Ulga rehabilitacyjna – trzeba zbierać dokumenty
REKLAMA
REKLAMA
1. Zgodnie z przepisami ustawy o PIT o tzw. uldze rehabilitacyjnej, inwalida I lub II grupy może odliczyć od podstawy opodatkowania – m.in. wydatki na używanie własnego samochodu dla potrzeb związanych z koniecznym przewozem na niezbędne zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne; odliczenie to może być dokonywane w ramach limitu 2.280 zł. rocznie.
REKLAMA
2. Po dokonaniu wspomnianego powyżej odliczenia, podatnik ma obowiązek przedstawić – na żądanie organu podatkowego lub organu kontroli skarbowej – dokumenty potwierdzające, że zostały mu zlecone zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne i że podatnik te zabiegi przeszedł.
3. Przedstawienie takich dokumentów uprawdopodabnia fakt, że wydatki na używanie samochodu miały związek z odpowiednimi zabiegami; jeżeli podatnik ich nie przedstawi, organ może wydać decyzję wymiarową, kwestionującą prawo do odliczenia z tytułu ulgi rehabilitacyjnej.
To zasadnicze tezy wynikające z pisemnego uzasadnienia wyroku WSA w Olsztynie z 9 stycznia 2013 r. (sygn. I SA/Ol 654/12).
Ulga rehabilitacyjna w PIT 2014 / 2015
Ulga rehabilitacyjna i przesłanki odliczenia
Sprawa dotyczyła pana, który został dotknięty chorobą zawodową. W związku z tym otrzymuje rentę jako inwalida II grupy. W rozliczeniu PIT za 2011 r. odliczył od dochodu kwotę 2.280 zł. z tytułu tzw. ulgi rehabilitacyjnej, o której mowa w art. 26 ust. 1 pkt 6 ustawy o tym podatku.
Powołany przepis stanowi, że podstawę opodatkowania można obniżyć o wydatki, jakie zostały poniesione na cele rehabilitacyjne oraz wydatki związane z „ułatwieniem wykonywania czynności życiowych”. Katalog wydatków, jakie mogą być odliczone w ramach tej ulgi został wskazany w art. 26 ust. 7a ustawy o PIT.
Podatnik wywodził swoje prawo do odliczenia z art. 26 ust. 7a pkt 14, gdzie wymieniono m.in. wydatki poniesione na używanie samochodu osobowego, stanowiącego własność (współwłasność) osoby niepełnosprawnej, zaliczonej do I lub II grupy inwalidztwa.
Odliczenie w PIT wydatków na cele rehabilitacyjne 2012 / 2013
Dodać należy, że – zgodnie z tym przepisem – odliczanie wspomnianych wydatków jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy samochód jest używany „dla potrzeb związanych z koniecznym przewozem na niezbędne zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne”.
Poza tym, w odniesieniu do wydatków wymienionych w art. 26 ust. 7a pkt 14, ustawodawca przewidział limit odliczeń, wynoszący 2.280 zł. rocznie. Jak wynika z informacji podanej w poprzednim akapicie, podatnik wykorzystał ten limit w całości.
Dla oceny, czy miał do tego prawo, ważne są także przepisy art. 26 ust. 7c i 7d ustawy o PIT.
Pierwszy z nich stanowi, że podatnik odliczający wydatki na cele rehabilitacyjne nie musi być w posiadaniu dokumentów, potwierdzających ich wysokość. Jednakże, na żądanie organu podatkowego, musi uprawdopodobnić ich poniesienie, przedstawiając dokument potwierdzający zlecenie i odbycie niezbędnych zabiegów leczniczo-rehabilitacyjnych (w przepisie wskazano też inne wymogi, ale nie dotyczą one wydatków związanych z używaniem samochodu).
Jak wykazać prawo do ulgi rehabilitacyjnej
Drugi z wymienionych przepisów – art. 26 ust. 7d – stanowi, że osoba, której dotyczy odliczany wydatek, musi mieć orzeczenie o zakwalifikowaniu do jednego z trzech stopni niepełnosprawności albo decyzję o przyznaniu renty inwalidzkiej, bądź innej renty wskazanej w przepisie.
Brakujące dokumenty
Właściwy naczelnik urzędu skarbowego postanowił zbadać, czy podatnikowi przysługiwało prawo do odliczenia ulgi rehabilitacyjnej. Już na wstępnym etapie postępowania zauważył, że podatnik nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających, że zostały mu zlecone niezbędne zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne, nie mówiąc o dokumentach potwierdzających, że te zabiegi zostały wykonane.
Jak dokumentować wydatki by móc je odliczyć w ramach ulgi rehabilitacyjnej?
REKLAMA
Po nieudanych próbach wydobycia odpowiednich dokumentów od podatnika, naczelnik postanowił działać na własną rękę. Zwrócił się zatem do przychodni, z której usług korzystał podatnik i poprosił o informację na temat zleconych zabiegów. W odpowiedzi otrzymał pismo stwierdzające, że w roku 2011 r. – a więc w roku, którego dotyczyło postępowanie – nie było żadnych adnotacji o zleconych zabiegach.
W tej sytuacji naczelnik uznał, że podatnik nie spełnił jednego z warunków korzystania z ulgi rehabilitacyjnej. Wydał zatem decyzję, w której zakwestionował dokonane odliczenia i określił zaległość podatkową. Trzeba przy tym dodać, że nie było sporu co do pozostałych przesłanek korzystania z ulgi. A zatem, naczelnik nie kwestionował, że podatnik był osobą niepełnosprawną, miał II grupę inwalidztwa, otrzymał decyzję przyznającą rentę inwalidzką, a wreszcie – miał własny samochód. Uznał jednak, że to nie wystarcza.
Prawo do prywatności i inne zarzuty
Jakie dokumenty są potrzebne do skorzystania z ulg
Podatnik nie zgodził się z decyzją określającą zaległość podatkową i dlatego złożył odwołanie do dyrektora izby skarbowej. Niestety, w odwołaniu nie przedstawił argumentów, które stanowiłyby rzeczową polemikę z kluczowym i jedynym zarzutem naczelnika. Innymi słowy, nie przedstawił żadnych dokumentów, które potwierdzałyby zlecenie i odbycie zabiegów leczniczo-rehabilitacyjnych.
Zamiast tego, opisał swoją sytuację życiową, którą oceniał jako trudną i ogólnikowo stwierdził, że „przedstawił wszystkie niezbędne dowody”.
Podatnik zwrócił też uwagę na inicjatywę dowodową naczelnika US, który – jak już wspomnieliśmy – próbował na własną rękę ustalić, czy doszło do zlecenia i wykonania zabiegów rehabilitacyjnych. Komentując tę próbę, podatnik stwierdził, że doprowadziła ona do naruszenia prywatności i „bezprawnego rozpowszechniania danych” dotyczących stanu jego zdrowia.
Dyrektor IS uznał, że w odwołaniu nie było istotnych argumentów prawnych i dlatego utrzymał w mocy decyzję organu pierwszej instancji. W szczególności, nie zgodził się z zarzutem podatnika, jakoby doszło do naruszenia prywatności. Odpowiadając na ten zarzut, dyrektor stwierdził że działania naczelnika US były prowadzone zgodnie z przepisami o tajemnicy skarbowej, zawartymi w Ordynacji podatkowej. Dlatego nie było mowy o naruszeniu prywatności.
Kto może skorzystać z ulgi rehabilitacyjnej?
Związek, który trzeba uprawdopodobnić
Podatnik nie dał za wygraną i zaskarżył decyzję drugoinstancyjną do WSA w Olsztynie. Sporządzając skargę, trzymał się podobnej taktyki procesowej, jak ta, która została opisana powyżej: pisał o trudnej sytuacji życiowej i zarzucał organom podatkowym uchybienia natury procesowej. Jednakże, po staremu, nie przedstawił dowodów na zlecenie i odbycie zabiegów leczniczo-rehabilitacyjnych.
W tej sytuacji, sąd oddalił skargę. Jeśli idzie o meritum sprawy, WSA zauważył, że – dokonując odliczenia z tytułu ulgi rehabilitacyjnej – podatnik powoływał się na przepis pozwalający pomniejszyć podstawę opodatkowania o wydatki poniesione na używanie własnego samochodu osobowego w związku z dojazdem na zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne.
Następnie sąd przypomniał, że warunkiem korzystania z tego odliczenia jest przedstawienie – na żądanie organu podatkowego lub organu kontroli skarbowej – odpowiednich dokumentów, których podatnik nie przedstawił. Jak można wywnioskować z pisemnego uzasadnienia wyroku, wymóg okazania wspomnianych dokumentów pełni taką rolę, że – spełniając go – podatnik uprawdopodabnia, że wydatki na używanie samochodu miały związek z dojazdami na zabiegi. Jeżeli podatnik nie potrafi tego uprawdopodobnić, nie może skorzystać z ulgi.
Przekonanie o własnej racji jako słaby argument
Niepełnosprawni i ich opiekunowie mają ulgę rehabilitacyjną
Wyrok jest ewidentnie słuszny. Jednocześnie działania skarżącego podatnika dość dobrze wpisywały się w pewien typ scenariusza postępowań z udziałem osób fizycznych. Zdarza się, że osoby te nie chcą lub nie mogą skorzystać z usług profesjonalnego doradcy, a efekt jest taki, że przyjmują taktykę procesową, która jest z góry skazana na porażkę. Sprowadza się ona do tego, że podatnik wypełnia swoje pisma procesowe i wystąpienia – uwagami, które niosą większy lub mniejszy ładunek emocjonalny, ale nie mają znaczenia prawnego.
Częstym elementem takich wywodów są odwołania do trudnej sytuacji życiowej oraz wątpliwe zarzuty o charakterze procesowym, ocierające się o słowną agresję względem organów podatkowych, a nawet sądu. Tego rodzaju taktyka prawie zawsze przynosi opłakane rezultaty. Bo przekonanie o własnej racji nie może zastąpić argumentu prawnego.
Piotr Kaim, doradca podatkowy
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat