Konieczne zmiany w split payment w 2020 roku
REKLAMA
REKLAMA
Wprowadzona od połowy 2018 r. wersja nieobowiązkowej podzielonej płatności w podatku od towarów i usług była parodią koncepcji powstałej w 2015 r. w projekcie nowej ustawy o podatku od towarów i usług, która – jak wiadomo – nie doczekała się do dziś uchwalenia. Stosowane w Polsce od ponad półtora roku zasady split payment miały prawdopodobnie trzy rzeczywiste a nie ujawnione publicznie cele:
REKLAMA
- jak zawsze głównym beneficjentem miały tu być banki, gdyż dla wszystkich podatników VAT czynnych posiadających w nich rachunki rozliczeniowe musiały z mocy prawa utworzyć tzw. rachunki VAT, na które miały być dokonywane przelewy w wyniku zastosowania podzielonej płatności, mimo że obiektywnie większość podatników VAT nie była i nie będzie zainteresowana stosowaniem tego rozwiązania (ujemne saldo „zysków i strat” podatników),
- skompromitowanie tego rozwiązania, bo wielu wysokich urzędników tego resortu, będących w większość tzw. ludźmi z rynku, czyli z zagranicznych firm zajmujących się zawodowo ucieczką od opodatkowania swoich klientów, bronili (również publicznie) uzyskanych w poprzednich latach przywilejów podatkowych przez tzw. ulubieńców władzy, a zwłaszcza tzw. krajowego odwrotnego obciążenia (czyli stawki 0%),
- zmistyfikowanie przyczyn wzrostu dochodów budżetowych z tego podatku: resort finansów zapłacił swego czasu liczone w dziesiątkach milionów złotych kwoty za jakieś doradztwo dotyczące tzw. instrumentów informatycznych, które (jakoby) miały dać sukces fiskalny, a przecież wiadomo, że jest to mało prawdopodobne, bo nie od tego zależą dochody budżetowe. Aby jednak wmówić opinii publicznej, że owe instrumenty dotyczące tego podatku (słynne JPK) mogą dać (jakoby) wzrost dochodów budżetowych, chciano połączyć likwidację krajowego odwrotnego obciążenia z wprowadzeniem obowiązkowej podzielonej płatności a tę operację zamierzano odciągnąć aż do wdrożenia bardzo drogich (dla podatników) instrumentów informatycznych. Cała ta intryga skończyła się klapą, a jej autorów wyrzucono z resortu, zresztą z zupełnie innego powodu (składali donosy).
Na razie trwa sprzątanie po „ludziach z rynku” i ich sztandarowe pomysły, które podrzucono ustawodawcy na ten rok, czyli likwidację deklaracji podatkowych w tym podatku oraz totalne zamieszanie w stawkach podatkowych, przesunięto o trzy miesiące na 1 lipca 2020 r., ale prawdopodobnie po tej dacie definitywnie trafią do kosza (co daj Boże).
Polecamy: VAT 2020. Komentarz
Polecamy: Biuletyn VAT
Polecamy: Tarcza antykryzysowa – Podatki i prawo gospodarcze. Pakiet 5 ebooków
Co można zrobić, aby podzieloną płatność w jej obecnym kształcie dostosować do warunków ekonomicznych czasów zarazy i totalnych ograniczeń wynikających z powszechnej kwarantanny? Przede wszystkim należy zwiększyć atrakcyjność stosowania przez podatników dobrowolnej postaci podzielonej płatności tak, aby podatnicy byli naprawdę zainteresowani jej stosowaniem (tak jak dziś nie są). Można to osiągnąć bardzo prosto: wprowadzając ustawowe domniemanie, że podatnik ma prawo do odliczenia podatku naliczonego lub zwrotu podatku, gdy zastosował podzieloną płatność oraz uregulował pozostałą część faktury (netto) a dostawca (usługodawca) zapłacił podatek wynikający z tego tytułu. Oczywiście domniemanie to musi mieć charakter wzruszalny przez właściwy organ skarbowy, ale najważniejsza jest ogólna zasada.
Po drugie należy uelastycznić przynajmniej do końca tego roku dysponowanie przez podatników środkami zgromadzonymi na rachunkach VAT. Stosowany obecnie tryb zgody naczelnika urzędu skarbowego na przelew tych środków na inny rachunek podatnika, jest zbyt powolny, a czas, który dano naczelnikom urzędów skarbowych (60 dni), jest zbyt długi. Najprostszym sposobem realizacji tego celu jest swoista „wewnętrzna pożyczka” między tymi rachunkami: podatnik mógłby czasowo przelać środku z rachunku VAT na swój rachunek rozliczeniowy w celu zapłaty wymagalnych zobowiązań np. z tytułu wynagrodzeń za pracę oraz umów zlecenia osób fizycznych, lecz środki te musiałyby być „zwrócone” na rachunek VAT w dniu terminu zapłaty podatku od towarów i usług oraz ewentualnie akcyzy. Banki prowadziłyby monitoring tych operacji a podatnik informowałby o nich właściwy urząd skarbowy.
REKLAMA
Mogą być również inne, bardziej złożony formy uelastycznienia dysponowania środkami z tego rachunku, bo wszechwładny lobbing zajmujący się od lat destrukcją systemu podatkowego już chce doprowadzić do likwidacji podzielonej płatności, czyli do powrotu „dobrych, liberalnych czasów”, gdy wyłudzanie zwrotów VAT było czymś zupełnie dostępnym dla każdego oczywiście „liberalnego” podatnika. Lobby to ma wysokie koneksje i silną pozycję, nawet wśród parlamentarzystów: kto oglądał relacje z komisji śledczej do spraw wyłudzeń VAT-u i akcyzy oraz wypowiedzi jej „liberalnego” członka, mógł się dokumentnie przekonać, że luki w tym podatku mają swoich wpływowych obrońców, którzy nie będą przebierać – nie tylko w słowach – gdy idzie o interesy międzynarodowego biznesu podatkowego.
Po trzecie należy wszystkim podatnikom stosującym obowiązkową i dobrowolną formę podzielonej płatności ustawowo zagwarantować prawo do odliczenia zapłaconego w ten sposób podatku naliczonego nawet gdy wystawca faktury okazałby się niezbyt uczciwy lub nawet był „słupem”, oczywiście pod warunkiem, że jego podatek został zapłacony do urzędu skarbowego: w końcu po to narzucono mu utworzenie rachunku VAT. Owa gwarancja miałaby, obok wspominanej już formy ustawowego domniemania, polegałaby również na przywileju niekaralności w związku z zastosowaniem podzielonej płatności, jeżeli popełnienie czynu zabronionego następowałoby z winy umyślnej w zamiarze bezpośrednim.
Najważniejsze jest jednak, aby w najbliższym czasie opracowano i rozpoczęto wdrażanie zmiany form zwalczania zarazy w związku z konieczności odmrożenia gospodarki, która szybko chyli się ku upadkowi. Przedsiębiorcy muszą uzyskać bezpośrednią i bezzwrotną pomoc już za kwiecień 2020 r., który będzie jeszcze bardzo zły ekonomicznie. W maju musi nastąpić uchylenie części restrykcji, bo na kolejne raty pomocy (na koniec maja) prawdopodobnie nas już nie stać.
Mam jednak ogólną prośbę do całej klasy politycznej: niech nikt nie dopuści do zawłaszczenia procesu projektowania tejże pomocy przez jakże lubiany przez całość klasy politycznej międzynarodowy biznes doradczy, czyli również przez tzw. anderseny, bo on przy okazji wykroi dla siebie spory kawałek z tego tortu. Przez wiele lat psuł system podatkowy: może przy okazji walki z epidemią może wyleczyć się z innych gangren?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat