Kiedy można oznaczyć towar "Made in Poland", "Made in EU"
REKLAMA
REKLAMA
Dla przypomnienia, projekt nieobowiązującego jeszcze Rozporządzenia, wprowadza sztywne zasady korzystania z oznaczeń Made in dla produktów w obrocie konsumenckim (z wyłączeniem przede wszystkim żywności, której oznaczanie regulowane jest głównie Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z dnia 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności [1] oraz farmaceutyków i wyrobów medycznych, których obrót regulowany jest odrębnymi ustawami.
REKLAMA
Zgodnie z treścią artykułu 7 Rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa produktów konsumpcyjnych, producenci jak i importerzy będą podawać informacje o państwie pochodzenia produktu. W odróżnieniu od obecnych rozwiązań należy zwrócić uwagę na fakt, że oznaczenie państwa pochodzenia produktu będzie obowiązkowe przed wprowadzaniem towaru na rynek.
W celu określenia państwa pochodzenia produktu, projekt Rozporządzenia odsyła do przepisów Wspólnotowego Kodeksu Celnego. W konsekwencji za produkt pochodzący wyłącznie z danego państwa, uznawać się będzie produkt wytworzony w całości z towarów pochodzących z tego państwa lub ich pochodnych na dowolnym etapie przetworzenia. W przypadku towarów przeznaczonych na rynek konsumencki, ten przypadek raczej nie znajdzie szerszego zastosowania.
Obecnie większość towarów składa się z wielu części składowych, wytwarzanych często w wielu krajach. W takim przypadku, towar będzie uznawany za pochodzący z kraju, w którym został poddany ostatniej, istotnej ekonomicznie, uzasadnionej obróbce lub przetworzeniu, które spowodowało wytworzenie nowego produktu lub stanowiło istotny etap wytwarzania w przedsiębiorstwie przystosowanym do tego celu. Przepisy jasno przy tym wskazują, że przetworzenie lub obróbka nie może być tylko pozorna, dokonana w celu obejścia wspólnotowych przepisów celnych.
REKLAMA
Powyższe regulacje nadal jednak stanowią jedynie projekt. Obecnie momentu jego wejścia w życie nie można przewidzieć. Do chwili obecnej brak jest powszechnie obowiązujących przepisów nakładających obowiązek lub wskazujących przesłanki stosowania oznaczeń państwa pochodzenia produktów (za wyjątkiem przepisów sektorowych dotyczących np. żywności, farmaceutyków i wyrobów medycznych). Nie oznacza to jednak, że oznaczenia pochodzenia można stosować dowolnie.
Dwa krajowe akty prawne, które wprowadzają ograniczenia w tym względzie, to Ustawa z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (UZNK) oraz Ustawa z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (UPNPR).
Zgodnie z UZNK czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Między innymi za czyny nieuczciwej konkurencji uznaje się fałszywe lub oszukańcze oznaczenie geograficzne pochodzenia towarów lub usług. Ewentualnych roszczeń związanych z czynem nieuczciwej konkurencji może dochodzić przedsiębiorca, o ile wykaże, że czyn innego przedsiębiorcy zagroził lub naruszył jego interes oraz, że jest sprzeczny z prawem lub dobrymi obyczajami. Ciężar dowodu, że oznaczenie pochodzenia towaru umieszczone na towarze jest zgodne z prawdą, spoczywa na przedsiębiorcy, któremu zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji.
Analogiczne przepisy (chroniące jednak konsumentów) znajdziemy w Ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Ustawa za zakazaną, nieuczciwą praktykę rynkową uznaje działania wprowadzające w błąd, do których zalicza się w szczególności podawanie nieprawdziwych informacji o cechach produktu, np. jego pochodzenie. Dana praktyka może zostać uznana za nieuczciwą w przypadku, gdy w jakikolwiek sposób powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.
Powyższe przepisy rzadko jednak znajdują swoje praktyczne zastosowanie w orzecznictwie sądowym. Ani konkurencja nieuczciwych przedsiębiorców (na podstawie UZNK), ani ich Klienci (na podstawie UPNPR), nie kwapią się do kierowania spraw na drogę postępowania sądowego. Gdy jednak dochodzi do sprawy sądowej, to sądy szeroko interpretują fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia produktu. Jedna z nielicznych spraw, w której okazję miał wypowiedzieć się Sąd Najwyższy, znalazła konkluzję w wyroku z dnia 23 listopada 1937 r, sygn. akt C II 1935/37. Sąd Najwyższy na gruncie przedwojennej ustawy zawierającej regulacje analogiczne do obecnie obowiązujących uznał, że oznaczenie przez polskiego producenta wyrobów czekoladowych nazwą „Helvetia”, która kojarzy się konsumentom czekolady z renomowanymi wyrobami czekoladowymi ze Szwajcarii, wprowadza klientów w błąd.
W naszej ocenie obecne regulacje nie stwarzają wystarczająco dostępnych i skutecznych mechanizmów, by przeciwdziałać nieuczciwym praktykom związanym z fałszywym oznaczeniem pochodzenia produktów. Należy mieć nadzieję, że przepisy europejskiego „Rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa produktów konsumpcyjnych, przez ścisłe określenie sposobu i obowiązku oznaczania, ułatwią dochodzenie roszczeń lub też wprowadzą mechanizmy administracyjne zabezpieczające obrót handlowy przed nieuczciwymi praktykami.
Polecamy: INFORLEX Biznes
*****************
[1] a także: Rozporządzenie Rady (WE) nr 510/2006 z dnia 20 marca 2006 r. w sprawie ochrony oznaczeń geograficznych i nazw pochodzenia produktów rolnych i środków spożywczych, Rozporządzenie Rady (WE) nr 509/2006 z dnia 20 marca 2006 r. w sprawie produktów rolnych i środków spożywczych będących gwarantowanymi tradycyjnymi specjalnościami.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat