Podatników udało się obronić przed podzieloną płatnością
REKLAMA
REKLAMA
Już w czerwcu br., czyli na miesiąc poprzedzający wprowadzenie tego pomysłu, podatnicy zaczęli wysyłać do swoich kontrahentów ostrzeżenie, że nie życzą sobie zapłat przy zastosowaniu tego mechanizmu. I robili to mimo usilnej propagandy, że jakoby o jego zastosowaniu jednostronnie decyduje nabywca (kupujący). Bzdury, notabene głoszone przez wysokich funkcjonariuszy publicznych.
REKLAMA
Oczywiście trzeba było to zdementować w ogólnych objaśnieniach z dnia 29 czerwca 2018 r. Wtedy nawet czytelnicy gazetowych głupot odważyli się powiedzieć twardo „NIE” swoim kontrahentom, którym po cichu kazano stosować ten mechanizm: bez zgody sprzedawcy (usługodawcy) nikt nie może działać na ich szkodę wpłacając im pieniądze na rachunki VAT. I udało się, bo zastosowanie mechanizmu podzielonej płatności niezgodnie z umową stanowi jej nienależyte wykonanie – zobowiązania przez dłużnika.
NOWOŚĆ na Infor.pl: Prenumerata elektroniczna Dziennika Gazety Prawnej KUP TERAZ!
Polecamy: Biuletyn VAT
Jakie są najważniejsze motywy obrony podatników przed zastosowaniem tego mechanizmu?
Są dwa: pierwszy, oczywisty wiąże się z zagrożeniem płynności firmy w przypadku wpłaty pieniędzy na rachunek VAT.
Drugi, znacznie ważniejszy, wiąże się z niemożnością zapłaty z rachunku VAT innych należności publicznoprawnych niż podatek od towarów i usług. Gdyby – tak to było w projekcie nowej ustawy o podatku od towarów i usług z 2015 r. – można było płacić z tego rachunku również podatek dochodowy i składki ZUS, opór podatników byłby znacznie łagodniejszy. Wiemy, że po pierwszych kompromitujących miesiącach resort finansów postanowił się wycofać z błędu i dopuścić możliwość zapłaty również innych danin publicznych z rachunków VAT. Ma to jednak zostać wprowadzone dopiero za osiem miesięcy. Dlaczego tak późno, w dodatku tuż przed wyborami do Sejmu? Nie wiadomo.
Okazuje się, że jedynym istotnym pomysłem na wzrost dochodów budżetowych z podatku od towarów i usług jest przedłużenie obowiązywania stawek podwyższonych również na lata 2019-2020. Graniczy to już z obstrukcją polityczną, gdyż w tym czasie odbędą się aż trzy kampanie wyborcze, w których opozycja bez litości wykorzysta ten błąd. A cios może okazać się bolesny. Resort ukrywa również, że tylko do końca roku można utrzymywać przywilej w postaci tzw. odwrotnego obciążenia. Lobby, które załatwiło sobie te przepisy, jest jednak aż tak silne, że jakaś tam sprzeczność z prawem UE nie ma dla niego żadnego znaczenia.
Pora na wnioski. Ten rok nie będzie sukcesem fiskalnym w podatku od towarów i usług. Dochody wzrosną w stosunku do zeszłego roku tylko o około 9 mld zł, czyli w tempie zbliżonym do wzrostu konsumpcji, zatem o jakichkolwiek efektach uszczelnienia nie ma co marzyć. Zaawansowanie wykonania dochodów budżetowych po dziesięciu miesiącach znamy i nie ma tu żadnych rewelacji (112 mld zł po ośmiu miesiącach).
REKLAMA
Wniosek drugi dotyczy bilansu rządów w resorcie finansów „ludzi z rynku”, czyli biznesu zajmującego się na co dzień ucieczką od opodatkowania. Pisane przez nich przepisy o podatkach dochodowych są pasmem pomyłek i poprawek: czegoś takiego nie było nawet za czasów Rostowskiego. W przypadku VAT-u jest podobnie. Ludzie ci nie są w stanie napisać przepisów podatkowych w interesie publicznym.
Wiadomo, że obecny pomysł podzielonej płatności jest w interesie banków (po co rachunek VAT stołówce szkolnej?) i firm informatycznych – podobnie jak słynne JPK_VAT. Politycy już pozbyli się „wywodzącego się z rynku” wiceministra, który zablokował uchwalenie nowej ustawy o VAT, zachowując tym samym wszystkie przywileje, które załatwiono sobie w tym podatku latach 2002-2015. Dostał dobrze płatną pracę, dzięki której będzie przynajmniej trzymany daleko od podatków. Został jednak inny urzędnik (też z „rynku”), który wsławił się tym, że w 2008 r. lobbował za… likwidacją sankcji w tym podatku. Skutecznie. Co on robi w tym rządzie? Przecież komisja śledcza wyjaśni, kto i za ile lobbował za demontażem tego podatku. Tu też czas na jakiś awans. Może tym razem do jakiegoś banku? Byle daleko od VAT-u.
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat