciwy biznesmen nie wiedział). Ponadto prawo organów kontroli skarbowych do wysuwania żądań związanych z kontrolą do większej liczby podmiotów, oznacza dla nich znaczące utrudnienie w prowadzeniu działalności, jako że zamiast na pracy i zarabianiu pieniędzy, będą zmuszeni do podjęcia współpracy z instytucjami podatkowymi.
Konsekwencje
Dalekosiężne skutki nowelizacji ordynacji podatkowej nie są trudne do przewidzenia. Mając do czynienia z coraz większym zakresem obowiązków, rodzimi przedsiębiorcy zaczną szukać bardziej przyjaznej dla biznesu jurysdykcji, do której przeniosą swoją działalność. Naturalnym kierunkiem jest Wielka Brytania, od dawna będąca środowiskiem o wiele bardziej przyjaznym prywatnej przedsiębiorczości niż Polska. Alternatywą może być Irlandia, która pod względem przepisów podatkowych oraz nastawienia urzędników do biznesu jest porównywalna ze Zjednoczonym Królestwem. Może więc okazać się, że próba uszczelnienia VAT–u zamiast spodziewanych zysków odprowadzanych do budżetu państwa, doprowadzi do odpływu rodzimego biznesu za granicę.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat